Człowiek i robot – związek (bez) przyszłości? Z założenia ma być łatwiej, szybciej i wydajniej, jednak z analiz wynika, że roboty oprócz ułatwiania pracy, mogą ją też utrudniać.
Liczba firm, które w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy postawiły mocniej na automatyzację, wzrosła aż dwukrotnie – wynika z tegorocznego raportu Deloitte. Coraz powszechniejsza współpraca człowieka i maszyny wpływa na charakter pracy. Z założenia ma być łatwiej, szybciej i wydajniej, jednak z analizy Uniwersytetu w Illinois wynika, że roboty oprócz ułatwiania pracy, mogą ją też utrudniać. Eksperci Personnel Service wskazują, że wyzwaniem dla firm wdrażających automatyzację jest znalezienie równowagi między pracą człowieka i maszyny.
Automatyzacja w znaczący sposób zwiększa rentowność firm – wydajność rośnie, a koszty spadają. Roboty mogą też odciążyć pracowników od monotonnych zadań, co daje człowiekowi przestrzeń do bardziej kreatywnej oraz rozwojowej pracy. Badacze Uniwersytetu w Illinois dostrzegają jednak pewne ryzyka. Według nich automatyzacja może wpłynąć na komfort i jakość pracy. Maszyny mogą bowiem na bieżąco oceniać produktywność pracownika.
– Wprowadzenie innowacji do firmy wiąże się z przeorganizowaniem dotychczasowego trybu pracy. Pracownicy muszą przyzwyczaić się do nowej sytuacji, w której część ich wcześniejszych obowiązków zostaje przejęta przez maszyny. To oczywiście duże wyzwanie, ale też szansa dla firm. Ważne jest takie zarządzanie procesem, żeby znaleźć dla pracowników nowe zadania, wykorzystać ich potencjał w obszarach, gdzie maszyny ich nie zastąpią. W końcu to pracownicy są najważniejszą wartością w każdej firmie i automatyzacja szybko tego nie zmieni – mówi Krzysztof Inglot, Prezes Personnel Service.
Produktywność ponad wszystko
Deloitte oszacował, że w ciągu najbliższych trzech lat automatyzacja zwiększy wydajność pracowników o aż 27%. To oczywiście duża korzyść biznesowa, ale też wyzwanie, bo według raportu badaczy Uniwersytetu z Illinois technologia może zintensyfikować pracę na dwa sposoby. Po pierwsze, ograniczy liczbę kontaktów międzyludzkich, a po drugie, pozwoli na wysoki stopień monitorowania wykonywanych zadań. Maszyny już teraz, zwłaszcza w fabrykach, są w stanie kontrolować każdy ruch pracowników np. poprzez czujniki, które mierzą czas potrzebny na wykonanie danej czynności. Następnie te informacje są analizowane i poddawane ewaluacji. Porównywanie wyników osiąganych przez poszczególnych pracowników, może w konsekwencji wiązać się z wyznaczaniem ambitniejszych celów do osiągnięcia. To znowu oznacza zwiększenie tempa i dokładności pracy, co wpływa na poziom stresu wśród zatrudnionych.
Kwalifikacje muszą iść z duchem czasu
Automatyzacja procesów kojarzy się z ryzykiem zmniejszenia liczby stanowisk. Jednak tutaj wnioski są pocieszające – naukowcy Uniwersytetu w Illinois mówią, że choć wpływ innowacji na zatrudnienie jest nieunikniony, w najbliższym czasie nowe technologie nie spowodują utraty miejsc pracy na wielką skalę. Przyczynią się jednak do zmiany jej charakteru. Automatyzacja i robotyzacja zwiększają popyt na stanowiska specjalistyczne. Nowopowstałe miejsca pracy będą wymagały wysokich kompetencji, dlatego tak ważne jest, aby stworzyć pracownikom szansę na naukę nowych umiejętności, które pozwoliłyby im wykonywać pracę, w której nie zdołają ich zastąpić roboty.
– Najbardziej podatne na automatyzację i robotyzację są powtarzalne czynności wykonywane w stabilnym otoczeniu. Należą do nich podstawowe zadania biurowe, jak księgowość czy administrowanie danymi, a także prace fizyczne m.in. w branży produkcyjnej. Maszyny coraz częściej wyręczają ludzi również w logistyce i handlu. W wyniku cyfrowych przemian powstanie wiele nowych zawodów, ale jeszcze nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć jakich. Rozwijać powinny się profesje usługowe, wymagające specjalistycznej wiedzy m.in. remontowanie, programowanie, zarządzanie projektami czy nauczanie. Wśród zawodów przyszłości znajdziemy np. trenera robotów czy projektanta inteligentnego miasta – mówi Mariusz Gołębiewski, Wiceprezes Abile.