Dołączenie się Tajwanu do globalnych sankcji, może oznaczać katastrofę dla Rosji.
Większość firm z dalekiego wschodu dość ostrożnie podeszła do kwestii sankcji wobec Rosji. Wyjątkiem jest Tajwan. Wyspiarski kraj jest świadomy, że gra toczy się o coś więcej, niż suwerenność kraju wiele tysięcy kilometrów od jego ufortyfikowanych granic.
Tajwan to jest swoista hybryda fabryki i twierdzy. Z jednej strony to kraj będący pod stałym ryzykiem inwazji chińskiej, z zaawansowanym wojskiem i wybrzeżami, gdzie do dziś stoją specjalne bariery utrudniające wrogie lądowanie. Z drugiej strony, to tam zlokalizowana jest znaczna część firm w branży hardware IT. To z Tajwanu pochodzą Acer, ASUS, BenQ, MSI, Gigabyte, które produkują nierzadko w Chinach kontynentalnych. To dziwny stan pewnego niebezpiecznego balansu. Tajwan zna więc stan zagrożenia i dobrze „czyta” geopolitykę. W świecie uzależnionym od technologii Tajwan ma pewną przewagę – można powiedzieć, że trzyma niemal cały świat w sposób, o którym nie wypada tu pisać. Tym „chwytem” jest bowiem TSMC, czy szerzej, rynek półprzewodników.
Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC) to największy na świecie producent półprzewodników. To z usług tej firmy korzystają takie tuzy jak AMD, NVIDIA, Qualcomm, MediaTek, by wymienić tylko największe z firm. Ta tajwańska firma odpowiada dziś za ponad połowę globalnej produkcji kontraktowej półprzewodników (według Trendforce, w Q2 2021 było to 52,9%). Drugim największym kontraktowym producentem półprzewodników jest Samsung, z wynikiem, według tego samego źródła, 17,4%. To pokazuję skalę operacji TSMC, a nie jest to przecież jedyny tajwański producent półprzewodników. Globalny nr 3, United Microelectronics Corporation (UMC) także pochodzi z Tajwanu – odpowiadając w Q2 2021 za około 7% rynku.
Zaledwie dzień po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Tajwan ogłosił, że przystępuje do międzynarodowych sankcji przeciwko Rosji. Oznacza to więc, że zarówno TSMC, jak i inne tajwańskie firmy technologiczne muszą wstrzymać eksport do Rosji.
Rosja spróbuje zapewne uzupełnić braki w dostawach półprzewodników innymi opcjami, takimi jak chińska firma SMIC. Jest on jednak technologicznie wyraźnie do tyłu wzgęledm możliwości produkcyjnych Tajwańczyków. Samsung, jedyna realna alternatywa wobec TSMC opcja dla Rosji w zakresie usług produkcji kontraktowej układów w nowszych litografiach prawdopodobnie też dołączy do sankcji, zgodnie z wytycznymi południowokoreańskiego rządu. Słowem: Rosja jest odcięta od półprzewodników…
… poza tymi z Chin. Tu szansą dla rosyjskich przedsiębiorstw technologicznych mógłby być chiński SMIC, ale jego możliwości technologiczne wyraźnie odstają od czołówki, pomimo szybkiego rozwoju.
Czy zatem Rosjanie nie mają już szans na dostawy półprzewodników? Niekoniecznie. W zglobalizowanej gospodarce wiele produktów ma liczne, pochodzące z różnych krajów składowe, występujące na różnych etapach produkcji i logistyki. Tak też jest z półprzewodnikami. Jedną z możliwych reperkusji tej nowej iteracji wojen o chipy może być pole bitwy o materiały produkcyjne. Ukraina jest głównym światowym dostawcą gazu neonowego (około 70% globalnego rynku), a Rosja jest kluczowym dostawcą palladu, z których oba są wykorzystywane w produkcji chipów. Mówiąc prościej – Rosjanie wprawdzie nie produkują chipów, ale mają wpływ pośredni na ich powstawanie.
Inną sprawą jest jednak zastępowalność – surowce są, mimo wszystko, łatwiejsze do uzyskania niż linie produkcyjne i całe fabryki. W tej licytacji sił z pewnością będą straty – dla rosyjskiego biznesu, ale i globalnych wytwórców, którzy zapewne będą musieli szukać alternatywnych źródeł dwóch, spośród wielu surowców biorących udział w produkcji. Trudno jednak mieć wątpliwości gdzie owe straty będą większe.