Czy całkowity zakaz dotyczący chińskich firm, takich jak Huawei ma sens? – Ocena potencjalnego zagrożenia powinna być dokonywana w oparciu o jasne spojrzenie na sytuację.

Głosy nawołujące do zamrożenia relacji biznesowych z chińskimi firmami telekomunikacyjnymi w krajach zachodnich, szczególnie w temacie sieci 5G, wydają się rosnąć z każdym kolejnym dniem. Przywołują rozmaite obawy – od cyberprzestępczości po dominację chińskiego sektora technologicznego, poparte lękiem o kierunek polityki zagranicznej Chin. Wszystko to zostało połączone w całość i jest postrzegane jako zagrożenie cybernetyczne, któremu można zapobiec jedynie poprzez wprowadzenie całkowitego zakazu. Argumenty te mają jednak mało wspólnego z wiedzą techniczną dotyczącą cyberbezpieczeństwa i złożoności struktury sieci 5G. 

 

Oskarżenia wobec Huawei dotyczące unikania sankcji nie są czymś błahym. Jeśli zostanie to udowodnione, bez wątpienia firma będzie musiała stawić czoła karom za ich łamanie, tak jak pozostali w ostatnich latach, w tym niektóre powszechnie znane firmy z sektora bankowego w Wielkiej Brytanii. Być może spowoduje to, że firma będzie miała dużo do zrobienia w kwestii odbudowania swojej reputacji, jednak nie ma to nic wspólnego z telefonią komórkową lub cyberatakami. W niezwykle szczerym oświadczeniu, prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, zaproponował ekstradycję Dyrektor Finansowej Huawei z Kanady w ramach umowy handlowej, co tylko umocniło pogląd, że w grę wchodzi szersza kampania geopolityczna. Z pewnością tak odczytałyby ten komunikat Chiny i być może Kanada. Niezależnie od tego, czy podzielamy ambicje Trumpa dotyczące handlu, w dalszym ciągu nie ma to nic wspólnego z telefonią komórkową lub cybernetyką.

 

Wielka Brytania ma wyjątkową przewagę w kwestii oceny faktycznego ryzyka ze strony chińskich technologii. Sprawdzona przez GCHQ placówka, która od kilku lat ocenia obecność Huawei w brytyjskich sieciach telekomunikacyjnych, dała nam szczegółowy wgląd w sprzęt, kodeks, procesy i zasady firmy. Żaden inny zachodni rząd nie posiada tych informacji. W oparciu o analizę ekspertów, Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa (NCSC) ostro skrytykowało Huawei jeśli chodzi o mankamenty w inżynierii bezpieczeństwa i ogólne nastawienie do tematu cyberbezpieczeństwa. Słusznym byłoby skonfrontowanie tych informacji z Huawei, jednak firma ta nie jest odosobnionym przypadkiem jeśli chodzi o zaniedbania – przekonali się o tym ci, którzy w grudniu ubiegłego roku doświadczyli przerwy w działaniu sieci komórkowej O2 w Wielkiej Brytanii. Huawei podobno obiecał odnieść się do tych zarzutów oraz przeznaczyć na to ogromne sumy pieniędzy. NSCS powinno zatem poczekać na spełnienie tych obietnic.

 

Kluczową kwestią, przesłoniętą przez rosnącą histerię wobec chińskiej technologii, jest to, że NCSC nigdy nie znalazło dowodów na to, że złośliwa aktywność cybernetyczna Chin odbyła się za pośrednictwem Huawei. NCSC wskazała na przykład na skalę chińskiego szpiegostwa cybernetycznego powiązanego z państwem poprzez ataki na usługodawców na całym świecie. Faktem jest, że ataki te nie wymagały manipulowania chińskimi suwerennymi firmami, takimi jak Huawei. Podkreśla to jedynie, jak nieskuteczny będzie całkowity zakaz bezpieczeństwa oparty na fladze państwa, z którego dana firma pochodzi.

 

Zamiast tego, powinniśmy dokonać fachowej oceny, w oparciu o jasne spojrzenie na potencjalne zagrożenie. Ci, którzy szukają schronienia przed chińskimi firmami, z zadowoleniem przyjmując ich inwestycje w ostatnich latach, zachowują się tak, jakby dopiero co odkryli, że Chiny rządzone są przez partię komunistyczną, która jest w stanie dotrzeć, jeśli chce, do każdej części chińskiego sektora prywatnego. Większość z nas już dawno wyceniła to przy kalkulowaniu zagrożeń; Spodziewam się, że Chiny zrobią to samo w stosunku do nas.

 

Jeśli mamy jasność co do tego, że w przyszłości chiński rząd może wykorzystać swój zasięg, w pewnym sensie do wywierania nacisku w telekomunikacji, musimy wziąć tę możliwość pod uwagę zezwalając na dostęp, a w trakcie budowania naszych sieci, upewnić się czy ma to znaczenie. Tak stało się w przypadku sieci 3G i 4G. Wyjaśnia to więc, dlaczego istniały ograniczenia w dostępie Huawei do sieci rdzeniowych w Wielkiej Brytanii.

 

Stawka jest wyższa jeśli chodzi o 5G, ponieważ wiele może w przyszłości zależeć od tej nowej sieci, począwszy od opieki zdrowotnej po transport, oraz dlatego, że 5G ma bardzo duże różnice architektoniczne, które komplikują dostosowanie przepisów bezpieczeństwa. Konieczne będzie wprowadzenie rozsądnych ograniczeń dokładnie tam, gdzie wdrażana jest obca technologia oraz istnieje różnorodność dostawców, aby nie dopuścić do ani jednej awarii lub potencjalnego efektu dźwigni. Jednak stwierdzenia, że jakakolwiek chińska technologia stanowi niedopuszczalne ryzyko w którejkolwiek części 5G, są nonsensem.

 

Wielka Brytania i inne kraje europejskie nie powinny ulegać emocjom, ale zacząć podejmować decyzje dotyczące zaangażowania Chin w przyszłe firmy telekomunikacyjne w oparciu o wiedzę techniczną i racjonalną ocenę ryzyka, a nie w zależności od upodobań politycznych lub ze względu na wojnę handlową. Powinniśmy zaakceptować to, że w przyszłości Chiny będą globalną potęgą technologiczną i zaczną zarządzać ryzykiem już teraz, zamiast udawać, że Zachód przeczeka postęp technologiczny Chin.