Czy Ukraina przeniesie swoje dane wrażliwe na serwery w innym kraju?

Państwo to nie tylko granice, budynki, instytucje i ludzie. To też dane. Cała masa danych. Wyobraźmy sobie jak trudnym zadaniem jest przeprowadzenie bezpiecznego przeniesienia tychże danych. To, prawdopodobnie, wkrótce czeka Ukrainę. 

Rosyjska agresja na Ukrainę wprawdzie nie przebiega tak, jak założyły to władze Federacji Rosyjskiej. Nie jest wykluczone, że Ukraina będzie dla Rosji tym, czym dla ZSRR był Afganistan, ale taki scenariusz oznacza długotrwały konflikt, wojnę partyzancką i demontaż instytucji ukraińskiego państwa. To oznacza jedno – państwo musi zadbać o swoje dane, na wypadek podobnych zdarzeń.

Jak donosi Reuters, ukraiński rząd przygotowuje się na taką ewentualność, rozważając potencjalną konieczność przeniesienia swoich danych i serwerów za granicę. Serwis powołuje się na słowa Wiktora Zhory, zastępcy szefa ukraińskiej Państwowej Służby Łączności Specjalnej i Ochrony Informacji. Urzędnik podkreślił, że jego departament planuje taki scenariusz dlatego, że Ukraińcy chcą być przygotowani na wszelkie rosyjskie groźby przejęcia wrażliwych dokumentów rządowych – takie przeniesienie sam określa mianem „planu B” lub „planu C”. Co więcej, dodaje, że wymagałoby to zmian w ukraińskim prawie.

Wiktor Zhora jeszcze w zeszłym miesiącu rozmawiał z innym zachodnim medium, włoskim Politico, informując, że w przypadku zagrożenia planuje się przeniesienie krytycznych danych z Kijowa w inne lokalizacje. Wówczas nie było mowy o wyprowadzeniu ich poza granice Ukrainy. Dziś wiadomo natomiast, że Ukraina otrzymała oferty przechowywania danych z różnych krajów. Urzędnik nie podał z których, wskazując jedynie, że z oczywistych, geograficznych przyczyn  „preferowana będzie lokalizacja europejska”. Wiadomo, że w grę wchodzi fizyczny transport serwerów lub samych urządzeń pamięci masowej, ale też cyfrowa migracja danych. Można założyć, że takie dane trafią do krajów, które mogą czuć się bezpieczne, co wykluczałoby właściwie wszelkich sąsiadów federacji Rosyjskiej.

Co zrobić w czasie wojny z danymi gromadzonymi przez państwo? To, wbrew pozorom, nie jest nowy temat. W erze przedcyfrowej podejście bywało różne. Zaatakowana przez Niemcy Polska zdecydowała się pozostawić większość archiwów na miejscu (nie mając zbyt wiele czasu na ich ewakuację), część dokumentów zabrały polskie władze, uciekające do Rumunii, wiele zostało natomiast zniszczonych. Inny ruch wykonała Norwegia, która najpierw przeniosła swoje archiwa na północ, a potem do Wielkiej Brytanii. W erze cyfrowej przykładem mogą być wydarzenia z ubiegłego roku – gdy Amerykanów zaskoczył dość oczywisty fakt błyskawicznego przejmowania Afganistanu przez talibów. Jeną z obaw była wówczas kwestia sięgnięcia przez talibów po wrażliwe dane – takie jak informacje o płacach afgańskich pracowników rządowych i żołnierzy – które mogliby potencjalnie wydobywać w poszukiwaniu wskazówek dotyczących aresztowania lub eliminacji krajowych przeciwników.

Podobne obawy występują na Ukrainie. Rosja posiadająca ukraińskie rządowe bazy danych miałaby ułatwione zadanie w późniejszym wyszukiwaniu niewygodnych obywateli.

 

GSMA świętuje kolejną edycję MWC 2022 na żywo w Barcelonie i przedstawia wydarzenie w liczbach.