Wargaming, jeden z czołowych producentów gier sieciowych, wycofuje się z Rosji i Białorusi.

To jedna z najważniejszych firm w branży gier sieciowych, o niezaprzeczalnie wschodnich korzeniach. Została bowiem założona w 1998 roku w Mińsku, stolicy Białorusi, a jedno z czołowych biur firmy mieściło się w rosyjskim Petersburgu. Jednocześnie geograficzne powiązania nie okazały się być ważniejsze od zwykłej przyzwoitości. Mnie decyzja Wargamingu cieszy podwójnie. 

Wargaming to twórcy popularnej gry „World of Tanks”, oraz darzonej przeze mnie specjalną sympatią „World of Warships”. W drugi z tytułów grywam od czasu, gdy pojawił się w formie zamkniętej jeszcze wersji beta w 2015 roku. To dla mnie znakomity przerywnik, możliwość oderwania się na 15 minut (tyle trwa, maksymalnie, jedna partia). Jednak gdy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę, zdecydowałem się, pierwszy raz od wielu lat, porzucić ten tytuł. Powód? Wargaming to studio z Mińska, posiadające silna placówkę w rosyjskim Petersburgu. Wprawdzie już kilka lat temu Wiktor Kisłyj, założyciel oraz CEO firmy, zdecydował się przenieść formalnie działalność na Cypr, to faktyczne operacje realizowane były głównie z ośrodków w Mińsku i Petersburgu właśnie.

W „World of Warships” można zasiąść za sterami historycznych okrętów, jak i tych, które nigdy nie opuściły deski kreślarskiej.

Wydawać by się mogło, że białoruskie studio, z dość licznym zespołem w Rosji, będzie dalekim od wycofania się z rynków obu agresorów (bo tak, Białoruś udostępniając swoje terytorium do wyprowadzenia ataku przez Rosjan de facto też jest agresorem). Jest jednak inaczej. Firma opublikowała informację na swoim profilu na facebooku, mówiącą o wycofaniu się z Rosji:

W ciągu ostatnich tygodni Wargaming przeprowadził strategiczny przegląd operacji biznesowych na całym świecie. Firma zdecydowała, że ​​nie będzie posiadać ani prowadzić żadnych biznesów w Rosji i na Białorusi i opuści oba kraje.

Od 31 marca firma przeniosła swoją działalność w zakresie gier na żywo w Rosji i na Białorusi do lokalnego kierownictwa Lesta Studio, które nie jest już powiązane z Wargaming. Firma nie skorzysta na tym procesie ani dziś, ani w przyszłości. Wręcz przeciwnie, spodziewamy się, że bezpośrednio w wyniku tej decyzji poniesiemy znaczne straty.

Przejście operacyjne zakończymy z należytą szybkością, zachowując pełną zgodność ze wszystkimi przepisami i zapewniając stałe bezpieczeństwo i wsparcie naszych pracowników. W okresie przejściowym produkty na żywo pozostaną dostępne w Rosji i na Białorusi i będą obsługiwane przez nowego właściciela.

Wargaming rozpoczął również proces zamykania swojego studia w Mińsku na Białorusi.
Będziemy zapewniać jak najwięcej odpraw i wsparcia naszym pracownikom dotkniętym zmianą. Pomimo ogromu tej decyzji, jako firma jesteśmy pewni przyszłości naszej firmy i jesteśmy zobowiązani do dostarczania naszym graczom wysokiej jakości gier.

 

Czyli, reasumując, Wargaming wycofuje się z Rosji i Białorusi, a samo utrzymanie gier (bo mało prawdopodobne, by rozwój także) dla graczy z tych krajów przejmuje niezależny podmiot, niepowiązany z Wargamingiem. Firma prognozuje, że na tym procesie finansowo straci. 

Wcześniej, bo w pierwszych dniach inwazji, Wargaming deklarował już wsparcie dla swoich pracowników w Kijowie, a także zwolnił dyrektora kreatywnego, Siergieja Burkatowskiego odpowiadającego za World of Tanks. Przyczyną tego ruchu były jego wypowiedzi popierające napaść Rosji na Ukrainę. Firma zadeklarowała też przekazanie miliona dolarów na Czerwony Krzyż działający na Ukrainie. Wyraźnie więc Wargaming krytycznie odnosił się do wojny.

Teraz firma dała niechęci do wojny prowadzonej przez Putina wyraz znacznie pełniejszy, informując o wycofaniu się z rosyjskiego, ale i białoruskiego rynku. To wymagało od kierownictwa firmy naprawdę trudnej decyzji. Bo przecież mówimy o firmie z Białorusi, która wycofuje swoją działalność także z rodzimego rynku, ale kiwamy ze zrozumieniem głowami, gdy chińskie firmy milczą w temacie wojny i stale oferują swoje produkty w Rosji. Dla mnie, grającego w gry Wargamingu od wielu lat, oznacza to dobrą wiadomość. Nie tylko to, że mogę do grania w „okręty” wrócić bez poczucia zażenowania (jakie niewątpliwi musi dziś towarzyszyć zakupom w kilku francuskich sklepach), ale też, że firma, której rozwojowi kibicowałem przez wiele lat, okazała się mieć w sobie dużo przyzwoitości. To, niestety, nie jest w biznesie wcale takie oczywiste.

 

Innowacje zmieniające oblicze świata, budowa bardziej ekologicznego i inteligentnego świata, głównymi tematami Huawei Global Analyst Summit.