Twórcy gier komputerowych w olbrzymiej większości wspierają Ukrainę.
Co, wobec rosyjskiej napaści na Ukrainę robi branża gier? Jak się okazuje – stosuje naprawdę silny nacisk. Wielki biznes dość ospale reaguje na rosyjską napaść na Ukrainę. Dbając przede wszystkim o swoje interesy na dużym rynku rosyjskim unika się wypowiedzi, które mogłyby „zdenerwować” Rosjan. Widać to zresztą znakomicie w szybkim przeglądzie Twittera i kont szefów firm technologicznych. Powoli ulega to jednak zmianie, a firmy coraz bardziej ośmielają się by podejmować konkretne działania. Wyjątkiem jednak wydaje się być branża gier komputerowych. Tutaj reakcja jest nie tylko szybka, ale i dość konkretna.
Zacznijmy od największych. Electronic Arts (EA) to jedna z największych firm w branży. Olbrzymi kapitał zbija na swoich stałych sportowych seriach. Firma zapowiedziała, że usunie z najnowszych odsłon serii FIFA (a więc FIFA 22, FIFA Online i smartfonowa FIFA Mobile) wszystkie drużyny rosyjskie. Od reprezentacji, po czołowe kluby. W hokejowej grze NHL 22 znikną natomiast drużyny zarówno rosyjskie, jak i białoruskie. Białoruski dyktator, Aleksandr Łukaszenko, znany z zamiłowania do hokeja, pewnie się wkurzy.
Francuska firma Ubisoft, także jeden z czołowych graczy na rynku gier, jeszcze w ubiegłym tygodniu, zaraz po starcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rozpoczęło działania pomocowe. Ubisoft ma dość duże studio w Kijowie. Firma przekazała fundusze (200 tys. euro) na działania charytatywne, ale też ułatwiła relokację swoim pracownikom. M.in. wedlug deklaracji samego Ubisoftu, zabezpieczono „mieszkania w sąsiednich krajach” i przygotowano specjalne infolinie oraz system łączności alarmowej dla pracowników Ubisoft w Ukrainie.
THQ Nordic, obiecało 1 milion dolarów dla organizacji charytatywnych, mających wesprzeć pomoc humanitarną w Ukrainie. Studio Bungie, znane głównie z „Destiny 2” przekazuje dochody z programu Game2Give, aby wesprzeć osoby dotknięte wojną. Epic Games na tę chwilę ograniczyło się do wsparcia dla udziału ukraińskich zawodników esportowych. Zbyt wylewnej pomocy dla Ukrainy nie należało jednak oczekiwać, bowiem największym udziałowcem firmy jest chiński Tencent.
Tencent jest także, od kilku dni, właścicielem grupy 1C Entertainment (samo studio 1C Entertainment, polski wydawca gier – Cenega, sklep Muve i QLOC czyli firma opierająca swoją działalność na testowaniu i lokalizacji gier). Cenega na swoim profilu wyraziła wsparcie dla Ukrainy – 1C Entertainment nie.
Skoro zahaczyliśmy o polski wątek, warto wspomnieć o tym jak do sprawy podeszły polskie studia – jakby nie było, światowa czołówka. CD Projekt Red, twórcy „Wiedźmina” i „Cyberpunk 2077” przekazali na Polską Akcję Humanitarną 1 mln zł. To samo zrobił wrocławski Techland, twórcy serii „Dying Light”. 11 Bit Studios, autorzy antywojennego hitu „This war of mine” zorganizoawli akcję, w ramach której pieniądze z zakupu ich największego hitu są w całości przekazywane na pomoc ofiarom wojny. Kwota (na 1 marca) przekraczała już 3 mln zł.
A co z rosyjskimi studiami? Wargaming – studio znane z „World of Tanks” i „World of Warships”, pochodzi z Białorusi (chociaż uciekło przed podatkami na Cypr) i ma duże biura w Kijowie, ale i w Petersburgu. Po początkowym milczeniu (które mnie, fana „World of Warships” od początku tej gry, zmusiło do porzucenia tytułu) firma zwolniła dyrektora kreatywnego odpowiadającego za „World of Tanks”. Sergey Burkatovsky, znany pod pseudonimem SerB, został zwolniony za otwarte poparcie dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Firma przekazała też milion dolarów na Ukraiński Czerwony Krzyż oraz zaoferowała alternatywne miejsca zamieszkania, wcześniejsze wypłaty pensji, dodatkowe fundusze i pomoc w relokacji swoim pracownikom z Kijowa i ich rodzinom. To niemała grupa, bowiem w kijowskim biurze Wargamingu pracowało ponad 500 osób.
Steam, globalna platforma firmy Valve, pozostaje aktywna w Rosji. Firma nie wyraziła też swojej opinii w tym temacie na swoich mediach społecznościowych. Podobnie zresztą jak Microsoft Xbox, Sony PlayStation i Nintendo Switch.
Podsumowując, światowy gamedev wyraźnie opowiedział się po stronie napadniętej Ukrainy. Globalne platformy – a więc najwięksi gracze w branży – milczą. Biznes na rosyjskim rynku jest najwyraźniej zbyt cenny.