Mobilna konsola stworzona przez Qualcomm i Razera raczej nie pobije serc graczy – i nie jest to wina jej twórców.

Podczas swojego wydarzenia na Hawajach, Qualcomm zaprezentował nie tylko nowe procesory dla smartfonów oraz zaprojektowane dla środowiska Windows PC. Jedną z premier, czy raczej zapowiedzią, jest mobilna konsola, którą stworzono wspólnie z Razerem wokół nowego procesora dla graczy: Snapdragon G3x Gen 1. Jest tylko jedno „ale”: nie widzę powodu, dla którego gracze mieliby ją kupić. 

Mobilne konsole to nie jest nowość, bo przecież historia gamingu zna nie tylko aktualnego, chociaż nieco już leciwego, króla tego segmentu, jakim bez wątpienia jest Nintendo Switch, ale też urządzenia takie jak choćby Sony PSP. Sama koncepcja nie jest więc nowa. Qualcomm chce ją ożywić, za pomocą swojego nowego procesora i, w przyszłości, także konsoli. Póki co, powstał zestaw deweloperski, który trafić ma do programistów tworzących gry. Współautorem urządzenia jest Razer, a więc Qualcomm wybrał prawdopodobnie jednego z najlepszych możliwych partnerów do tej kooperacji.

Urządzenie prezentuje się całkiem ładnie, kształtem bardziej przypominając Valve SteamDeck niż Nintendo Switch, co w moim odczuciu jest zaletą. Snapdragon G3x Handheld Development Kit, bo taką robocza nazwę na zestaw deweloperski, działa na systemie Android… i to prawdopodobnie jego największa wada.

Chociaż na Androida wychodzi wiele gier, to, nie oszukujmy się, produkcje mobilne są w dużej mierze grami nieskomplikowanymi, za to nastawionymi na agresywny model monetyzacji poprzez mikrotransakcje. Gry tego typu rzeczywiście cieszą się wysoką popularnością, przykuwając do smartfonów miliony graczy.

Dlaczego więc nie wieszczę konsoli Qualcommu spektakularnego sukcesu? Ponieważ gracze ci nie potrzebują nowego sprzętu. Mowa raczej o graczach okazjonalnych, casualowych, niekoniecznie gotowych, by wydać spore pieniądze na urządzenie służące jedynie do grania, do tego w te same tytułu, które działają poprawnie na smartfonie. Nie ma sensu kupować nowego urządzenia, by grać w mobilne gry, które da się z powodzeniem uruchomić na smartfonie. Kwestię sterowania w bardziej „konsolowy” sposób, można z łatwością osiągnąć dzięki współpracującym z telefonem kontrolerom – z których warty uwagi jest choćby Razer Kishi.

Odpowiedzią wydaje się więc fakt, że Snapdragon G3x Handheld Development Kit ma znakomicie radzić sobie ze cloud gamingiem. Do szybkiej łączności posiada zarówno Wi-Fi 6E, jak i modem 5G mmWave – oba te standardy charakteryzują się minimalnymi opóźnieniami, co w takim zastosowaniu jak granie zdalne jest kluczowe. Ponieważ urządzenie może dobrze działać np. z Xbox Cloud Gaming to przed użytkownikami otwiera się cały, bogaty świat gier na konsolę Xbox. Gdzie więc leży tu problem?

Problemem jest właśnie kwestia łączności. Prawdziwe i szybkie sieci 5G to wciąż, w globalnym ujęciu, raczej rzadkość. Do tego zwykle podłączonych jest do nich bardzo wielu użytkowników jednocześnie (choćby w centrach dużych miast). To nie wpływa dobrze na szybkość i opóźnienia – rzecz kluczowa w cloud gamingu. Domowe WiFi 6E może rozwiązać ten problem, tyle, że jest ograniczone zasięgiem dość wyraźnie. Używanie mobilnej konsoli właściwie wyłącznie w domu wydaje się nienajlepszym pomysłem. Cloud gaming jest, owszem, świetną koncepcją, ale jej wadą jest silna zależność od łączności.

Tego problemu nie mają ani Nintendo Switch, ani Valve SteamDeck. Pierwsza z mobilnych konsol korzysta z zamkniętego środowiska bazującego na Linuksie, które ma dostęp jedynie do gier stworzonych z myślą o tej właśnie konsoli. Jest to skrajnie zamknięty model, który znamy z konsol gamingowych od samego ich początku. SteamDeck działa natomiast na SteamOS (czyli zmodyfikowanej dystrybucji Arch Linux), z dostępem do biblioteki Steam. Dzięki oprogramowaniu Proton, będącego także dziełem Valve, można na tym systemie uruchomić większość gier napisanych dla Windows. Oba te urządzenia nie polegają przy tym na chmurze, a korzystają z własnej mocy obliczeniowej. Mają natomiast biblioteki pełne dobrych, zaawansowanych gier, bijących na głowę tytuły pisane dla smartfonów. Dlatego też, chociaż sama koncepcja jest ciekawa, to, jak sądzę, czeka ją smutny los innej, stacjonarnej konsoli na Androidzie, czyli OUYA. Jeśli jej, drogi czytelniku, nie pamiętasz, to się nie dziwię. Mało kto pamięta. A przecież miała być tym, co pchnie naprzód rozwój gier na Androida.

 

Jaki hosting dla WordPress? Test hostingów pod WordPress 2021.