Koniec ze sztucznymi telemarketerami?

Amerykańska FCC wprowadziła zakaz wykorzystywania tzw. robokonferencji. Jest to ruch nie bez znaczenia, wobec tegorocznej kampanii wyborczej w USA. 

Federalna Komisja ds. Łączności (FCC) zyskała nowe narzędzie w walce z robokonferencjami. Sztuczni rozmówcy generowani przez sztuczną inteligencję zostali uznani za rozwiązania sprzeczne z prawem, gdy są używane w rozmowach telefonicznych. Wprowadzają bowiem rozmówcę w błąd. Rozwiązania tego typu doskonale znamy z polskiego rynku. Kto nigdy nie odebrał rozmowy, w której automat symuluje prawdziwego handlowca, a zapytany czy nie jest aby botem, zwykle opowiada o tym, że może tak brzmieć, bo jest zmęczony.

Nowa zasada, rozważana od miesięcy nie jest faktycznie nową regułą – FCC nie może po prostu wprowadzać jej bez należytego procesu. Robokonferencje to jedynie nowy termin na coś, co już w dużej mierze było zabronione przez Ustawę o Ochronie Konsumenta Telekomunikacyjnego: wysyłanie sztucznych i wcześniej nagranych wiadomości na lewo i prawo do każdego losowo wybranego numeru.

W USA ostatnio były rejestrowane przypadki, w których fejkowy „prezydent Biden” dzwonił do obywateli New Hampshire i mówił im, aby nie marnować swojego głosu w prawyborach. Kancelarie prawnicze i FCC, a być może także inne organy, starają się uczynić z tych podejrzanych działań przykład, w miarę możliwości go potępiając, aby odstraszyć inne podmioty, które w ten sposób chciałyby wpływać na przebieg wyborów.

Póki co, w Polsce podobnego zakazu nie ma. Warto jednak rozważyć go, chociażby w kontekście podobnym jak w USA. Zapewne wielu wyborców dałoby się nabrać, gdyby dodzwonił się do nich „jeden z kandydatów” o znanym głosie i np. wdał się w nieprzyjemną rozmowę. W dobie coraz skuteczniejszych działań AI, takie zastosowanie jest jak najbardziej realne.