Eskalacja sporu technologicznego USA-UE – w tle restrykcje dla europejskich usługodawców

Biuro Przedstawiciela Handlowego USA opublikowało listę europejskich firm zagrożonych restrykcjami w odpowiedzi na rzekomo dyskryminujące regulacje technologiczne UE. Ten agresywny ruch Waszyngtonu, zamiast wymusić ustępstwa, może zantagonizować europejskich decydentów i paradoksalnie przyspieszyć wprowadzenie surowszych przepisów wymierzonych w amerykańskie korporacje działające na wspólnym rynku.
Jak podaje Euronews, w połowie grudnia 2025 roku amerykańscy urzędnicy handlowi, poprzez platformę X, zaczęli ostrzegać europejskich usługodawców nowymi opłatami. Miałyby pojawić się one w momencie, gdy Bruksela utrzyma kurs postrzegany jako dyskryminujący dla technologii z USA. Narracja ta utrzymuje się mimo nadwyżki handlowej Stanów Zjednoczonych w usługach z UE, wynoszącej ponad 148 miliardów euro. Choć w sierpniu 2025 roku podpisano porozumienie mające redukować bariery pozataryfowe, retoryka Waszyngtonu uległa wyraźnemu zaostrzeniu. Amerykańska administracja krytykuje unijne plany legislacyjne na lata 2025–2029, a ich komunikacja – odbierana jako geopolityczne groźby – spotyka się w Europie z negatywnym przyjęciem, nawet wśród zwolenników transatlantyckiej współpracy, co może utrudnić merytoryczny dialog o deregulacji.
Na celowniku Waszyngtonu znalazły się czołowe europejskie marki, w tym niemieckie SAP, Siemens i DHL, francuskie Capgemini i Mistral AI oraz szwedzkie Spotify. Wybór ten dziwi analityków, gdyż firmy takie jak SAP czy Siemens same apelowały o rewizję unijnego AI Act, a prezes SAP Christian Klein publicznie odradzał bezpośrednią konkurencję z USA. Mimo to, łączenie kwestii regulacyjnych z agresywnym przekazem politycznym, widoczne m.in. we wpisach Elona Muska, jest w Europie interpretowane jako atak na suwerenność. Zamiast skłaniać do refleksji nad deregulacją, działania te mogą dostarczyć paliwa przeciwnikom amerykańskiego biznesu, którzy coraz głośniej domagają się ostrzejszych kar, podatków i restrykcji dla gigantów technologicznych zza oceanu.
Eskalacja napięcia może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych, uderzając w konkurencyjność obu stron. Mario Draghi zauważył, że już samo RODO podnosi koszty danych dla europejskich startupów o 20 procent, co potwierdza, że biurokracja jest problemem także dla firm ze Starego Kontynentu. Nadzieją na poprawę jest planowany Digital Omnibus, mający uprościć unijne przepisy, jednak amerykańskie groźby mogą ten proces zakłócić. Jeśli UE w reakcji obronnej przyspieszy prace nad inicjatywami takimi jak Digital Fairness Act, rynek cyfrowy stanie się jeszcze bardziej skomplikowany. Zamiast otwarcia rynku, ryzykuje się polityczny klincz, w którym ofiarami będą innowacyjne przedsiębiorstwa po obu stronach Atlantyku, tracące dystans w globalnym wyścigu technologicznym.






















