Krach na rynku kryptowalut – co oznacza dla branży IT?
Jak szacuje specjalizujący się w kryptowalutach portal CoinMarketCap, wartość rynku kryptowalut spadła w dziś poniżej 1 biliona dolarów (do 926 mld USD) po raz pierwszy od stycznia 2021 r. Krach jest więc faktem. Co oznacza on dla naszej branży?
By uświadomić sobie jak wielkie tąpnięcie widzimy obecnie, przypominamy, że w listopadzie 2021 roku światowy rynek kryptowalut osiągnął najwyższy poziom 2,9 biliona dolarów. Od tego czasu wyłącznie tracił, z nieznacznymi tylko odbiciami. Ostatnie kilka dni to jednak istne pikowanie: a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy stracił na wartości 1 bilion dolarów. To efekt spirali doskonale znany z giełdy – inwestorzy porzucili bardziej ryzykowne aktywa w obliczu wysokiej inflacji ogólnej niepewności. Bitcoin spadł poniżej 25 tys. USD (50% w tym roku), a Ethereum do nieco ponad 1200 USD (o 15% w tym roku).
Obie czołowe kryptowaluty tracą na wartości „ciągnąc” za sobą pozostałe. Podobnie czerwone wykresy obejmują właściwie wszystkie kryptowaluty.
Co jest przyczyną ostatnich, drastycznych spadków na rynku kryptowalut?
Kursy kryptowalut są, podobnie jak w przypadku walut tradycyjnch, składową wielu czynników. W przypadku aktualnego u krachu niebegatelny wpływ ma inflacja w USA. Notowania kryptowalut idą mocno w dół po niespodziance inflacyjnej w USA. A ta jest niespodziewanie wysoka. Jak podaje amerykańska BLS, oficjalna inflacja CPI w USA w maju wyniosła 8,6% wobec 8,3% odnotowanych w kwietniu. W ujęciu miesięcznym inflacja CPI wyniosła 1,0%, co stanowi największą dynamikę od grudnia 1981 roku. Spekuluje się, że Fed będzie intensywnie podnosić stopy procentowe (co znamy z Polski).
W obliczu takiej sytuacji inwestorzy zaangażowani w kryptowaluty wycofują swoje zasoby z rynku – dalej działają już doskonale znane mechanizmy psychologii giełdowej. Efekt? Bitcoin poniżej 25 tys. USD, a niektóre giełdy kryptowalut (np. Celsius Network) zatrzymują wypłaty i przelewy pomiędzy kontami użytkowników.
Co to oznacza dla rynku IT?
Możemy być pewni, że jeśli tendencja spadkowa się utrzyma, lub nawet wyhamuje, ale nawet nie zobaczymy szybkiego odbicia, efektem będą poważne ruchy na rynku niektórych komponentów – przede wszystkim kart graficznych. Utrzymywanie potężnych farm koparek kryptowalutowych przy niskim kursie jest dość wątpliwe ekonomicznie, a co za tym idzie, wielu górników wyprzedawać będzie swoje karty graficzne. A mówimy o potężnych ilościach produktów. Według raportu Jon Peddie Research, górnicy kryptowalut kupili 25% wszystkich procesorów graficznych wyprodukowanych w pierwszej połowie 2021 r. Niemała część tego w dość krótkim czasie powróci na rynek.
Oczywiście, to wywoła ruch cen. Zwiększona podaż produktu, nawet używanego, będzie miała wyraźne przełożenie także na ceny produktów nowych, na sklepowych półkach. Przynajmniej do pewnego stopnia, bo przy ograniczonej podaży nowych kart ze względu na utrudnienia w łańcuchu dostaw, zalew „pokoparkowych” będzie miał odrobinę ograniczony wpływ na ceny nowych produktów.
Osobną sprawą jest to, jak będą sprzedawane karty, które wcześniej spędziły np. rok w koparkach. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że wkrótce na serwisach aukcyjnych pojawią się potężne ilości „superokazji”. Sprzedawane w ten sposób karty graficzne będą oczywiście opisywane jako używane dotychczas spokojnie w domu, a całkiem przypadkiem sprzedający ma ich 10. Mimo, że takie oferty śmierdzą na kilometr, a karty graficzne które przepracowały długi czas w koparkach krypto mają ograniczoną żywotność, to trzeba liczyć się z tym, że polski konsument sięgnie po nie dość chętnie. Zwłaszcza, że na rozsądne ceny czekał od prawie 2 lat.
Zwłaszcza w obliczu inflacji i realnie spadającej siły nabywczej przeciętnego portfela, klienci sięgną po tańszy produkt chętniej, nawet jeśli będzie się to wiązało z pewnym ryzykiem. To natomiast może oznaczać, że sprzedaż nowych kart, mimo ich spadających ostatnio cen, nie poszybuje zbyt wysoko.
Niewykluczone jednak, że ceny kryptowalut się ustabilizują, być może nawet częściowo odbiją. Prawdopodobnie dla rynku będzie to lepszy scenariusz – powolne wychodzenie z wywołanych wcześniejszymi, bardzo wysokimi kursami zjawisk z pewnością będzie lepsze niż terapia szokowa.