“Efekt AI” – Amerykańska sieć energetyczna pod presją

Centra danych i AI windują ceny, grożąc kryzysem zasilania w USA – informuje Reuters. Problem związany z energochłonnością centrów danych będzie się pogłębiać. 

Największa sieć elektroenergetyczna w USA – PJM Interconnection – zmaga się z rosnącym przeciążeniem, wywołanym gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na energię ze strony centrów danych i systemów sztucznej inteligencji. W niektórych częściach regionu obsługiwanego przez PJM – obejmującego 13 stanów od Illinois po New Jersey – ceny energii mogą tego lata wzrosnąć nawet o 20%. W USA, jak widać, bywa nieco jak w Polsce.

W regionie możliwe są natomiast konsekwencje polityczne – ponownie, rzecz nie do pomyślenia w Polsce. W obliczu napiętej sytuacji z siecią mówi się nawet o rezygnacji gubernator Pensylwanii Josha Shapiro. Z funkcji ustąpił prezes PJM, a dwóch członków zarządu – w tym przewodniczący – zostało odwołanych. Kryzys narasta od roku, kiedy w dorocznej aukcji PJM ceny energii poszybowały w górę o ponad 800%. Efekty tej zwyżki odczuwają dziś konsumenci w postaci rosnących rachunków za prąd.

Nadchodząca kolejna aukcja, planowana na środę, może przynieść kolejne podwyżki. Jej celem jest zapewnienie, że dostawcy będą gotowi produkować energię w okresach szczytowego obciążenia – zwykle w czasie ekstremalnych upałów lub mrozów. W teorii wysokie ceny z aukcji mają stymulować budowę nowych elektrowni, jednak tempo ich powstawania w regionie PJM jest niewystarczające. Stare jednostki są zamykane szybciej, niż powstają nowe.

Eksperci zwracają uwagę, że do trudnej sytuacji przyczyniły się także opóźnienia ze strony PJM, w tym w organizacji aukcji i procesie przyjmowania wniosków o nowe inwestycje. Z kolei przedstawiciele PJM tłumaczą, że mają ograniczony wpływ na obecny kryzys. Wskazują na zewnętrzne czynniki, takie jak zamykanie elektrowni węglowych przez władze stanowe oraz eksplozję zapotrzebowania na energię w takich lokalizacjach jak „Data Center Alley” w Północnej Wirginii.

Choć w ostatnich latach zatwierdzono projekty o łącznej mocy 46 GW, wiele z nich utknęło w martwym punkcie z powodu protestów lokalnych społeczności, problemów z łańcuchem dostaw i braku finansowania. Bilans energetyczny PJM pogorszył się o 5,6 GW netto w ciągu ostatniej dekady – więcej jednostek zamknięto, niż uruchomiono. W 2024 roku sieć zdołała dodać jedynie 5 GW nowej mocy – mniej niż mniejsze sieci w Kalifornii czy Teksasie. Tymczasem zapotrzebowanie stale rośnie. PJM prognozuje, że do 2030 roku zużycie energii wzrośnie o kolejne 32 GW – z czego niemal całość pochodzić będzie z szybko rozrastających się centrów danych.

Presję pogłębiają również decyzje polityczne. W maju administracja Donalda Trumpa nakazała utrzymanie działania dwóch elektrowni gazowych w Pensylwanii, które miały zakończyć działalność, w obawie przed przerwami w dostawach energii.

W odpowiedzi na krytykę PJM wprowadziło reformy – ograniczono maksymalne stawki aukcyjne do 325 dolarów za megawatodziennie i zwiększono częstotliwość aukcji do dwóch rocznie. Sieć przyspieszyła też proces przyłączania 51 wybranych projektów – w tym reaktora jądrowego Three Mile Island (obecnie Crane Clean Energy Center), który Microsoft próbuje ponownie uruchomić. Mimo to, pierwsza energia z tej jednostki ma popłynąć najwcześniej w 2027 roku.

Ceny pozostaną wysokie, dopóki popyt będzie przewyższał podaż – to podstawowe prawo ekonomii. Obecnie potrzebujemy każdego dostępnego megawata – komentuje Jeffrey Shields, rzecznik PJM.

W efekcie, szybko rozwijająca się transformacja cyfrowa USA, napędzana przez sztuczną inteligencję, staje się jednym z głównych źródeł presji na krajowy system energetyczny – i pokazuje, że przyszłość AI nieuchronnie łączy się z bezpieczeństwem energetycznym.