Generatywna sztuczna inteligencja i deepfake’i bez większego wpływu na amerykańskie wybory prezydenckie

Obawy o wpływ generatywnej sztucznej inteligencji i deepfake’ów na wybory w 2024 roku okazały się przesadzone. Choć technologia ta budziła liczne kontrowersje, najnowsze badania wskazują, że jej wpływ na dezinformację polityczną był minimalny.

Sztuczna inteligencja potrafi wiele, mimo iż jesteśmy dopiero na początku rozwoju tego typu technologii. Naśladowanie głosu czy też generowanie fikcyjnych, fotorealistycznych obrazów jest dziś jak najbardziej w zasięgu AI. To, naturalnie, rodzi obawy o wpływ na procesy wyborcze. Jak wskazuje najnowszy raport Financial Times, wpływ na ostatnie wybory prezydenckie był marginalny. Zatem, wbrew pojawiającym się w sieci opiniom, Donald Trump wygrał bez znaczącej pomocy deep fake’ów.

Według raportu opublikowanego przez The Financial Times, generatywna AI była źródłem jedynie 6% przypadków dezinformacji związanych z wyborami prezydenckimi w USA. Podobne dane płyną z badań w innych regionach – Alan Turing Institute zidentyfikował jedynie 27 viralowych treści generowanych przez AI podczas wyborów w Wielkiej Brytanii, Francji i wyborach do Parlamentu Europejskiego. Co więcej, użytkownicy mediów społecznościowych częściej błędnie uznawali prawdziwe zdjęcia za generowane przez AI niż odwrotnie. W USA Pew Research wskazuje, że liczba wyborców, którzy uznali, że trudno jest odróżnić prawdę od fałszu w informacjach o kandydatach, spadła w porównaniu z wyborami w 2020 roku.

W odpowiedzi na obawy o potencjalny wpływ AI, Kalifornia wprowadziła surowe przepisy zakazujące tworzenia deepfake’ów związanych z wyborami. Firmy technologiczne również podjęły działania – OpenAI zablokowało setki tysięcy prób generowania obrazów kandydatów na prezydenta przed wyborami w USA, a TikTok nie odnotował wzrostu usuwanych treści generowanych przez AI przed dniem głosowania. Kluczowym powodem ograniczonego wpływu deepfake’ów na wybory jest niedoskonałość technologii. Obrazy generowane przez AI wciąż są dalekie od realistycznych, a narzędzia takie jak wyszukiwarka obrazów Google pozwalają łatwo obalić fałszywe treści.

Eksperci ostrzegają, że choć deepfake’i nie odegrały kluczowej roli w wyborach, technologia ta szybko się rozwija i może być wykorzystywana w innych szkodliwych celach, takich jak oszustwa czy nękanie. Główne wyzwanie jednak pozostaje takie samo: należy zmierzyć się z powodami, dla których ludzie wierzą i rozpowszechniają fałszywe informacje, w tym z polaryzacją polityczną i wpływem mediów społecznościowych.

„Mamy Photoshopa od lat i wciąż ufamy zdjęciom” – zauważa Felix Simon z Oxford University’s Reuters Institute for the Study of Journalism. Zdrowy sceptycyzm i odpowiednie narzędzia weryfikacji treści wciąż odgrywają kluczową rolę w zwalczaniu dezinformacji.

Treść pełnego raportu można przeczytać, do czego zachęcam, tutaj.