Wielomiliardowy fundusz europejski będzie odpowiednim zastrzykiem dla gospodarki w obszarze nowych technologii?
Francuski minister finansów, Bruno Le Maire, powiedział, że tworzony jest nowy wielomiliardowy fundusz, finansowany ze środków publicznych, aby pobudzić inwestycje w europejskim sektorze technologicznym.
Inwestycja ta ma umożliwić europejskiej gospodarce konkurowanie z rywalami z USA i Azji. Według Brunona Le Maire szczegóły nowego funduszu przedstawi ze swoim niemieckim odpowiednikiem, Christianem Lindnerem. Twierdzi również, że na finansowanie liderów technologii oferowanych byłoby od 10 do 20 funduszy o łącznej wartości co najmniej 1 miliarda euro. Berlin doda do tej puli 1 mld euro – podało w komunikacie niemieckie ministerstwo finansów.
Unia Europejska planuje znacznie zmniejszyć swoją zależność od amerykańskich gigantów, ale nie będzie to łatwe. Powodem jest m.in. system finansowania startupów, w Europie bardziej obwarowany przepisami, przy jednoczesnym ograniczeniu liczby dużych inwestorów. Poza tym Europa przegrywa już w wyścigu wytwarzania półprzewodników, zarówno z USA, jak i z Azją. W tej chwili żaden z pięciu największych producentów chipów na świecie nie pochodzi z Europy. Wprawdzie od ubiegłego roku w Niemczech działa pierwszy komputer kwantowy, to urządzenie nie pochodzi od europejskiej firmy, a od IBM.
Czy takie wsparcie jak zapowiadane przez ministrów dwóch czołowych potęg w UE rzeczywiście da zastrzyk do rozwoju nowoczesnych obszarów gospodarki w Europie? Trudno wyrokować, bo chociaż w dużej mierze to jest kwestia pieniędzy, to także sprawa edukacji, nastawienia, rynku pracy i lokalnych priorytetów mieszkańców. Europie Zachodniej, z jej chroniącymi pracownika zasadami, długimi urlopami i dbaniem o dobrostan pracowników, coraz trudniej będzie mierzyć się z niemal niewolniczą gospodarką chińską, ale też silnie zderegulowaną gospodarką amerykańską.