Nieterminowe płatności bezlitosne dla mikroprzedsiębiorców, niektórzy z nich są coraz mocniej narażeni są na ryzyko bankructwa spowodowane zatorami płatniczymi.

Financial Times w jednej z ostatnich publikacji poruszył temat freelancerów, którzy coraz mocniej narażeni są na ryzyko bankructwa spowodowane zatorami płatniczymi. Tylko w Wielkiej Brytanii, zgodnie z danymi Federation of Small Business ze względu na nieterminowe płatności upada aż 50 tysięcy mikro i małych przedsiębiorstw każdego roku. Towarzyszące temu straty dla gospodarki UK wynoszą zaś 2,5 biliona funtów.

 

W Polsce problem ten jest zjawiskiem powszechnym i niedotyczącym jedynie nielicznych przedsiębiorców. Zgodnie z analizą przeprowadzoną przez firmę BEST S.A. aż 9 na 10 małych polskich firm nie otrzymuje płatności w terminie. To zjawisko może niepokoić, głównie zważywszy na fakt, że są one najmocniejszą siłą polskiej gospodarki – aż 96,5% ogółu krajowych firm stanowią przedsiębiorstwa o najmniejszej skali działania. W Unii Europejskiej odsetek ten jest jeszcze większy i wynosi aż 99%.

 

„Prozaiczne” przyczyny

Warto zauważyć, że powodem nadmiernego i często bardzo dotkliwego w skutkach odkładania należnych płatności często nie jest celowe działanie kontrahentów zobowiązanych do opłaty faktur w określonym czasie. Przyczyny okazują się tutaj być zdecydowanie mniej oczywiste i wynikające z niewłaściwej organizacji zarządzania dokumentami oraz wszechobecnej „papierologii”. Z pozoru prosty i szybki proces wymiany oraz księgowania faktur, w polskiej rzeczywistości biznesowej w skrajnych przypadkach potrafi wydłużać się nawet do kilku miesięcy.

 

– Bez wsparcia automatyki w procesowaniu faktur, najpierw musi ona w formie papierowej dotrzeć do sprzedawcy lub odbiorcy towaru. Nawet jeśli „droga” jest znacznie skrócona i dokument trafia na skrzynkę mailową, wciąż musi być ręcznie przepisany do odpowiedniego systemu, przekazany do księgowości oraz osób decyzyjnych i oczekiwać na ich akceptację. Dopiero potem nadaje się mu status zleconego do płatności i wysyła przelew – w gąszczu nawet kilu tysięcy faktur przetwarzanych miesięcznie nietrudno jednak o zwykłą pomyłkę czy pominięcie danego dokumentu – tłumaczy Tomasz Kuciel, CEO Edisona, firmy należącej do międzynarodowej grupy EDITEL.

 

Według jednej z analiz firmy doradczej PwC, każda firma gubi rocznie średnio 7,5% ogółu otrzymywanych oraz generowanych dokumentów. To rzutuje nie tylko na tworzenie się zatorów płatniczych, ale także dodatkowe koszty pracy – 20$ to średni koszt obsługi jednego dokumentu, 120$ zaś kosztuje już zidentyfikowanie oraz korekta błędnie przeprocesowanej faktury zaś „odtworzenie” zagubionego dokumentu od podstaw wiąże się z koniecznością dołożenia kolejnych 220$ – czyli ponad tysiąca złotych z firmowego budżetu.

 

Oczywiście, dla dużych firm kwoty te zapewne nie okażą się być kłopotliwe, jednak freelancerzy czy małe przedsiębiorstwa przez konieczność długiego oczekiwania na zapłatę wystawionych faktur często tracą płynność finansową i znacznie zwiększają ryzyko ziszczenia się najbardziej pesymistycznego scenariusza, czyli bankructwa – dodaje Tomasz Kuciel z Edisona.

 

Nie wszyscy mogą czekać

Pomijając sytuacje, w których faktura nie zostaje przeprocesowane wcale ze względu na jej zagubienie w transporcie lub w siedzibie firmy bądź z racji na błędnie wprowadzone dane kontrahenta, można wyszczególnić średni czas mijający od jej otrzymania do wysłania przelewu. Zgodnie z analizą G2 Learning Hub, przedsiębiorstwom z sektora MŚP zajmuje to aż 25 dni. Jedno ze studiów przypadku opisanych przez Aberdeen Group dowodzi, że zautomatyzowanie tego procesu przez elektroniczna wymianę danych i odczytywanie, weryfikowanie a następnie przekazywanie dokumentów do płatności bez angażowania pracowników skróciło ten czas z 20,8 do 3,8 dnia w badanym przedsiębiorstwie. Znany jest także przypadek Chryslera, który dzięki wdrożeniu automatycznej wymiany cyfrowych faktur zredukował czas obsługi każdej z nich z kilku tygodni do zaledwie 24 godzin.

 

Jeszcze bardziej imponujący wynik udało się osiągnąć w Castoramie, gdzie mieliśmy okazję uczestniczyć w implementacji narzędzia EDI – tam procesowanie faktur w skali miesiąca udało się ograniczyć z 12 dni do 45 minut. Łatwo więc sobie wyobrazić, że partnerzy handlowi tej firmy nie muszą uwzględniać poprawek na czas zapłaty wystawionych faktur – stwierdza Tomasz Kuciel z Edisona.

 

Realne moce przerobowe

Problem zaległych płatności zależny jest także w dużej mierze od prawdziwych możliwości pracowników w zakresie ilości dokumentów, które są w stanie przetworzyć każdego miesiąca. Raport iPayables – Why Automation Matters udowodnił dowiódł, że bez żadnego cyfrowego wsparcia jedna osoba z działu księgowego jest w stanie obsłużyć maksymalnie 700 dokumentów miesięcznie. W przypadku pełnego fakturowania elektronicznego liczba ta wynosi wzrasta do niemal 10,5 tysiąca.