Japoński rynek robotów usługowych wzrośnie trzykrotnie do 2030 roku

W odpowiedzi na kryzys demograficzny Japonia coraz chętniej wykorzystuje roboty usługowe, których rynek ma do końca dekady potroić swoją wartość do poziomu 400 miliardów jenów (2,7 mld dolarów). Roboty pomagają przedsiębiorstwom radzić sobie z dotkliwym brakiem pracowników.
Według najnowszego raportu firmy analitycznej Fuji Keizai japoński rynek robotów usługowych przeżywa dynamiczny rozwój i w ciągu najbliższych pięciu lat wzrośnie niemal trzykrotnie. Szacuje się, że wartość sektora wyniesie w 2030 roku około 400 miliardów jenów (około 2,7 miliarda dolarów). Przyczyną tego wzrostu jest coraz bardziej odczuwalny brak rąk do pracy, będący konsekwencją pogłębiającego się kryzysu demograficznego.
Według analiz Recruit Works Institute Japonia może doświadczyć niedoboru nawet 11 milionów pracowników już w 2040 roku. Dodatkowo prognozy wskazują, że do roku 2065 średnia wieku mieszkańca tego kraju wzrośnie do 65 lat – obecnie wynosi ona 49 lat. W odpowiedzi na te wyzwania japońskie firmy zaczęły coraz śmielej wdrażać nowoczesne technologie, które nie zastępują człowieka całkowicie, lecz mają za zadanie wspierać pracowników, szczególnie osoby starsze lub imigrantów napotykających bariery językowe czy fizyczne ograniczenia.

Dobrym przykładem praktycznego zastosowania takich rozwiązań jest popularna sieć restauracji Skylark, która już teraz korzysta z około 3000 robotów-kelnerów. W jednym z lokali w centrum Tokio za obsługę klientów odpowiadają jedynie dwie osoby – 71-letnia Yasuko Tagawa oraz 20-letni imigrant Ranjit Dhami Hawas. Tego typu rozwiązania umożliwiają restauracjom skuteczniejsze zatrudnianie osób w podeszłym wieku oraz obcokrajowców, redukując przy tym problemy wynikające z barier językowych i fizycznych wymagań pracy.
Co ciekawe, sieć Skylark obecnie zatrudnia już ponad 4000 osób w wieku 65 lat i starszych, podczas gdy jeszcze w 2020 roku było to około 2270 osób. Rośnie również udział obcokrajowców – obecnie stanowią oni 3,3% zatrudnionych na pół etatu, podczas gdy trzy lata wcześniej stanowili 2,6%.