Po premierze „Cyberpunka 2077” akcje Grupy kapitałowej CD Projekt tracą na wartości. Wyjaśniamy co się stało.

Wprawdzie gry to nie jest „nasz” temat, jednak w biznesowym ujęciu ostatnie kilka dni jest niezwykle ciekawych właśnie za sprawą gier. A właściwie jednej gry, która (jak wynika z większości ukazujących się na świecie recenzji, słusznie) jest na ustach całego świata. „Cyberpunk 2077” – gra autorstwa polskiego studia CD Projekt Red, to znakomity przykład przerostu oczekiwań inwestorów. 

Żebym nie został źle zrozumiany, już teraz wyjaśniam – nie oceniam samej gry. Nie grałem w nią, w pełni świadomie zresztą, zaczekam jakiś czas, pewnie kilka miesięcy, aż ten tytuł nieco „dojrzeje” (co jest eufemistycznym określeniem na „autorzy załatają wszystkie szczególnie widoczne błędy”). Widzę jednak co dzieje się z akcjami CD Projekt jako grupy.

Wykres jest tu bezlitosny. Pierwsze głębokie tąpnięcie w wartości akcji pokrywa się z zejściem informacyjnego embargo na recenzje „Cyberpunka 2077”. Te wprawdzie były w olbrzymiej większości bardzo pozytywne, a mimo to cena akcji zaczęła spadać. Dlaczego?

„Cyberpunk” padł ofiarą systemu ocen

Przyczyna może leżeć w pewnym problematycznym sposobie oceniania gier (czy produktów w ogóle) w recenzjach medialnych. Chociaż przy popularnej punktacji od 1 do 10 gra, którą recenzent uznaje za przeciętną (a więc nie złą, nie doskonałą, po prostu idealnie średnią) powinna otrzymać 5 punktów (tak podpowiada matematyka), to jednak taki wynik przywykło się traktować jako zarezerwowany dla wyjątkowo złych tytułów. „Średniaki” dostają raczej 6-7 punktów, a wartość maksymalna bywa przyznawana nader często. Pamiętam jak kontrowersyjne wydało się, gdy ponad 20 lat temu pierwszą „10” przyznało grze Unreal pismo CD-Action. Pojawiły się głosy, że nic i nikt nie zasługuje na taką ocenę i że zaburzy to system oceniania. Z czasem „10” w całym systemie oceniania zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. Jak to się wiąże z „Cyberpunkiem 2077”?

Otóż wielu recenzentów nie uznało, że gra zasługuje na ocenę maksymalną. Nie ze względu na wykreowany świat (podobno rewelacyjny i rozległy), nie ze względu na fabułę (ponoć świetną), czy model rozgrywki. Te elementy przemawiają akurat na korzyść dzieła CD Projekt RED. Wadą są natomiast liczne błędy. Gra opisywana w recenzjach okazała się nie do końca gotowa, wciąż pełna niedoróbek. To wpłynęło na jej niemal-idealną (ale nie idealną) ocenę. 9/10 czy 90/100 to nie jest to, czego oczekiwano. „Miało być” 11/10 i każdy możliwy znaczek jakości. 

Wartość recenzenckiej „10” to zresztą osobny i interesujący temat, bo dotyczy nie tylko gier, ale i sprzętu. Ja na łamach IT Reseller przyjąłem zasadę oceniania urządzeń opisowo. Być może to zbyt długa, za mało uproszczona forma dla współczesnego internetu, ale jestem zdania, że uczciwsza. Zamiast przepychać się z producentem np. o ocenę „5” dla średniego sprzętu, wolę dokładnie opisać jego wady i zalety. Gdybym natomiast przyznał owe „5”, to dla współczesnego odbiorcy oznacza to mniej więcej „nie nadaje się do użytku, trzymać się z daleka” – tak bardzo przesunęła nam się percepcja ocen. A przecież już „6” powinno oznaczać, że dana rzecz wyrasta nieco ponad przeciętność.

To nadal może być wybita gra

Nie mam wątpliwości – jeśli miałbym akcje grupy CD Projekt – byłbym daleki od panicznego ich sprzedawania. „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, będący dziełem tego samego studia w chwili premiery też nie był grą idealnie dopracowaną. Dziś dla milionów graczy na całym świecie, w tym dla mnie, jest niedoścignionym jak dotąd wzorem – tytułem wybitnym na każdej płaszczyźnie.

Dla mniej grających czytelników dodam tylko, że czas zacząć patrzyć na gry podobnie jak na kino. Są lepsze, są gorsze, są te skierowane do różnych odbiorców. W inny tytuł zagra 8-letni chłopiec, w inną pracownik fizyczny po 30, a w inną dekadę starszy informatyk. Tak jak do kina chodzimy (czy raczej chodziliśmy jeszcze rok temu) na różne filmy, tak grywamy w różne gry. I tak jak w kinie, wśród gier bywają tytuły wybitne. Takim jest „Wiedźmin 3” i mam przeczucie, że CD Projekt RED zadba o to, by tak też zapamiętano „Cyberpunka 2077”. Dziś o początkowych kłopotach i koszmarnie wysokich wymaganiach sprzętowych pierwszej z gier nikt już nie pamięta. Za to miliony ludzi na świecie uronią łzę przy „Pieśni Priscilli” czy poczują nutkę nostalgii z „Wilczą kołysanką”.

https://itreseller.pl/itrnew2800-zl-za-nowe-sluchawki-apple-amerykanska-firma-stara-sie-przekonac-uzytkownikow-ze-jej-nowe-airpods-max-to-sprzet-audiofilski/