Low-code umożliwia programowanie przypominające układanie klocków, jak podkreślają eksperci WEBCON, podejście Citizen Development ma swoje zagrożenia.
38 procent firm wybiera platformy low-code, aby szybciej dostarczać rozwiązania informatyczne, wskazuje badanie “No-code/Low-code Studie 2022” opracowane na rynku niemieckim. Low-code umożliwia programowanie przypominające układanie klocków. Według trendu o nazwie Citizen Development, z pomocą tego typu platform nawet pracownicy bez wiedzy programistycznej mogą samodzielnie tworzyć aplikacje usprawniające ich codzienną pracę. Jak podkreślają eksperci WEBCON, takie podejście niesie jednak swoje zagrożenia. Według nich rozwiązaniem ma być Citizen-Assisted Development.
Motywacją dla firm do korzystania z platform low-code jest nie tylko przyspieszające tempo cyfryzacji biznesu, ale również coraz większe problemy z dostępnością wykwalifikowanych specjalistów IT. Z szacunków Komisji Europejskiej wynika, że w Unii Europejskiej brakuje ponad 600 tys. programistów, z czego tylko w Polsce aż 50 tys. Te liczby rosną z roku na rok, a konsekwencją upowszechnienia modelu pracy zdalnej, może być dodatkowy odpływ wykwalifikowanych specjalistów z rynku pracy w Polsce.
Czy coraz bardziej powszechniejące wykorzystanie platform low-code/no-code jest panaceum na niedostateczną liczbę programistów i coraz wyższe koszty ich zatrudnienia? Wszystko wskazuje na to, że tak. Platformy tej klasy są jak klocki lego do budowania aplikacji. To, co dotychczas wymagało kodowania, można osiągnąć w nich za pomocą mechanizmu „przeciągnij i upuść”, a ich producenci prześcigają się w tym, jak proste są one w użyciu. Co więcej, w roku 2022 nikt nie zadaje już pytania, czy można za ich pomocą budować złożone aplikacje o krytycznym znaczeniu dla firmy.
– W teorii, model Citizen Development zakłada, że oddając platformy low-code/no-code w ręce księgowej, handlowca czy logistyka, poradzimy sobie z rosnącym zapotrzebowaniem na aplikacje w firmie i rozwiążemy problem niedostatecznej liczby programistów. Bo przecież jeśli aplikacje tworzyć można bez kodowania, to równie dobrze może tworzyć je każdy. To jednak tak nie działa. – twierdzi Łukasz Wróbel, Wiceprezes WEBCON, dostawcy największego w Polsce rozwiązania klasy low-code.
Dlaczego potrzebujemy Citizen Developmentu?
Model Citizen Development jest dziś niesamowicie kuszący, bo firmy bardziej niż kiedykolwiek dostrzegają potrzebę digitalizacji. Ale również dlatego, że nie ma nic gorszego, niż niewykorzystywanie potencjału menedżerów i pracowników z inicjatywą, których pomysły nie mogą być zrealizowane przez brak zasobów po stronie IT. I wiele firm ciągle jeszcze dzisiaj, jak tonący chwyta się brzytwy, próbując wdrażać rozwiązania dające szanse na krótkoterminowy sukces.
Problem w tym, że podobnie jak w przypadku domu postawionego na źle zaprojektowanych fundamentach, aplikacje stworzone przez użytkowników biznesowych nieposiadających odpowiedniego przygotowania i doświadczenia często trzeba zbudować ponownie – tym razem przez lub pod kontrolą departamentów IT. W praktyce, realizację idei Citizen Development trudno nazwać więc długoterminowym rozwiązaniem problemu niskiej dostępności specjalistów IT.
Po stronie niewątpliwych plusów modelu Citizen Development zapisać można natomiast zaangażowanie użytkowników biznesowych w poszukiwanie sposobów na to, jak uprościć i zautomatyzować codzienną pracę z wykorzystaniem narzędzi IT. Co więcej, jeśli aplikacje tworzone przez biznes potraktujemy jako prototypy, okaże się, że wiele pomysłów zostanie zweryfikowanych przez życie zanim jeszcze usłyszy o nich departament IT. To daje nadzieję na to, że gdy IT przystąpi do tworzenia docelowej aplikacji, będzie ją budować w oparciu o lepiej określone wymagania i we współpracy z lepiej przygotowanym biznesem, który wypracował już zrozumienie procesu i wstępny konsensus. To przyspieszy proces tworzenia aplikacji, a finalny efekt będzie lepszy.
Dlaczego Citizen Development nie działa
Według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych przez firmę CIMI Corporation, aż 54% projektów realizowanych w modelu Citizen Development zakończyło się porażką w ciągu pierwszego roku trwania, a kolejnych 28% dało marginalne efekty.
– Na konferencjach i spotkaniach branżowych w Europie i Ameryce Północnej spotykamy ogromną ilość menedżerów odpowiedzialnych za koordynację wdrożeń modelu Citizen Development w firmach. Wyzwaniem, o którym mówią najczęściej, jest governance – czyli zarządzanie i panowanie nad środowiskiem aplikacji tworzonych przez biznes – mówi Wróbel.
Oparcie strategii digitalizacji o zakup narzędzia low-code i oddania go w ręce użytkowników biznesowych nie prowadzi do systemowego rozwiązania problemu. Trzeba bowiem pamiętać, że tylko nieliczni pracownicy chcą tworzyć aplikacje, mają ku temu inklinacje i mogą sobie pozwolić na poświęcenie pewnego czasu swojej pracy, by móc się tym zająć. Oparcie strategii digitalizacji firmy o model Citizen Development, z założenia prowadzi więc do cyfrowego wykluczenia niektórych obszarów, a niekiedy całych departmentów firmy.
Jednocześnie warto pamiętać, że na rynek pracy weszło już zupełnie nowe pokolenie, które oczekuje wsparcia technologii w pracy, tak samo jak w życiu codziennym. Jego przedstawiciele nie tworzą już listy zakupów na kartce papieru, lecz za pomocą dedykowanej aplikacji na swoim telefonie. To ułatwia im życie prywatne, dlaczego więc nie oczekiwać od pracodawcy analogicznego wsparcia w życiu zawodowym?
I mają rację. Zgodnie z badaniem zrealizowanym przez globalną agencję Forrester Research u jednego z klientów Webcon, dzięki automatyzacji firmy są w stanie przyspieszyć swoje procesy o nawet 87%. Korzyści jest zresztą więcej — wśród nich najczęściej wymieniane są lepsza kontrola nad procesami biznesowymi, wyeliminowanie błędów w ich realizacji oraz podniesienie jakości pracy.
Mimo, że firmy zdają sobie sprawę z korzyści wynikających z digitalizacji, brak zasobów po stronie IT wymusza ograniczenie realizowanych inicjatyw do niezbędnego minimum i koncentrację jedynie na dużych, strategicznych projektach realizowanych ‘z nadania’ zarządu. Pracownicy z inicjatywą zderzają się więc nieuniknienie z odmową zaagażowania ze strony IT. To właśnie w obrębie tych wyzwań firmy najczęściej sięgają po model Citizen Development.
– Są takie obszary wykorzystania technologii, gdzie przy minimalnym zaangażowaniu użytkownika biznesowego obserwujemy spore korzyści. Dobrym przykładem jest RPA, które można w prosty sposób wykorzystać do podniesienia osobistej produktywności. Robot przerzucający dane ze strony urzędu celnego do zarządzanego przez użytkownika excela to jeden z wielu przykładów, na jakie powołują się nasi klienci. – wskazuje Wróbel. – Problem pojawia się, gdy model Citizen Development próbujemy zastosować do tworzenia aplikacji mających potencjał do bycia wykorzystywanymi nie tylko przez ich autora, ale również jego bliższych lub dalszych współpracowników. Takich, które nie tylko automatyzują powtarzalne zadania, ale wprowadzają kontrolę nad procesem biznesowym, zapewniają jego powtarzalność, egzekwowanie realizacji najlepszych praktyk, a przede wszystkim dostarczają danych, dzięki którym procesy mogą stawać się jeszcze lepsze.
Tu pojawia się największe ryzyko modelu Citizen Development. Użytkownicy mają swoje codzienne obowiązkli, z których realizacji są odpowiedzialni i rozliczani. O ile są w stanie znaleźć czas by wprowadzić te zmiany w aplikacji, na których im samym zależy, o tyle trudniej będzie im znaleźć motywację, by realizować prośby innych użytkowników – rzadko kiedy bowiem w formalnym zakresie obowiązków księgowej, logistyka, czy handlowca znajduje się ‘utrzymanie i rozwój aplikacji’. Co więcej, jeśli aplikacja faktycznie się sprawdzi, z dużym prawdopowobieństwem gromadzone w niej dane prędzej czy później będziemy chcieli wykorzystać w innych systemach i aplikacjach wykorzystywanych w firmie. To niesie za sobą wyzwania związane z integracją. Trzeba też pamiętać o bezpieczeństwie, ochronie danych osobowych, wydajności czy audytowalności aplikacji. Trudno oczekiwać wiedzy w tym zakresie od użytkowników biznesowych.
Jednym z największych ryzyk jest jednak rotacja pracowników. Wraz z odejściem autora aplikacji, bezpowrotnie stracimy wiedzę na temat tego, jak została zbudowana i bardzo trudno będzie przejąć jej utrzymanie i rozwój.
W praktyce więc, przerzucenie odpowiedzialności za tworzenie aplikacji na użytkowników biznesowych jest na dłuższą metę nieodpowiedzialną abdykacją ze strony departamentu IT. Jej efektem jest najczęściej zjawisko tzw. Shadow IT, rozmycie odpowiedzialności, chaos organizacyjny i zwiększenie ryzyka operacyjnego.
Czy Citizen-Assisted Development jest rozwiązaniem?
Alternatywą dla modelu Citizen Development jest promowane przez krakowski Webcon podejście o nazwie Citizen-Assisted Development. Zakłada ono, że podstawową rolą platformy low-code/no-code powinno być usprawnienie komunikacji i zrozumienia między departamentami IT i użytkownikami biznesowymi.
– Uważamy, że aplikacje biznesowe powinny być tworzone przez lub pod kontrolą departamentu IT, głównie ze względu na to, że to pracownicy zatrudnieni w tym dziale dysponują odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, ale przede wszystkim czasem, aby budować aplikacje. By jednak móc mówić o skali trzydziestu, czterdziestu nowych aplikacji rocznie, dostarczanych przez zaledwie dwu, trzyosobowy zespół IT, nie wystarczy oddać w jego ręce narzędzia low-code. – tłumaczy Wróbel. – Konieczna jest całkowita rekonfiguracja modelu dostarczania aplikacji. Chodzi o to, by mądrze wykorzystać zaangażowanie użytkowników biznesowych, bez wprowadzania ryzyka w średniej czy długiej perspektywie czasowej.
Model Citizen-Assisted Development zakłada, że użytkownicy biznesowi zbierają wymagania i tworzą prototyp aplikacji. Mają przy tym do dyspozycji łatwe w użyciu narzędzie no-code (Webcon udostępnia do tego celu rozwiązanie o nazwie Designer Desk), które dba o to, by zebrane zostały wszystkie informacje potrzebne IT do przekształcenia prototypu w finalną aplikację. Powstający w ten sposób prototyp można już na tym etapie uruchomić, pokazać współpracownikom, zebrać ich opinie – a przede wszystkim szybko go zmienić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Rolą departamentu IT jest dokończenie konfiguracji prototypu i przeobrażenie go w pełnoprawne rozwiązanie, a nie tworzenie aplikacji od zera. Takie podejście realnie odciąża zespoły IT i pozwala im optymalnie wykorzystać swoje umiejętności techniczne.
– Wierzymy, że dobre oprogramowanie powstaje wtedy, gdy IT współpracuje z zaangażowanym w projekt biznesem. Nasze autorskie określenie Citizen-Assisted Development oddaje esencję tego przekonania. Praktycy wizualizują procesy, które znają od podszewki, a departamenty IT dopracowują szczegóły techniczne nowych rozwiązań. Platforma low-code staje się więc swego rodzaju pomostem łączącym IT i biznes. – zaznacza Łukasz Wróbel, Wiceprezes WEBCON.
Intel i Google optymalizują obliczenia chmurowe pod wysokowydajne obliczenia HPC.