Drony tylko „made in USA”. Decyzja FCC i jej skutki dla producentów z Chin oraz Europy

Amerykańska Federalna Komisja Łączności (FCC) zdecydowała się na bezprecedensowy krok, wpisując wszystkie nowe drony i ich kluczowe komponenty produkowane poza USA na listę sprzętu uznanego za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Decyzja najmocniej uderza w chińskiego giganta DJI, który zdominował globalny rynek bezzałogowców. Skutki tej regulacji wykraczają jednak daleko poza relacje Waszyngton – Pekin i mogą istotnie wpłynąć także na europejskich, w tym polskich, producentów.
USA zaostrzają kurs wobec dronów
Decyzja FCC oznacza formalne dodanie bezzałogowych statków powietrznych oraz ich kluczowych komponentów produkowanych za granicą do tzw. Covered List. W praktyce blokuje to możliwość certyfikowania i wprowadzania na rynek amerykański nowych modeli takich dronów. Regulacja nie działa wstecz, co oznacza, że urządzenia już dopuszczone do obrotu mogą być nadal używane, także przez służby publiczne i przedsiębiorstwa.
FCC uzasadnia ruch ryzykiem związanym z nieautoryzowanym nadzorem, eksfiltracją danych oraz możliwością zdalnej ingerencji w działanie systemów dronowych. W oficjalnym dokumencie podkreślono, że bezzałogowce są technologią podwójnego zastosowania, cywilnego i wojskowego, a ich masowe wykorzystanie w pobliżu infrastruktury krytycznej, imprez masowych czy obiektów rządowych stanowi realne zagrożenie.
Najbardziej oczywistym adresatem regulacji jest DJI, który według danych rynkowych odpowiada za ponad 90% globalnego rynku dronów komercyjnych. Firma wyraziła rozczarowanie decyzją, wskazując na brak przejrzystości co do materiałów dowodowych użytych przez administrację USA.
Europejscy producenci w nowej rzeczywistości
Choć regulacja FCC dotyczy bezpośrednio rynku amerykańskiego, jej konsekwencje dla Europy mogą być znaczące. Producenci z UE, tacy jak Parrot, senseFly czy Quantum-Systems, zyskują potencjalną szansę na zwiększenie udziałów w USA, pod warunkiem spełnienia rygorystycznego wymogu produkcji na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Dla wielu europejskich firm oznacza to konieczność kosztownej reorganizacji łańcuchów dostaw, relokacji montażu lub budowy zakładów w USA. Bez tego nawet producenci z państw sojuszniczych wobec Waszyngtonu pozostaną objęci zakazem, ponieważ kryterium nie jest kraj pochodzenia firmy, lecz miejsce produkcji sprzętu i komponentów.
Co to oznacza dla Polski?
Polski sektor dronowy, reprezentowany m.in. przez WB Group oraz rozwijające się spółki cywilne i dual use, może odczuć zarówno ograniczenia, jak i nowe możliwości. Z jednej strony eksport bezzałogowców do USA w obecnym modelu stanie się praktycznie niemożliwy. Z drugiej strony rosnące napięcia geopolityczne i nacisk USA na „zaufane” technologie mogą zwiększyć popyt na europejskie rozwiązania w Europie Środkowo Wschodniej, NATO oraz na rynkach partnerskich.
Decyzja FCC wzmacnia też trend fragmentaryzacji globalnego rynku technologii bezzałogowych. Zamiast jednego, globalnego ekosystemu coraz wyraźniej rysują się odrębne bloki technologiczne, amerykański, chiński i europejski, z własnymi regulacjami, certyfikacją i łańcuchami dostaw.






















