Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Historia błyskawicznego zwrotu, czyli jak serwis OnlyFans chciał zakazać pornografii i jak szybko musiał zmienić zdanie.

Gdybym tylko zebrał się do napisania opinii o pierwotnej decyzji serwisu OnlyFans, dziś mógłbym powiedzieć „a nie mówiłem?”. Serwis cofa swoją kontrowersyjną decyzję, nie chcąc spiłować gałęzi, na której siedzi. 

Gdy tylko w sieci pojawiła się informacja, że serwis OnlyFans planuje zakazać u siebie publikowania materiałów pornograficznych, chyba każdy znający realia światowego internetu, że to trochę tak, jakby Instagram zakazał publikowania zdjęć jedzenia i zretuszowanych do granic możliwości modelek, a Google wyłącza swoją wyszukiwarkę. Słowem – wydało się to niemożliwe z biznesowego punktu widzenia. Moralne czy nie, jest to jedyny słuszny punkt widzenia, gdy w grę wchodzą tak duże środki.

Firma z siedzibą w Londynie w zeszłym tygodniu ogłosiła plany zakazu pornografii od 1 października, powołując się na presję ze strony partnerów bankowych. Założyciel i dyrektor generalny OnlyFans, Tim Stokely, powiedział w wywiadzie dla Financial Times w tym tygodniu, że firma została zmuszona do zakazu takich treści po „niesprawiedliwym” traktowaniu przez banki. Teraz jednak OnlyFans podaje, że „zawiesił” plany zakazu pornografii. Zmiana zdania nastąpiła po po ostrych reakcjach ze strony użytkowników.

 

„Dziękuję wszystkim za to, że wasze głosy zostały usłyszane” – powiedział OnlyFans w środowym tweecie – „Uzyskaliśmy gwarancje niezbędne do wspierania naszej zróżnicowanej społeczności twórców i zawiesiliśmy planowaną wcześniej na 1 października zmianę zasad. OnlyFans oznacza włączanie i będziemy nadal zapewniać miejsce wszystkim twórcom”

 

I tu chyba należy wyjaśnić czym ów serwis jest, a przede wszystkim skalę jego działalności. OnlyFans powstało w 2016 roku i od początku monetyzowało przede wszystkim na tym, że nie ingerowało w treści zamieszczane w swoim serwisie. Ten jednak nie jest typowym medium społecznościowym, z których większość jest w pełni darmowa. Ta platforma była budowana z myślą o dostarczaniu unikalnych treści osobom, które wspierają działalność danego twórcy. Im i tylko im. To okazało się doskonałą pożywką dla osób zajmujących się biznesem erotycznym. Na platformę trafiły więc różne twórczynie – od „uznanych” aktorek porno, po amatorki uznające to za dobrą metodę zarobkowania. Haczykiem jest wrażenie bliższego kontaktu „fanów” z „gwiazdą”. Tyle tylko, że to co miało być platformą dla twórców kreatywnych, niezależnych mediów, filmów czy muzyki, stało się wyrafinowaną metodą kapitalizowania samotności. Bo przecież gdyby chodziło o samą erotykę, to internet jest jej pełen za darmo.

I można pomyśleć: „ok, pewnie kilku ludzi się znajdzie, by płacić, często niemałe pieniądze, za tak dostarczane treści erotyczne”. To prawda. Szacuje się, że serwis skupia 130 milionów użytkowników i ponad 2 miliony twórców treści. Przez serwis, tylko w 2020 roku przewinęła się kwota 150 milionów dolarów.

Trudno więc dziwić się, że gdy użytkownicy serwisu podnieśli krzyk, ten musiał zmienić decyzję. Chociaż mówiło się, że OnlyFans musi ustąpić pod naporem banków, które nie chciały kredytować rozwoju tak kontrowersyjnej platformy, to ostatecznie liczą się pieniądze od użytkowników. Internet błyskawicznie zresztą by pustkę po OnlyFans wypełnił. Wygląda na to, że jednak nie będzie musiał.

Na koniec ważna rzecz. Nie piszę tego, by na kontrowersyjnej treści zdobyć kliknięcia. Piszę, by zobrazować proces, który ma miejsce w internecie – w dobrej czy złej sprawie, społeczności w sieci mają potężną siłę jeśli tylko mogą „głosować portfelem”. W tym przypadku mogły i, najwyraźniej, serwis przekalkulował czy opłaca się od nich odcinać. Kwestie moralne (i oczywistej hipokryzji banków, naciskających na serwis) to jednak zupełnie inna sprawa.

 

RECENZJA: OnePlus Nord 2 5G – co potrafi najnowszy OnePlus z procesorem MediaTek Dimensity 1200-AI.