Na targach CES 2020 Intel ma zaprezentować nowy sposób chłodzenia laptopów. Czy notebooki w 2020 roku będą jeszcze cieńsze i chłodniejsze?
Każdy, kto ma nieco do czynienia z laptopami, niekoniecznie nawet zawodowo, a po prostu użytkowo, wie, że kluczowym problemem trapiącym konstruktorów tych urządzeń jest odprowadzanie ciepła. Wydajne podzespoły wydzielają go niestety zbyt wiele, jak na możliwości niewielkich przecież układów chłodzenia znajdujących się w coraz cieńszych obudowach. A co gdyby do chłodzenia zaprzęgnąć także… wyświetlacz?
Aktualnie chłodzenie laptopów opiera się o dość prosty schemat: ciepło odbierane jest z powierzchni procesora lub GPU za pomocą metalowej płytki, najczęściej miedzianej, przewodzącej energię cieplną do heatpipe’ów (ciepłowodów), które przekazują ją dalej, do radiatorów, których użebrowana gęsto powierzchnia umożliwia łatwe odprowadzanie ciepła w postaci nagrzanego powietrza, wydmuchiwanego przez wentylatory na zewnątrz laptopa. Wydajność takiego systemu jest wypadkową liczby heatpipe’ów (transfer ciepła), zastosowanych materiałów (przewodnictwo), budowy radiatorów (powierzchnia oddawania ciepła) i wydajności wentylatorów. Niestety, wydajności każdej z tych cech nie można zwiększać bez końca przy zachowaniu tej samej objętości.
A gdyby do chłodzenia podejść w zupełnie inny sposób? Dotychczasowe heatpipe’y, niemal zawsze miedziane, miałyby zostać zastąpione przez komory parowe i grafitowe płytki. Grafit ma około 5-krotnie wyższe przewodnictwo cieplne niż miedź. To jednak nie jedyna zmiana. W przeciwieństwie do poprzednich systemów chłodzenia, które ograniczają się przede wszystkim do stale kurczącej się przestrzeni między klawiaturą, a płytą główną, przewiduje się rozszerzenie powierzchni oddawania ciepła na, stosunkowo duży przecież, obszar wyświetlacza. Za ekranem mają znaleźć się grafitowe wstawki, umożliwiające szybkie odprowadzanie ciepła z płyty głównej. By to zrobić, trzeba je jednak przetransferować m.in. przez zawiasy, co może być kluczową trudnością w podobnych konstrukcjach. Podobno już rozwiązaną.
Taką właśnie, niecodzienną koncepcję ma Intel – firma, która wprawdzie sama laptopów nie produkuje (chociaż kto wie, czy kiedyś nie zacznie, w końcu NUC’i zdominowały rynek miniPC), ale odpowiada za zdecydowaną większość obecnych na rynku procesorów laptopowych. Efekty mamy zobaczyć już za kilka dni, na CES 2020 w Las Vegas.