CEO Intela, Pat Gelsinger, twierdzi, że niedobory chipów utrzymają się aż do 2024 roku.
Przez ostatni rok kolejni liderzy technologiczni wieszczą coraz bardziej odległe daty końca tzw. kryzysu chipowego. CEO Intela wydaje się być nawet nieco bardziej pesymistyczny (realistyczny?) niż większość – wskazując na trwanie zjawiska przez cały przyszły rok.
Dyrektor generalny Intela, Pat Gelsinger, udzielił ostatnio wywiadu stacji CNBC. W tej rozmowie podzielił się raczej ponurą prognozą dotyczącą globalnego niedoboru chipów. Według Gelsingera niedobór utrzyma się jeszcze do 2024 roku. Większość liderów technologicznych wypowiadających się na ten temat w 2022 roku zapowiadało, że kryzys powinien słabnąć pod koniec tego roku, a wygasnąć w następnym. Tymczasem szef „niebieskich” skłania się ku bardziej kryzysowej wizji, wedle której do zjawiska powinniśmy się raczej przyzwyczaić, bo jeszcze długo będzie nam towarzyszyło.
Taka prognoza jest niestety prawdopodobna. Większość wcześniejszych wypowiedzi płynących z różnych firm mówiących o skróceniu kryzysu chipowego wydawała się być raczej nieco życzeniowa i skrojona pod uspokojenie inwestorów.
Intel ma w tym przypadku jednak nieco inną pozycję niż jego główni konkurenci. W przeciwieństwie do AMD, Apple czy NVIDII (bo nie należy zapominać, że mówimy o okresie w którym karty graficzne Intela będą już na rynku), Intel posiada własne zakłady produkujące półprzewodniki zamiast korzystać wyłącznie z usług wytwórców kontraktowych. Ba, Intel sam, od czasu ogłoszenia strategii IDM 2.0 jest wytwórcą kontraktowym. Niedobory na rynku półprzewodników ostatecznie więc dotykają firmę z Santa Clara w znacznie mniejszym stopniu niż konkurentów.