Świat gracza nie musi się już ograniczać do czterech ścian. Grać już można wszędzie – laptopy gamingowe dorównują komputerom stacjonarnym, a niektóre nawet je przewyższają!

Na rynku dostępnych jest coraz więcej gamingowych laptopów, które posiadają wiele zaawansowanych funkcji, podobnych do tych w tradycyjnych komputerach stacjonarnych. Grający zyskali nowy przywilej – wolność grania w kawiarni, w pracy, w parku lub na wakacjach… jednym słowem: wszędzie.

 

Komputer gamingowy – centrum dowodzenia wszechświatem

Gracze w obiegowej opinii kojarzy się z osobą zamkniętą w swoich czterech ścianach, która bierze udział w wielogodzinnych maratonach gier komputerowych. Uczestnictwo w rozgrywce na najwyższym poziomie bez stresu związanego z „zawieszeniem” czy awarią jest możliwe tylko dzięki wykorzystaniu komputera stacjonarnego naszpikowanego zaawansowanymi technologicznie podzespołami. Aby sprostać wymogom najnowszych gier i cieszyć się rywalizacją potrzeba sprzętu o potężnej mocy.

 

Jak to wszystko zmieścić w laptopie?

Z kolei laptopy kojarzą nam się w sposób przeciwny. Z zupełnym brakiem drapieżności, z funkcjonalizmem i uniwersalną ergonomią, która ma pasować do każdej… pracy. To przede wszystkim narzędzie, a nie wysokowydajne centrum wirtualnej rozrywki. Stawia się na wyszczuplone i proste formy – elegancję graniczącą z nudą. Laptopy to komputery przypominające teczkę – są płaskie i pozbawione fajerwerków, bo mają służyć do pracy bez względu na panujące warunki. Laptop wykorzystywany jest częściej do rozgrywek biurowych, niż do rozgrywek battle royale. Teoretycznie nie ma tu ani miejsca, ani mocy na fantazyjne światy, podboje odległych galaktyk i pojedynki typu Deathmatch. Praktyka pokazuje jednak co innego.

 

Postęp jest po stronie graczy

Gracze stali się profesjonalistami, którzy z gry uczynili zawód, często bardzo dobrze płatny. Pojawiła się rywalizacja, która wymaga szlifowania swoich umiejętności tu i teraz. Ten fakt nie został na szczęście zignorowany przez producentów sprzętu, w tym dywizje odpowiedzialne za produkcję laptopów. Coraz częściej gracze poszukują przenośnego komputera, który i owszem – posłuży w pracy, wyświetli giełdowy wykres i wytrzyma kilka godzin telekonferencji – ale po godzinach (lub nawet w przerwie w pracy) płynnie obsłuży wirtualne światy lub dynamiczne rozgrywki typu Search&Destroy.

 

Po pierwsze: Uniwersalność – do pracy i gry

Oznacza to, że komponenty zdolne „uciągnąć” grafikę najnowszej gry, które dotychczas wpływały na znaczny wzrost ceny gamingowego laptopa, teraz znalazły się w zasięgu przeciętnego gracza. Wystarczy tylko zdecydować się na nieco wyższy wydatek i już na naszym biurku spoczywa maszyna o dwóch obliczach: zwyczajnego laptopa i stanowiska do gier.

Laptopy gamingowe nie „krzyczą” już swoją gamingowością, gdyż celują w znacznie bardziej dojrzałego gracza. Wystarczy spojrzeć na produkty marek Dell lub Lenovo – to wygodne, niepozorne laptopy. Jednocześnie osiągi tych modeli mogą dorównać tym, które zapewnia stacjonarne stanowisko gamingowe. Coraz częściej dla odpowiedniej jakości obrazu stosuje się w nich matryce 144 Hz, które zapewniają płynność rozgrywki. Mocniejszy procesor i wydajna karta graficzna to dzisiaj rzecz oczywista. Przeniesiono także do laptopów rozwiązanie popularne w „stacjonarkach” – czyli zastosowanie dwóch dysków dla sprawniejszego działania. Jednocześnie popularyzują się dyski montowane na M2 z dodatkowym protokołem NvMe – które są wielokrotnie szybsze od HDD i SSD.

 

Po drugie: Lepsze chłodzenie

Producenci laptopów dołożyli wszelkich starań, by opracować lepsze sposoby chłodzenia i odprowadzania ciepła, dzięki czemu realne stało się połączenie wydajnej konfiguracji z małymi gabarytami.

 

Coraz rzadziej spotkać można przegrzewające się „laptopy-piekarniki”, na których po kwadransie intensywnej zabawy można było usmażyć jajka. Powstał jednak inny problem: wydajne wentylatory to znacznie wydajniejszy… szum, od którego gracze się odcinają, korzystając ze słuchawek.” – zauważa Arkadiusz „Radyjko” Popiel z ekipy Komputronik Gaming.

 

Po trzecie: Niewielkie gabaryty

Usprawnienia idą dalej: w kierunku mobilności i zmniejszania gabarytów. Kilka portów, zajmujących dotychczas dużo miejsca, zastępuje się odmianami typu mini lub wielofunkcyjnymi wejściami. Znacznie poprawiła się także żywotność oraz rozmiar baterii. Jeszcze jakiś czas temu był to istotny problem, który sprawiał, że laptopy z nieco większymi osiągami były od razu ciężkie i „toporne”. Dziś możemy wyjąć laptopa w kawiarni, żeby między jednym, a drugim łyczkiem aromatycznego Latte macchiato dla odstresowania zgarnąć kilka fragów. Oczywiście jeśli zasięg sieci pozwoli. Z powodzeniem możemy w takiej sytuacji wyobrazić sobie np. laptopa o groźnej nazwie Acer Predator Triton 500, który łączy w sobie prostą, elegancką formę z gamingowym pazurem w postaci detali typu podświetlenie klawiatury. Mimo niepozornego, 15-calowego rozmiaru oraz niewielkiej wagi, Acer Predator to prawdziwy gamingowy drapieżnik uzbrojony w Intel Core i7, 32 GB RAM oraz GeForce RTX. Wystarczy unieść ekran i polowanie na przeciwników w Fortnite można spokojnie zaczynać.

 

Opcje, konfiguracje, możliwości…

Dzięki zmianom w technologii i rosnącej lawinowo popularności grania jako formy rozrywki – coraz dynamiczniej zmienia się rynek z korzyścią dla klienta. Oferta laptopów gamingowych robi się coraz szersza i co ważne: bardziej dostępna. Wytrawni gracze mogą wybrać potężne maszyny, które w zasadzie nie mają górnej granicy kosztowej, a hobbyści i osoby dysponujące mniejszymi budżetami z powodzeniem znajdą komputer do grania za 3 tys. złotych. Na każdej z tych konfiguracji można się świetnie bawić w każdym miejscu na świecie.

Rosnący rynek sprzętu nie powinien nikogo dziwić – gry komputerowe to najpopularniejsza obecnie forma rozrywki. Według estymacji Newzoo Światowy rynek gier wart jest dziś ponad 134 mld dolarów. To więcej niż rynek kina (38 mld) i muzyki (42 mld). Wynika z tego, że dziś łatwiej spotkać osobę, która wieczorem wchodzi na multiplayera, niż osobę która wybiera się do multipleksu na premierę filmową. Pozostaje więc na koniec jedno pytanie: w co dziś zagrasz?