Jeśli chcą podbić Europę, chińscy producenci pojazdów elektrycznych muszą stawić czoła wielu wyzwaniom
Chińscy producenci pojazdów elektrycznych (EV), którzy wyprzedzili zagranicznych rywali i zajęli czołowe miejsca w krajowych rankingach sprzedaży, przybywają do Europy – i stają przed nowym zestawem wyzwań.
Jak podaje Reuters za firmą konsultingową Inovev, wśród nowych pojazdów elektrycznych sprzedanych w Europie w tym roku 8% zostało wyprodukowanych przez chińskie marki, w porównaniu z 6% w zeszłym roku i 4% w 2021 roku.
Stereotypy dotyczące chińskiej produkcji, koszty importu i słabiej rozwinięty rynek pojazdów elektrycznych to tylko niektóre z problemów, które chińskie marki, takie jak BYD, Nio i SAIC’s MG będą musiały przezwyciężyć, aby rozwijać się w Europie. Mimo to ich start można nazwać obiecującym.
Według badania przeprowadzonego przez Allianz, do 2025 roku w Europie pojawi się co najmniej 11 nowych, produkowanych w Chinach samochodów elektrycznych. Zachodni producenci samochodów są wstrząśnięci, a Carlos Tavares, dyrektor generalny producenta samochodów Peugeot-to-Fiat Stellantis, ostrzegał w zeszłym miesiącu przed „inwazją” tanich chińskich pojazdów elektrycznych w Europie.
Podczas zeszłotygodniowej odprawy w Pekinie Chen Shihua, zastępca generalny chińskiego stowarzyszenia producentów samochodów, ostrzegł jego członków, że ich plany ekspansji mogą być zbyt ograniczone.
Jako dowód ich ambicji, we wrześniu tego roku w Monachium, w ramach niemieckich targów motoryzacyjnych IAA, odbędzie się światowy kongres chińskich producentów samochodów elektrycznych, który po raz pierwszy odbędzie się za granicą. Asem w ich rękawie na pewno jest cena.
Według naukowców z Jato Dynamics średnia cena pojazdu elektrycznego w Chinach wynosiła mniej niż 32 000 euro (35 000 USD) w pierwszej połowie 2022 r. w porównaniu z około 56 000 euro w Europie. Jednak chińskie marki prawdopodobnie będą miały trudności ze sprzedażą samochodów w Europie tak tanio, jak w kraju. Logistyka, podatki od sprzedaży, cła importowe i spełnianie europejskich wymagań certyfikacyjnych – wszystko to potencjalnie zwiększy koszty.