100 miliardów dolarów — tyle w ciągu 5 ostatnich lat wyniosły globalne wydatki firm na digitalizację fabryk. Niestety efekty rozczarowują…

Przemysł 4.0 to wizja w pełni zinformatyzowanych i zautomatyzowanych fabryk, które oswoiły najnowsze technologie.  Przyświeca ona wytwórcom przemysłowym na całym świecie. W wyścigu cyfryzacji biorą udział nie tylko najwięksi producenci, ale również średnie przedsiębiorstwa, wypatrując w nim szansę na rozwój i zdobycie przewagi nad konkurencją. W ciągu 5 ostatnich lat, globalne wydatki firm na digitalizację fabryk sięgnęły 100 miliardów dolarów. Niestety, mimo bajońskich inwestycji, większość projektów wciąż pozostaje w powijakach.

 

100 miliardów dolarów przez ostatnie 5 lat wydano na cyfryzację fabryk na całym świecie — donosi raport Capgemini „Smart Factories: How can manufacturers realize the potential of digital industrial revolution”. Na liście wydatków znalazły się m.in. nowoczesne systemy IT, narzędzia do analityki danych oraz IIoT, czyli przemysłowy internet rzeczy. Do czego wytwórcy potrzebują nowych technologii? Zdaniem Piotra Rojka z firmy DSR, specjalizującej się w dostarczaniu zaawansowanych rozwiązań IT dla produkcji, firmy inwestują głównie po to, by poprawić funkcjonowanie fabryki i zredukować wiele cyklicznych kosztów związanych jej utrzymaniem. — Istnieje jeden wspólny kierunek inwestycji: wykorzystanie olbrzymich ilości danych, które w sferze produkcji gromadzone są od dawna, a obecnie ich zbieranie jest coraz tańsze i prostsze, do skutecznego podejmowania decyzji biznesowych, optymalizacji produkcji i lepszego zarządzania fabryką, magazynami czy łańcuchem dostaw. Jednym z dominujących trendów wśród inwestycji w IIoT jest predictive maintenance (konserwacja predykcyjna – przyp. red.). Czujniki wykrywają odstępstwa od normy w pracy maszyn, dzięki czemu można poddać je konserwacji zanim dojdzie do awarii, utrzymać płynność na linii produkcyjnej i dzięki temu zaoszczędzić znaczące kwoty — wyjaśnia Rojek.

 

 

Wielu jest powołanych, lecz niewielu dojrzałych

Cyfrowa fabryka, w której wszystkie procesy znajdują się pod baczną kontrolą nowoczesnych systemów komputerowych i dzięki temu są regularnie analizowane oraz optymalizowane, to kierunek rozwoju całej branży produkcyjnej. Mimo, że firmy przeznaczają niebagatelne kwoty na digitalizację fabryk, to póki co trudno mówić o spektakularnych efektach – zwracają uwagę autorzy raportu.

Eksperci wyróżniają 4 kategorie cyfrowej dojrzałości. Pierwsza to Digital Beginners (Cyfrowi Początkujący). Należą do niej organizacje znajdujące się w początkującym stadium digitalizacji, rozpoczęły wdrażanie odpowiednich technologii, ale nie czerpią z nich jeszcze korzyści. Brakuje im spójnej wizji przemian, odpowiednio przeszkolonej i świadomej kadry oraz znaczących zmian w sposobie funkcjonowania. Według Capgemini, na tym etapie znajduje się aż 78 proc. firm produkcyjnych. Kolejna kategoria to Digital Fashionists (Cyfrowi Feszioniści). Należą do niej przedsiębiorstwa, które wdrożyły nowe technologie, ale nie wykorzystują ich możliwości i siłą rzeczy nie czerpią z nich biznesowych korzyści. Za modą bez wymiernych efektów i zmian w sposobie zarządzania podąża tylko 1 proc. objętych badaniem producentów. Digital Conservatives (Cyfrowi Konserwatyści) to kolejna kategoria. Znajdują się w niej firmy, które ze sporym dystansem i opieszałością podchodzą do wdrażania cyfrowych rozwiązań, ale gdy już podejmują się wybranego wdrożenia to robią to dobrze na każdej płaszczyźnie. Ich pracownicy posiadają odpowiednie cyfrowe umiejętności, a digitalizcja obejmuje sposób zarządzania i wewnętrzne procesy w przedsiębiortswie. Według analityków z Capgemini, firm produkcyjnych o takiej charakterystyce jest 15 proc. W mniejszości znaleźli się Digital Masters (Cyfrowi Mistrzowie), producenci, którzy przeszli proces cyfrowej transformacji i w zaawansowany sposób korzystają z nowych technologii, czerpiąc z nich znaczące korzyści biznesowe. Liderów digitalizacji wśród światowych producentów jest zaledwie 6 proc.

 

 

 

Dni małych początków

Na wdrożenie technologii Przemysłu 4.0 przeznaczono astronomiczne kwoty. Nasuwa się wiec pytanie, skąd tak niski poziom cyfrowej dojrzałości wśród wytwórców przemysłowych? Aż 78 proc. z nich znajduje się dopiero na początku drogi i nie czerpie żadnych korzyści z podjętych kroków. Zdaniem Piotra Rojka z DSR obszar produkcji jest najtrudniejszy do zinformatyzowania. — Proces digitalizacji przedsiębiorstw, szczególnie tych produkcyjnych, jest żmudny i złożony. Bez odpowiedniego know-how i wsparcia wysoko wykwalifikowanych specjalistów można narobić więcej szkód niż korzyści — tłumaczy Rojek. Według eksperta, cyfrowa transformacja dopiero się zaczęła, a w pełnej chwale i okazałości zobaczymy ją może za 10 lat, kiedy obejmie nie tylko największych graczy na rynku, lecz również firmy z sektora MŚP.