Czy Huawei pozostanie w grze? Niemcy wybrali interesującą drogę
W ostatnim czasie pojawiło się w sieci wiele informacji nt. ruchu, jaki wykonał nasz zachodni sąsiad. Wyjaśniamy, na czym polega niemieckie rozwiązanie dotyczące łączności 5G i czy rzeczywiście wyklucza z rynku Huawei?
Naszych zachodnich sąsiadów można lubić lub nie, ale z jakiegoś powodu opinia o pragmatycznych, trzymających się przepisów i bardzo rzeczowych Niemcach, utrzymuje się, nie tylko zresztą w polskim społeczeństwie. Berlin, podobnie jak inne europejskie stolice, stanął w ostatnich latach wobec problemu ustosunkowania się wobec technologiczno-biznesowej emanacji politycznego starcia między USA i Chinami – kwestią chińskich firm technologicznych. Jakie rozwiązanie wdrożyły Niemcy?
Wykluczenie… ale tak nie całkiem
Niemieccy decydenci w sprytny sposób skonstruowali zasady dotyczące rynku infrastruktury 5G. To rozwiązanie może stać się wzorem dla innych krajów borykających się podobnymi decyzjami. Zamiast pełnego zakazu sprzętu chińskiego, jak to ma miejsce np. w Wielkiej Brytanii, niemiecki rząd postanowił zachować te urządzenia w swojej sieci, pod warunkiem, że oprogramowanie zarządzające siecią zostanie dostarczone przez inną firmę. Mówiąc wprost: Huawei czy ZTE mogą nadal dostarczyć swoje urządzenia, ale soft do nich musi zapewnić ktoś inny.
Niemcy więc w praktyce nie usuną sprzętu, a jedynie chiński software. To, naturalnie rodzi pewne wyzwania (o których zaraz), jednak wydaje się być wyjątkowo zręcznym obejściem problemu. Zamiast narażać się na niebotyczne koszty wymiany infrastruktury, (co, jeśli projekt nowego KSC wejdzie w życie, czeka np. polskich operatorów) nasi sąsiedzi uznali, że pozostawienie urządzeń i wymiana tego elementu, który budził obawy, czyli oprogramowania, będzie najlepszym wyjściem z sytuacji.
Jednakże separacja sieci od oprogramowania to zadanie skomplikowane technicznie. Tradycyjnie, sprzęt i oprogramowanie do zarządzania siecią są dostarczane przez tego samego producenta, co oznaczało ich ścisłe powiązanie. Rozdzielenie ich wymaga otwarcia producenta sprzętu na współpracę z nowym oprogramowaniem, co może oznaczać krok w stronę tzw. architektury open RAN, czyli interoperacyjności między różnymi dostawcami sprzętu sieciowego. W praktyce może to oznaczać, że sprzęt infrastrukturalny może zacząć przypominać komputery PC: nie ważne kto dostarczył sprzęt, może być na nim zainstalowany jeden z kilku różnych systemów.
Pomimo dość opornego stanowiska wobec koncepcji open RAN, Huawei i inni chińscy producenci zapewne będą preferowali zaproponowane przez Niemcy rozwiązanie niż całkowite usunięcie i, de facto, wykluczenie z rynku. Jak oceniają eksperci, oprogramowanie do zarządzania siecią (Service Management and Orchestration – SMO) to jedynie ułamek kosztów kapitałowych i operacyjnych sieci, co sprawia, że pewien stopień otwartości może być akceptowalnym kompromisem dla Huawei i innych firm z Chin zajmujących się sprzętem telco.
Kto zajmie się wytworzeniem nowego, własnego oprogramowania do urządzeń chińskich producentów? Najprawdopodobniej zrobią to same telekomy. Deutsche Telekom i Vodafone pracują już nad wdrożeniem nowego oprogramowania zarządzającego, które będzie współpracować z urządzeniami RAN od Huawei. Vodafone, w swoim oświadczeniu, podkreśla wyzwania techniczne, ale również zauważa, że porozumienie przynosi przewidywalność rynku, co sprawi, że inwestorzy z niego po prostu nie będą uciekać. Firma już teraz nie używa chińskiego sprzętu w rdzeniu sieci w Niemczech i pracuje nad rozwijaniem otwartego RAN-u.
Czy to rozwiązanie idealne? Nie, bo jest pewnego rodzaju kompromisem. Dla operatorów to oczywiście dodatkowy koszt w postaci wielu roboczogodzin programistów, tworzących nowy soft. Dla producentów to jednak pewnego rodzaju cios wizerunkowy. Dla polityków, zwolenników ostrego kursu wobec Chin, to zbyt delikatne podejście do tematu, zwłaszcza, że podstawą kodu nowego oprogramowania i tak musi być to, co dostarczy chiński partner. W praktyce krytycy nowego podejścia wskazują, że nie będzie ono w pełni bezpieczne. Telekomy mają pięć i pół roku na wdrożenie zmian, co również może spotkać się z krytyką.
Jeśli rozwiązanie niemieckie zostanie zaakceptowane przez Unię Europejską, niewykluczone, że inne kraje pójdą w ślady Niemiec. To natomiast oznacza, że Huawei może pozostać silnym graczem na rynku europejskim.