Giganci technologiczni odpowiadają Rosji coraz ostrzej za atak na Ukrainę, ale nie wszyscy…
Sankcje nałożone przez społeczność międzynarodową to nie jedyne reperkusje ataku rosyjskich sił na Ukrainę, jakie trafią w rosyjski biznes i obywateli. Wkrótce może się okazać, że w Rosji bardzo trudno będzie zdobyć nowy laptop czy oprogramowanie.
Powoli, ale coraz pewniej – tak reagują globalne firmy technologiczne na działania Rosji. Wywołana przez Putina wojna przynosi kolejne działania firm zachodnich – w tym ich własne „sankcje” wykraczające poza ustalenia międzynarodowe. Większość jednak, ponieważ pochodzi od firm amerykańskich, jest po prostu zgodna z decyzją Departamentu Handlu USA. Zakaz eksportu do Rosji obejmuje produkty w wiekszości obszarów nowych technologii – od chipów, przez rozwiązania sieciowe i telekomunikacyjne, komputery, aż po rozwiązania infrastrukturalne. Decyzja USA nie obejmuje jednak produktów konsumenckich. Dlatego tym bardziej należy docenić ruchy niektórych firm, które poszerzyły tę listę.
Bardzo zdecydowaną postawą wykazuje się Apple (co, nie ukrywam, jest kolejnym w ostatnim czasie działaniem tej firmy, którą zaskarbia sobie mają sympatię). Firma najpierw wyłączyła w Rosji Apple Pay. Rzecz dotyczy tylko klientów rosyjskich banków wyłączonych z systemu SWIFT, a więc wszystkich poza Sbierbank Rossii i Gazprombank, których UE nie zablokowała. Rosyjscy klienci raczej nie powinni cieszyć się na przyszłotygodniowe premiery Apple – firma wstrzymała sprzedaż wszystkich swoich produktów w oficjalnym sklepie Apple w Rosji.
Do Rosji nie trafią też karty graficzne i procesory AMD. Firma zablokowała wysyłki do rosyjskich dystrybutorów. Jeśli my narzekamy na braki magazynowe w Polsce, to efekt, który w Rosji wywoła decyzja AMD, wywoła naprawdę poważny efekt. Zresztą o chipy w Rosji będzie w ogóle ciężko, bo takie same sankcje wprowadził też Intel i – z tego co rozumiemy, ograniczenie dotyczy produktów zarówno konsumenckie, jak i serwerowe, biznesowe itd. Czy Rosjanie mają czym zastąpić układy AMD i Intela? Mało prawdopodobne. Wprawdzie istnieje firma tworząca własne układy, Baikal Electronics… ale korzysta ona z usług produkcyjnych tajwańskiego TSMC, który także dołączył się do sankcji.
Od chipów, przejdźmy do komputerów. Dell, jeden z największych producentów komputerów na świecie, zawiesił sprzedaż swoich produktów w Rosji. Biorąc pod uwagę szerokość oferty Della, to poważna decyzja dla rosyjskiego biznesu… zwłaszcza, że dokładnie to samo zrobiło HP Inc. Taka kombinacja jest co najmniej groźna dla rosyjskich firm.
Naturalnie, gdy pojawia się kwestia dostępności komputerów, nie da się zapomnieć o tym, że globalnym numerem jeden jest Lenovo. Jako firma z Chin nie jest ona związana wytycznymi amerykańskiego Departamentu Handlu, a i samo stanowisko Państwa Środka jest w sprawie wojny niejasne. Zwróciliśmy się do Lenovo z prośbą o komentarz, gdy go otrzymamy uzupełnimy informację w artykule. Nieoficjalnie mówi się o ograniczeniu przez chińskiego giganta rynku komputerów dostaw do Rosji. Część mediów (np. Business Insider) podaje od kliku dni jakoby Lenovo komputerów do Rosji nie dostarczało, ale wygląda to na niepotwierdzoną informację.
Komputery, laptopy, serwery – tego w najbliższym czasie w Rosji może zabraknąć. Co ważne, jeśli sytuacja z jaką mamy teraz do czynienia utrzyma się dłużej, w Rosji mogą pojawić się poważne problemy z łącznością. Do sankcji wobec Rosji dołączyły Nokia i Ericsson, których sprzęt infrastrukturalny jest podstawą działania kilku rosyjskich operatorów. Brak dostępu np. do części zamiennych, nowych urządzeń (które przecież ulegają czasem awarii) i wsparcia technicznego, może popchnąć ich do wymiany sprzętu na rozwiązania chińskie.
To może być szansa dla Huawei i ZTE na jedną z dwóch rzeczy. Pierwszy scenariusz, nazwijmy go „zachodnim”, byłby zapewne najlepszym możliwym, chociaż trudnym politycznie. Dołączając się do embarga na Rosję, firmy te mogłyby wynegocjować odblokowanie nałożonych na nie sankcji amerykańskich. To jednak scenariusz zakładający pewną nić porozumienia politycznego między USA i Chinami. Scenariusz drugi, „wschodni”, oznaczałby coś odwrotnego – pozostanie przy dostarczaniu sprzętu telekomunikacyjnego do Rosji, swoiste „wypychanie” skandynawskich konkurentów z potężnego rynku od Kaliningradu po Władywostok. Wówczas jednak chińskie firmy narażą się poważnie w świecie zachodu – z całą pewnością stracą też wiele sympatii w naszym regionie Europy. Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do polskiego oddziału Huawei. Gdy tylko dostaniemy odpowiedź, uzupełnimy artykuł o jej treść.
Azjatyckie firmy, nie tylko te z Chin, pozostają dość wstrzemięźliwe w dołączaniu do ograniczeń nakładanych na Rosję. Samsung, póki co, ograniczył się do zamknięcia w Rosji swojego systemu Samsung Pay, co jest pokłosiem wyłączenia rosyjskich banków z systemu SWIFT (poza dwoma największymi). Południowokoreański gigant nie zatrzymał jednak oficjalnie sprzedaży do Rosji. Z drugiej strony, firma, podobnie jak jej konkurent, LG, mimowolnie dostarczy zapewne do Rosji mniej towaru niż planowała – powodem jest decyzja światowych linii żeglugowych o zawieszeniu większości dostaw do Rosji.
Trzy największe linie żeglugowe na świecie – duński gigant żeglugowy Maersk, szwajcarska MSC i francuska CMA CGM – ogłosiły we wtorek, że zawieszają dostawy do Rosji (poza tzw. kluczowymi, co obejmuje np. transporty środków medycznych), dołączając do rosnącej listy firm unikających Moskwy w obliczu zachodnich sankcji za inwazję na Ukraina.
Podobnie firmy z Japonii podchodzą wyjątkowo ostrożnie wobec opowiadania się po którejś ze stron konfliktu. Profile firm takich jak Sony, Panasonic, Nintendo czy Canon od startu rosyjskiej inwazji wyglądają, jakby nic się nie wydarzyło. To ciekawe, zwłaszcza ze względu na wyjątkowy status relacji japońsko-rosyjskich (kraje te nigdy nie podpisały pokoju po II wojnie światowej, do dziś mając jedynie zamrożony konflikt o Wyspy Kurylskie).
Taki jest stan rzeczy na dziś – 4 marca rano. Czy będzie się zmieniał? Mam nadzieję, bo wiele firm zachowuje pożałowania godną wstrzemięźliwość. Rozumiem dbanie o własny biznes na dużym rynku rosyjskim. Czy to jest ważniejsze niż (i tak zbyt mało znacząca) próba powstrzymania szaleńca z Kremla za pomocą sankcji? Prawdopodobnie wiele central globalnych firm nie rozumie sytuacji. To jakaś wojna, „gdzieś daleko”. My, będąc blisko, rozumiemy sytuację – wiemy, że to nie tylko wojna o niezależność Ukrainy. Życzyłbym sobie i nam wszystkim, by globalny biznes powszechnie dołożył swoje wsparcie dla Ukrainy – nie tylko deklaracje (chociaż często i tych brak), ale konkretne działania. Inaczej, w czarnym scenariuszu, może okazać się, że nie będzie już zbyt wielu okazji, do chwalenia się kolejnymi rekordowymi wynikami kwartalnymi.
<Aktualizacja 5.03> Do sankcji dołączył się Microsoft.
<Aktualizacja 5.03> Do sankcji dołączyły serwisy AirBnB i Booking