CEO Ericsson, Börje Ekholm, przyznał, że pieniądze firmy mogły trafić do bojowników ISIS.
Niewiele jest organizacji tak jednoznacznie złych w swoich planach i działaniach jak tzw. Państwo Islamskie. Jakakolwiek forma współpracy z tą organizacją to poważna skaza na wizerunku. W przypadku Ericssona – kolejna.
Szwedzki gigant telekomunikacyjny, który niedawno został ukarany grzywną w wysokości 1 miliarda dolarów przez Stany Zjednoczone za płacenie łapówek w celu zabezpieczenia kontraktów telekomunikacyjnych w pięciu krajach, ponownie musi się tłumaczyć. Tym razem sprawa dotyczy działań firmy na Bliskim Wschodzie. Sam CEO, Börje Ekholm, w wywiadzie dla Dagens Industri, przyznał, że płatności w Iraku mogły trafić w ręce bojowników z ISIS. Miały to być pieniądze za dostęp do niektórych szlaków transportowych na terenie kontrolowanych przez ISIS obszarów Iraku.
O tym procederze firma poinformowała 15 lutego, twierdząc że wewnętrzne dochodzenie prowadzone w 2019 r. wykazało „poważne naruszenia” zasad w Iraku w latach 2011-2019. Szwedzki dostawca sprzętu telekomunikacyjnego powiedział, że nie jest w stanie ustalić, czy którykolwiek z jego pracowników „bezpośrednio” finansował Państwo Islamskie. Szwedzki gigant podał jednak, że zidentyfikował płatności dla pośredników i „korzystanie z alternatywnych tras transportowych w związku z obchodzeniem irackich ceł w czasie, gdy organizacje terrorystyczne, w tym ISIS, kontrolowały niektóre szlaki transportowe”.
„Widzimy, że ludzie zapłacili za transport drogowy przez obszary kontrolowane przez organizacje terrorystyczne, w tym ISIS” – powiedział Börje Ekholm szwedzkiemu dziennikowi finansowemu Dagens Industri – „(…) nie byliśmy w stanie określić ostatecznych odbiorców tych płatności”
Komentarz CEO Ericssona pojawił się kilka godzin po tym, jak firma opublikowała oświadczenie, w którym przyznała się do „poważnych naruszeń zasad zgodności i kodeksu etyki biznesowej firmy” w odniesieniu do działań Ericsson w Iraku w latach 2011-2019. Firma poinformowała, że zdecydowała się ujawnić szczegóły trwającego już dwa lata śledztwa ze względu na „szczegółowe zapytania mediów ze szwedzkich i międzynarodowych serwisów informacyjnych”.
Strata wizerunkowa, to także strata realna. Akcje Ericssona spadły o ponad 10%, redukując wartość rynkową szwedzkiej firmy o 4 miliardy dolarów. Przy takich informacjach, jak ujawnione ostatnio, może okazać się, że straty dla Ericssona będa jeszcze poważniejsze. Warto bowiem pamiętać, że szwedzka firma została wplątana w geopolityczną rywalizację między USA i Chinami, jako jeden z dwóch zachodnich konkurentów chińskiego Huawei. Amerykańskie naciski na swoich sojuszników na eliminacje rozwiązań telekomunikacyjnych z Chin, naturalnie wzmacniały pozycję Ericssona i Nokii. Teraz trudno będzie Amerykanom wskazywać szwedzką firmę jako „tę dobrą”. Czyżby w Helsinkach właśnie wystrzeliły korki szampana? Niewykluczone.