Firmy IT stają na głowie, żeby zwabić pracowników: Najbardziej nieprawdopodobne zachcianki programistów, czyli hity z rozmów rekrutacyjnych!

O wymaganiach programistów krążą prawdziwe legendy. Firmy IT stają na głowie, żeby zwabić pracowników, kusząc nie tylko wysokimi zarobkami, a programiści robią, co mogą, żeby im tego nie ułatwiać. Ich zachcianki mogą wprawiać w osłupienie. Zwłaszcza, że bywają spełniane.

 

Rozszerzony pakiet opieki medycznej, opieka stomatologiczna, samochód służbowy do użytku prywatnego – nie, to akurat nie są marzenia programistów. To benefity, jakie chcieliby otrzymywać pracownicy w Polsce, niezależnie od zawodu. Tak wynika z raportu „Świadczenia dodatkowe w oczach pracowników w 2018 roku”, zrealizowanego na przełomie marca i maja 2018 r. przez Sedlak&Sedlak. Na takie przywileje mogą także liczyć programiści, ale w ich przypadku zarówno możliwości, jak i oczekiwania są znacznie większe.

 

Programistom wolno więcej

Konsole do gier z najnowszą wersją gry FIFA, pokoje z hamakami, codziennie świeże owoce, kanapki na koszt pracodawcy – takie elementy krajobrazu w biurach IT przestają już dziwić, podobnie jak ekspres z dobrą kawą np. w sekretariacie małej firmy budowlanej. Deficyt programistów wciąż jest duży, o czym oni sami doskonale wiedzą, przebierając w ofertach.

 

W niektórych firmach działają tzw. power napy, czyli pokoje drzemek, gdzie przez 20 minut można się zregenerować. Są zajęcia z jogi. Wynajmuje się nawet masażystę, który masuje kark i plecy siedzącego przy komputerze programisty – mówi Agnieszka Chroma, specjalista HR z wieloletnim doświadczeniem w branży IT.

 

Oczywiście są też pieniądze, których nigdy nie jest za dużo.

 

Za duża pensja

Właśnie tak określił swoje oczekiwania finansowe podczas rozmowy kwalifikacyjnej jeden z programistów. Zażądał “za dużej pensji” i cokolwiek miało to znaczyć, opłaciło się, bo dostał dwa razy więcej niż oczekiwał.

 

Wynagrodzenie to jeden z powodów, dla których osoby niezwiązane dotąd z IT, postanawiają się przebranżowić i do nas trafiają. Rzeczywiście, podwyżki w IT są bardzo duże. Nasi absolwenci już po pierwszym roku otrzymują średnio 44 proc. podwyżki względem swojej ostatniej pensji przed przebranżowieniem. W kolejnych latach ich pensje nadal wzrastają dużo szybciej niż w innych branżach – komentuje Marcin Kosedowski, szef marketingu w szkole programowania online Kodilla.com

 

 

Na początku tego roku firma Sedlak&Sedlak przebadała wynagrodzenia programistów. Z przedstawionego raportu wynikało, że miesięczne wynagrodzenie całkowite (mediana) na stanowisku ogólnym wynosiło 6373 zł brutto/m-c, a grupa 25 proc. programistów mogła liczyć na zarobki powyżej 9104 zł brutto/m-c. Specjaliści wykwalifikowani i certyfikowani otrzymują wynagrodzenia nawet pięciocyfrowe. Tyle że pieniądze to nie wszystko. Podczas rozmów kwalifikacyjnych poza określaniem widełek nieodzowne są już dzisiaj kwestie związane ze świadczeniami pozapłacowymi.

 

Chciał pracować nocą, ale nikt go nie widział

W jednej z firm programista wynegocjował własny system organizacji pracy, który jego zdaniem wpływał pozytywnie na efektywność. Przychodził do biura wieczorem i wychodził rano. Po jakimś czasie okazało się jednak, że był osobą zupełnie anonimową, bo nikt go nigdy nie widział. Pomysł szybko upadł. Choć to przykład na dość oryginalne rozwiązanie, faktem jest, że firmy IT stają się coraz bardziej elastyczne, jeśli chodzi o podejście do czasu pracy.

 

Nie chodzi o to, żeby wszyscy o tej samej godzinie odbijali kartę. Jedni mogą zaczynać o godz. 8:00, a inni o godz. 10:00, zostając odpowiednio dłużej. Każdy ma inne potrzeby – mówi Magdalena Pieczka, ‎starszy specjalista ds. rekrutacji w firmie Intive.

 

Coraz częściej stawia się na zadaniowość i rozlicza pracowników z efektów, a nie z tego, ile godzin spędzają w biurze. Jest też możliwość pracy zdalnej, bo przecież do tworzenia kodu potrzebny jest przede wszystkim komputer, a ten można włączyć niemal w każdym miejscu na Ziemi.

 

U nas nie jest to standardem, ale nie robimy problemów, jeśli ktoś musi zostać w domu, bo np. czeka na kuriera, albo ma jakąś niespodziewaną awarię – dodaje Magdalena Pieczka.

 

Jako rekruter słyszała o wielu niecodziennych wymaganiach. Prośba o biurko specjalnie przystosowane dla wysokiej osoby czy zwrot kosztów za dojazd na spotkanie rekrutacyjne mogą wydawać się uzasadnione, ale już żądanie wynagrodzenia za udział w takiej rozmowie jest zbyt śmiałym, jak na polskie standardy, posunięciem.

 

Karimata pod biurkiem i nowe buty co roku

Czego jeszcze chcą programiści? Akwarium przy biurku, albo zamiast akwarium osobistego automatu z bezpłatnymi napojami gazowanymi. Monitora na suficie i fotela – takiego jak w samolocie – żeby można było pracować w pozycji leżącej. Ścianek wspinaczkowych, ławeczek do wyciskania sztangi. To z drobiazgów, a z poważniejszych przedsięwzięć na przykład pakietu relokacyjnego, ale nie dla siebie, bo to już częsta praktyka, lecz dla niani swojego dziecka, bo nie chcą się z nią rozstawać.

 

Kiedyś spotkałam się z prośbą o możliwość codziennej drzemki pod biurkiem na karimacie, ponieważ kandydat miał w domu małe dziecko i się nie wysypiał – opowiada Anna Olszańska, która przez wiele lat rekrutowała programistów na Dolnym Śląsku.

 

Zdrowy sen to zresztą jeden z częściej pojawiających się tematów podczas rozmów kwalifikacyjnych. Pewien programista poprosił konsultantkę HR, by w dniu rozmowy z potencjalnym pracodawcą zadzwoniła do niego ok. godz. 7:00 i go obudziła, bo sam na pewno nie wstanie.

 

Miał zarobić 30 tys. miesięcznie, zażądał darmowych obiadów

Część zachcianek zostaje spełniona. Firmy wolą czasami przymknąć oko na nietypowe potrzeby, ale w zamian dostać dobrego pracownika. Kto tak naprawdę na tym więcej zyskuje? Jeden z kandydatów negocjował podniesienie wynagrodzenia ze względu na swoje hobby – był biegaczem i jak tłumaczył, co roku musi kupić sobie nowe buty. Z kolei w pewnej korporacji pracownicy, którzy zarabiali po ok. 10 tys. zł miesięcznie, domagali się więcej darmowych batoników (ok. 2 zł za sztukę), a potem chowali je po szufladach, bo nie mieli apetytu na słodkości. Jeszcze inna historia zasłyszana w dziale HR opowiada o kandydacie, który w dużej firmie miał otrzymać poważny projekt z pensją ok. 30 tys. zł. Ofertę jednak odrzucił, bo nie dostał dopłaty do obiadów.

 

 

Poszło o zakład

Ewelina Podhorodecka, lider wsparcia absolwentów w szkole programowania online Kodilla.com dorzuca garść kaprysów, z którymi spotkała się w trakcie swojej kariery w innych firmach: – Możliwość chodzenia po biurze boso, służbowy motocykl na wyposażeniu, jednodniowe soki na biurku jednej konkretnej osoby – codziennie. Pewien programista chciał, żeby pokój, w którym będzie pracował, był koloru zielonego. Inny chciał mieć rozkładane łóżko w biurze, bo rzekomo wolał pracować nocami. Zostałam też kiedyś zapytana, czy owoce kupowane do biura, moglibyśmy dostarczać do domu osobie, która będzie pracowała zdalnie – opowiada.

 

Ale bywa i tak: jeden z programistów uzależnił swoją relokację od tego, czy pracę w nowym miejscu znajdzie również jego żona – fryzjerka. Cały zespół firmy mającej go zatrudnić rozpoczął więc poszukiwania zakładu fryzjerskiego. Salon udało się znaleźć, żona dostała pracę i programista został zatrudniony, jednak to osobliwy przypadek i rzadko pracodawcy idą aż tak na rękę, nawet w branży IT.

 

Standardy w polskim IT są wysokie, jednak nadal nie jest to taki poziom, jak w największych światowych korporacjach (myjnie samochodowe i wymiana oleju w Google, darmowe wypożyczalnie i serwis rowerowy na kampusie Facebooka, własny Octoberfest w Yahoo). Z kolejnego raportu Sedlak&Sedlak wynika, że w Polsce sporym udogodnieniem jest możliwość pracy zdalnej. W ubiegłym roku pozwalało na to aż 80 proc. firm. Na liście najpopularniejszych benefitów znalazły się też: karnety sportowe (96 proc.), szkolenia zawodowe (92 proc.), prywatna opieka medyczna (91 proc.) oraz szkolenia językowe (77 proc.). Połowa firm informatycznych oferuje dopłaty do nauki, a jedna trzecia dopłaca do wyżywienia pracowników. Ciągle rzadkimi benefitami wśród specjalistów IT pozostają akcje, dodatkowe płatne urlopy i dodatkowe programy emerytalne.

 

Skoro rzeczywistość jest inna, skąd się biorą tak kosmiczne zachcianki programistów?

 

Badają granice wytrzymałości

 

Wiele z tych niesamowitych historii wynika z tego, że programiści zostali rozpieszczeni przez rynek. Brakuje ich, są wręcz zasypywani ofertami i znajdując się w strefie dużego komfortu badają granice – analizuje Agnieszka Chroma. – Oni nie zawsze chcą aż tak wiele, ale skoro komuś zależy na ich zatrudnieniu bardziej niż im samym, rzucają pomysły z kosmosu, bo może się uda. No i czasami się udaje.

 

Czasami, bo obraz świata IT należący wyłącznie do kapryśnych, roszczeniowych egocentryków byłby zbyt krzywdzącym stereotypem. – Są pewne standardy, czyli pensja adekwatna do umiejętności i tradycyjne benefity, ale przywileje to tylko dodatek. Nasi kursanci inwestują w swój własny rozwój. Chcą iść do przodu, podejmować ciekawe projekty. Nauka programowania i możliwość przebranżowienia im na to pozwala i to się dla nich liczy najbardziej. Właśnie do firm, które to umożliwiają kierujemy naszych absolwentów i w taki sposób przygotowujemy ich do wejścia na rynek pracy. Dobre praktyki są ważne nie tylko w kodowaniu, ale także w poszanowaniu pracy własnej i innych. Jeśli ktoś już na starcie ma wygórowane oczekiwania, nie dając nic w zamian, to rzeczywistość szybko ten stan zweryfikuje – podsumowuje Marcin Kosedowski.

 

Źródło: Kodilla.com