Digital Care sprawdziło, gdzie i w jaki sposób Polacy najczęściej niszczą swoje smartfony. Wyniki badania mogą zaskakiwać.
Obraz autorstwa fxquadro na Freepik
W biurze, w szkole, a może na wakacjach? Firma Digital Care sprawdziła, gdzie i w jaki sposób Polacy najczęściej niszczą swoje smartfony. Wyniki badania mogą zaskakiwać. Okazuje się, że do uszkodzeń najczęściej dochodzi… w domu. Ponadto już co drugi Polak kiedykolwiek uszkodził swój telefon. I choć promowana jest polityka zero waste, a z mediów docierają do nas informacje, aby dbać o sprzęt – niewiele to pomaga. Z roku na rok wzrasta bowiem liczba osób, które niszczą smartfony i ich nie naprawiają.
Końcówka roku to dobra okazja, by sprawdzić, w jaki sposób Polacy niszczą swoje smartfony oraz co później z nimi robią. Co drugi Polak w ciągu ostatniego roku zniszczył swój smartfon – wynika z badania Digital Care. Urządzenia częściej psują kobiety (52 proc. do 43 proc mężczyzn) i osoby młode w wieku 18-29 lat – aż 63 proc. z nich ma takie doświadczenia.
Tegoroczne dane można skonfrontować z podobnym badaniem z 2019 roku. Okazuje się, że jesteśmy mniej rozważni niż trzy lata temu. Dwukrotne i częstsze zniszczenie telefonu deklaruje teraz 53 proc. ankietowanych. To ponad 10 proc. więcej niż w poprzedniej edycji badania.
Najciemniej pod latarnią
Uszkodzony smartfon zwykle kojarzy się z aktywnościami, podczas których jest narażony na pewne niebezpieczeństwa np. kontakt z wodą, twardymi powierzchniami czy upadek z wysokości. Nic bardziej mylnego – zazwyczaj (40 proc.) do uszkodzenia dochodzi w domu. Rzadziej na ulicy, w pracy czy podczas wypoczynku.
Najczęściej psujemy wyświetlacz – jest uszkadzany w aż 75 proc. sytuacji – albo sam (55 proc.) albo w towarzystwie innych części telefonu (20 proc.). Zdarza się, że przy łagodniejszych usterkach niszczą się takie elementy, jak obudowa, głośnik, kamera czy gniazdo USB. Opinie Polaków potwierdza Mateusz Kukla, ekspert iMad, autoryzowanego serwisu Apple wchodzącego w skład grupy Digital Care.
– Klienci przychodzą zwykle z zepsutym wyświetlaczem. Poza tym naprawiamy usterki funkcjonalne. Zdarza się, że nie działa prawidłowo Bluetooth, niektóre smartfony mają także problemy z głośnikami. Coraz rzadziej konsumenci zalewają smartfony, ponieważ te z roku na rok są bardziej odporne na wodę. To dobrze, ponieważ w taki sposób uszkodzone urządzenie często nie nadaje się do naprawy. Szczególnie słodkie lub słone płyny wnikają do wnętrza telefonu, wywołując korozję. Jeśli dostaną się do płyty głównej, gdzie występują duże napięcia, wtedy nic nie da się zrobić. – podkreślił Mateusz Kukla, ekspert iMad, autoryzowanego serwisu Apple wchodzącego w skład grupy Digital Care.
Nieuwaga powoduje szkody
W jakich sytuacjach niszczymy urządzenia? Przede wszystkim smartfony wypadają nam z rąk – 36 proc. Rzadziej wysuwają się z torby, plecaka lub kieszeni – 18 proc. Tak samo często telefon niszczy się podczas zalania/wpadnięcia do wody. Sprzęt uszkadzamy także w dość niecodziennych sytuacjach. 6 proc. osób twierdzi, że zniszczenie było związane ze zgnieceniem smartfona, a nawet zostało spowodowane przez zwierzę domowe – 2 proc.
Bezpieczny smartfon
Skoro już wiadomo, gdzie i jak niszczymy telefony, warto zastanowić się, w jaki sposób dbamy o ich bezpieczeństwo. Najpopularniejszymi formami zabezpieczeń, na jakie się decydujemy, jest etui oraz szkło ochronne – ich używanie deklaruje odpowiednio 64 proc. i 61 proc. z nas. Niemal co trzeci użytkownik telefonu wybiera pokrowiec czy folię ochronną. Jak jednak wynika z przedstawionych danych, żadne z powyższych rozwiązań nie gwarantuje uniknięcia uszkodzeń mechanicznych. Z tego względu warto zastanowić się nad alternatywami, czyli ubezpieczeniami sprzętu bądź usługami serwisowymi – a na takie decyduje się już 13 proc. Polaków.
– Koszt wymiany uszkodzonego wyświetlacza w zależności od modelu telefonu może się wahać od kilkuset, do nawet kilku tysięcy złotych w przypadku najdroższych modeli. Dlatego ważne jest, by wykupić usługę serwisową, której koszt stanowi niewielki procent wartości urządzenia. Wśród dostępnych na rynku są takie, które zapewniają m.in. naprawę zniszczonego i zalanego wodą smartfona, możliwość zdalnego zgłoszenia uszkodzeń, naprawę do 7 dni roboczych, ale przede wszystkim utrzymanie gwarancji producenta po naprawie – wyjaśnia Anna Kozłowska-Pietraszko, ekspert Digital Care.
Naprawa – trudna sprawa
Podobnie jak w 2019 roku, także teraz przeważnie nie decydujemy się na naprawę telefonu – swoich smartfonów nie naprawia56 proc. badanych. Najważniejszym powodem rezygnacji z naprawy są jej wysokie koszty i nieopłacalność – tak twierdzi aż 61 proc. osób. Nie korzystamy z pomocy serwisu także ze względu na małe uszkodzenie (17 proc.) i zakup nowego smartfona (16 proc.).
– Z naszych danych wynika, że Polacy wolą kupić nowy smartfon, niż zadbać o ten stary. Połowa użytkowników deklaruje, że wymienia telefon co dwa lata. Zapominamy przy tym o bardzo ważnym aspekcie środowiskowym. Naprawione i odnowione urządzenie, które zyskuje kolejne życie generuje 90% mniej e-odpadów, dwutlenku węgla i zużycia wody, nie wspominając o dużo mniejszym zużyciu surowców naturalnych niż w przypadku zakupu nowo wyprodukowanego sprzętu – tłumaczy Anna Kozłowska-Pietraszko.
Gwarancja to podstawa
Gdy jednak decydujemy się na naprawę, częściej wybieramy lokalny punkt nieposiadający autoryzacji producenta (26 proc.), niż autoryzowany serwis (20 proc.). Co jednak ciekawe, z badania wynika, że Polacy doceniają możliwość naprawy smartfona w autoryzowanym serwisie. Aż 76 proc. osób sądzi, że korzystanie z takich usług jest zdecydowanie lub raczej ważne. Wśród najistotniejszych zalet tego rozwiązania jest zachowanie gwarancji producenta urządzenia po naprawie.
– W serwisach autoryzowanych przez producenta klient ma pewność, że naprawa będzie przeprowadzona w najbardziej kompetentny i jakościowy sposób, m.in. zostaną wymienione wszystkie uszkodzone elementy. Z uwagi na fakt, że to oryginalne podzespoły, są objęte gwarancją – w przeciwieństwie do zamienników oferowanych w innych punktach. Taka usługa to także bezpieczeństwo danych użytkownika – dodaje Anna Kozłowska-Pietraszko.
Zebrane dane pokazują, że, mimo licznych kampanii edukacyjnych, nadal bardzo lekkomyślnie podchodzimy do kwestii konsumpcji elektroniki. Z badania wynika, że aż ¼ zakupionych w danym roku smartfonów trafia do kosza po pierwszym poważniejszym uszkodzeniu i jest zastępowana nowym urządzeniem. W takiej sytuacji trudno będzie zmniejszyć ilość produkowanych elektrośmieci, a są one najszybciej rosnącym strumieniem odpadów w Unii Europejskiej.