Czy cyfrowi bliźniacy mogą zrewolucjonizować rynek usług edukacyjnych?
Wirtualne klony to już nie pieśń przyszłości, a realne rozwiązanie, które wdraża coraz więcej sektorów, a nawet osoby prywatne. Przedstawiciele branży edukacyjnej oraz rozwoju osobistego, którzy często nie mają możliwości skalowania swojego biznesu mają szansę na znalezienie w tej technologii swojej przewagi biznesowej.
Pojęcie „cyfrowego bliźniaka”, które początkowo rozwijało się przede wszystkim w przemyśle, to w uproszczeniu wirtualne odwzorowanie realnego produktu, które ściśle przypomina fizyczny obiekt. W momencie zmiany parametrów przedmiotu (np. maszyny lub instalacji), były one automatycznie wprowadzane także do jego wirtualnego obrazu.
Umożliwia to dokładną analizę danych, a w efekcie zapobieganie awariom, wykrywanie anomalii czy tworzenie symulacji. Mimo że wydaje się, że termin „cyfrowego bliźniaka” jest stosunkowo nowy, w przemyśle jest używany z powodzeniem od ponad 20 lat, a wszystkie duże inwestycje od budowy mostów po wysłanie w kosmos rakiety SpaceX najpierw muszą zostać zweryfikowane w cyfrowej rzeczywistości. Rząd USA tylko w tym roku planuje przeznaczyć 285 milionów dolarów na badania dotyczące tworzenia bliźniaków cyfrowych dla chipów, które mogłyby przyspieszyć produkcję półprzewodników. Według raportu „Tech Trends” firmy Deloitte z 2020 roku, w 2019 r. globalny rynek bliźniaków cyfrowych był wart 3,8 miliarda dolarów, a w 2025 r. ma osiągnąć wartość 35,8 miliarda dolarów.
Nie tylko fizyczny projekt
Tworzenie bliźniaków cyfrowych nabiera nowego znaczenia, kiedy zaczynamy mówić nie
o konkretnej maszynie czy produkcie, a o modelu, który ma odzwierciedlać zachowania populacji czy grupy społecznej. Analizy tego typu dają bezcenne dane, które w przypadku takich sytuacji jak np. pandemia COVID-19 pozwalają przewidywać jak będzie rozprzestrzeniać się wirus. Potencjał do analizy jest praktycznie nieograniczony. Cyfrowe klony, jak czasem nazywamy je w Polsce, już teraz są wykorzystywane w medycynie, a z każdym rokiem ich zastosowanie będzie jeszcze bardziej zaawansowane. Stworzenie spersonalizowanego bliźniaka cyfrowego dla osób z wadami serca, wszczepionymi rozrusznikami czy cukrzyków korzystających z pompy insulinowej nie tylko może podnieść komfort ich życia, ale przede wszystkim realnie je przedłużyć. Im więcej danych, takich jak wyniki badań, pomiary tętna, ciśnienia, cukru otrzyma system, tym bardziej dokładna będzie wirtualna kopia. Wprowadzenie do bazy danych informacji, które często umykają nawet diagnostykom: takich jak nawyki żywieniowe, jakość powietrza w miejscu, w którym dana osoba najczęściej przebywa, obciążenie fizyczne, ale także psychiczne, może pomóc wyeliminować dysproporcje dotyczące przeżywalności na choroby cywilizacyjne. To szansa dla osób, które chorują na schorzenia, które często umykają w standardowej diagnozie, gdyż długo nie dają objawów, a osoby z grupy ryzyka sięgają po pomoc zbyt późno.
Rewolucja w edukacji
Kolejną zmianą, która przybliża ogół społeczeństwa do korzystania z własnych, „cyfrowych pomocników”, jest popularyzacja generatywnej sztucznej inteligencji, najbardziej kojarzonej dzięki funkcjom czatu GPT. Już od jakiegoś czasu można było tworzyć w nim własnych “wirtualnych asystentów”. Teraz dzięki najnowszej wersji 4o model jeszcze lepiej analizuje treści, ale także obrazy i nagrania, a przygotowane odpowiedzi są precyzyjniejsze.
Jeszcze więcej z naszych dotychczasowych obowiązków będzie można “zlecić” napędzanym przez AI pomocnikom. Potencjał sztucznej inteligencji, którą powszechnie używamy do pisania krótkich tekstów, tłumaczeń czy generowania obrazów jest znacznie większy i może być wykorzystany m.in do bardziej wydajnej i inkluzywnej edukacji.
– Jesteśmy świadkami narodzin nowego ekosystemu wiedzy, w którym edukacja, przemysł i technologia tworzą potężne partnerstwo. Nowa edukacja powinna być oparta na nowej technologii – mam na myśli zarówno oprogramowanie, jak i sprzęt. Personalizacja metod nauczania, dzięki zastosowaniu „wirtualnych nauczycieli”, pozwoli uczniom zdobywać wiedzę w swoim tempie, ale znacznie szybciej niż kiedy musieli korzystać z ujednoliconego, często archaicznego programu nauczania dostosowanego do statystycznych możliwości w ich grupie wiekowej – mówi Ryugo Kimura, EdTech Consultant z 10Clouds, software house’u, który odpowiada za rozwiązania związane ze sztuczną inteligencją w dziedzinie edukacji.
Stworzenie cyfrowych bliźniaków nauczycieli, które mogą wspierać uczniów w czasie rzeczywistym, np. podczas pisania wypracowań czy odrabiania pracy domowej, pozwoli na osiąganie lepszych wyników, a jednocześnie umożliwi niejako „sklonowanie” wiedzy eksperta czy ekspertki, która do tej pory musiała ograniczać liczbę udzielanych konsultacji indywidualnych. Ta możliwość multiplikacji swoich umiejętności będzie też realną szansą biznesową dla nieustannie rosnącego przemysłu usług edukacyjnych i rozwojowych.
Bliźniaki cyfrowe pomogą skalować działalność
Problemem, z którym zmagają się wszyscy eksperci i specjaliści, jest ograniczenie czasowe. Jeśli w przypadku nauczyciela, klient płaci za godzinę konsultacji, to ilość sesji, jakie dany ekspert może przeprowadzić w ciągu dnia, zawsze będzie ograniczona, a jedyną szansą
na skalowanie biznesu będzie nieustanne podnoszenie ceny lub zatrudnianie pracowników
i wytrenowanie ich co nie gwarantuje zaufania ze strony klienta, który chce korzystać z usług eksperta z silną marką osobistą, do którego początkowo się zgłosili. Stworzenie cyfrowego bliźniaka, zbudowanego na podstawie wszystkich materiałów dostarczonych przez specjalistę, jego stylu komunikacji czy nawet poczucia humoru, pozwoli na rozszerzenie możliwości dotarcia do uczniów czy klientów. Dobrze przeprowadzona procedura da efekt lepszego dostarczenia wiedzy – często za niższą cenę niż wynosiłaby rozmowa z „realną osobą”. Jest to też narzędzie wspierające odbiorców w uzyskaniu odpowiedzi na pojawiające się pytania. Przykładowo podczas czytania książki rozwojowej czy dotyczącej jakiejś wąskiej dziedziny nauki zeskanowanie kodu QR dołączonego do publikacji pozwoli na uzyskanie dostępu do autora-bota, który odpowie na wszystkie pojawiające się w trakcie wątpliwości.
– Obecnie pracujemy z klientami działającymi w branży edukacyjnej dla której tworzymy wirtualnych bliźniaków. Proces ten jest stosunkowo szybki, bo w zależności od zakresu wiedzy jaką ma posiadać cyfrowy asystent może trwać od miesiąca do ok. pół roku. To szansa na nawet 40 proc. zwiększenie efektywności operacyjnej i rozszerzenie oferowanych przez nich usług. Bazując na naszych predykcjach, uważamy, że takie wirtualne boty będą w niedługim czasie powszechne wśród nauczycieli, ekspertów czy twórców platform e-learningowych. Im szybciej osoby z branży edukacyjnej przekonają się do wykorzystania sztucznej inteligencji na ich korzyść, tym większą przewagę biznesową będą mogły wypracować i tym samym zgarnąć większą część rynku– Ryugo Kimura z 10Clouds.
Obserwując tendencję dotyczącą cyfrowych bliźniaków i tego, jak mogą one wspierać ekspertów w rozpowszechnianiu wiedzy i optymalizacji ich pracy, wyraźnie widać, że to nie sztuczna inteligencja zabierze pracę specjalistom. Raczej ci, którzy szybko wdrożą te narzędzia do swojego środowiska pracy, zyskają ogromną przewagę nad konkurencją, która nadal będzie stosować archaiczne metody. Dotyczy to zarówno dziedziny edukacji, jak i tworzenia modeli analizujących dane oraz symulacji przewidujących optymalne ruchy biznesowe. Jednocześnie skalowanie usług przy jednoczesnym obniżaniu kosztów i zwiększaniu dostępności będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości edukacji i rozwoju osobistego na całym świecie. Ostatecznie, te innowacje mogą prowadzić do bardziej inkluzywnego i dostosowanego do potrzeb społeczeństwa systemu nauczania, który będzie służył wszystkim, niezależnie od ich indywidualnych potrzeb i możliwości.