Netflix inwestuje coraz więcej w sektor gier… mimo braku popularności gier na platformie streamingowej.
Netflix przyspiesza wprowadzanie gier wideo na swojej platformie wideo i planuje podwoić swoją ofertę gier do końca roku. Pytanie tylko, czy to ma sens?
Netflix wprowadził gry po raz pierwszy w listopadzie 2021. Są one dostępne dla subskrybentów, ale należy pobrać je jako osobne aplikacje. Według Apptopia, firmy zajmującej się analizą aplikacji, gry zostały pobrane łącznie 23,3 miliona razy i średnio 1,7 miliona użytkowników dziennie. To mniej niż zainteresowanie 1% z 221 milionów subskrybentów Netflixa. Wygląda więc na to, że użytkownicy niekoniecznie chcą gier tam, gdzie wchodzą by uzyskać ulubione seriale i filmy.
W drugim kwartale Netflix stracił prawie milion subskrybentów, po utracie 200 000 subskrybentów w pierwszym kwartale. To poważny sygnał alarmowy. Receptą na ten problem najprawdopodobniej mają być właśnie gry. Znaczenie gier w strategii Netflixa wzrosło w ostatnich miesiącach. Dość powiedzieć, że dyrektor operacyjny Netflix Greg Peters, powiedział w zeszłym roku, że firma poświęciła „wiele miesięcy i naprawdę, szczerze mówiąc, lat”, aby dowiedzieć się, w jaki sposób gry mogą utrzymać klientów w usłudze. Obecnie kojarzona ze streamingiem wideo firma, w liście do akcjonariuszy, jako swoich rywali wymienia m.in. Epic Games.
Obecny katalog gier Netflixa zawiera 24 pozycje. Obejmuje przy tym różne gatunki, korzystając z silnych licencji (np. w „Stranger Things: 1984”). Większość to jednak proste, niezbyt atrakcyjne tytuły. Według przedstawiciela firmy, do końca roku katalog powiększy się do 50 gier. Jednym tytułem, który wymienia się jest „Queen’s Gambit Chess”, a więc szachy, korzystające z licencji ubiegłorocznego hitu serialowego.
W świecie gier Netflix mógłby zapewne zarobić więcej na sprzedawaniu licencji niż własnej produkcji gier. Netflix na początku tego roku zasugerował, że będzie licencjonować popularną własność intelektualną w gamingu.
„Jesteśmy otwarci na licencjonowanie, dostęp do dużych adresów IP gier, które ludzie rozpoznają” – powiedział Greg Peters w styczniu – „I myślę, że zobaczysz, że niektóre z nich w nadchodzącym roku”.
Netflix jednocześnie kupuje małe studia gamedevowe. Gigant nie ujawnił, ile wydaje na rozwój swojego segmentu gier wideo, ale wysiłki te z pewnością są kapitałochłonne. Sam zakup fińskiego Next Games kosztowało około 72 milionów USD.
Póki co jednak, zainteresowanie grami na Netflix jest niewielkie i można uznać ich obecność na platformie streamingowej za pewnego rodzaju eksperyment. Kosztowny eksperyment. Gdy Netflix oglosił po raz pierwszy, że zajmie się grami, byłem przekonany, że firma będzie raczej konkurentem dla NVIDIA GeForce Now czy Google Stadia, a więc zainwestuje w cloud gaming, co byłoby dla giganta streamingu naturalnym podejściem. Czy Netflix w roli game developera i wydawcy sprawdzi się równie dobrze? Zobaczymy. Gigant streamingu dopiero zaczyna na tym polu.
Samsung zawarł umowę na dostawę sprzętu sieciowego 5G z gigantem telekomunikacyjnym.