Podsumowanie CES 2022 – największe targi elektroniki użytkowej w USA inne niż zwykle.

CES 2022 to nie tylko nowe laptopy, procesory i karty graficzne. To także mnogość wielu interesujących urządzeń, zarówno tych, które wkrótce trafią na sklepowe półki, jak i tych koncepcyjnych. Nad tegoroczną edycją CES wisiał jednak cień pandemii, co nie przeszkodziło w zapewnieniu wielu premier od największych producentów. 

CES, czyli Consumer Electronics Show, to czołowe wydarzenie w świecie technologii konsumenckich (co nie oznacza, że brak tu premier rozwiązań biznesowych). Ich specjalny status w branży wynikał przez lata z dwóch powodów: jako styczniowe wydarzenie otwierały rok, a ich lokalizacja (Las Vegas, USA), zapewniała łatwy dostęp czołowym, bo amerykańskim, a co za tym idzie, anglojęzycznym mediom technologicznym. Teraz jest jednak nieco inaczej, z powodu raczej oczywistego: nowy wariant koronawirusa, Omicron, rozprzestrzenia się na świecie wyjątkowo szybko, a to sprawia, że każde wydarzenie organizowane na żywo, stoi pod znakiem zapytania.

Tak też było z CES, z którego, na kilka tygodni przed startem wydarzenia, wycofywały się kolejne, znaczące firmy. AMD, Microsoft, MSI, Amazon czy NVIDIA – tacy giganci branży zdecydowali, że ograniczą się jedynie do wirtualnej obecności. To natomiast musiało wpłynąć na atrakcyjność wydarzenia na miejscu. Z perspektywy naszej strony Atlantyku, różnica jednak nie była szczególnie odczuwalna. Do tego wątku zresztą jeszcze wrócę na koniec.

Święto laptopów

Tak się już przyjęło, że producenci komputerów prezentują swoje nowe urządzenia wówczas, gdy światło dziennie ujrzy oficjalnie nowa generacja odpowiadających im CPU i GPU. A ponieważ Intel i AMD pokazały swoje nowe procesory mobilne, przy czym „czerwoni” i NVIDIA uraczyły nas nowymi, także mobilnymi GPU, oczywistym było, że czeka nas wysyp nowych laptopów od wszystkich właściwie producentów.

Tym samym mnogość zaprezentowanych urządzeń w niczym nie ustępuje „normalnym” wydaniom CES. Laptopy zawsze były mocnym punktem imprezy w Las Vegas, ale w tym roku wydaje się, że były szczególnie eksponowanym rodzajem produktu. I trudno się dziwić. Skoro żyjemy w epoce pracy zdalnej, a coraz częściej hybrydowej, to laptop będzie tym bardziej urządzeniem wypierającym klasyczne desktopy. Pozostaje jeszcze wprawdzie cały szereg rozwiązań typu wirtualnych pulpitów, ale to osobny temat.

Z nowych CPU i GPU skorzystali przede wszystkim producenci laptopów dla graczy. Acer rozwinął swoje serie Predator i Nitro, prezentując kilka nowych modeli. Uwagę zwraca fakt, że w modelu Nitro 5, a więc linii, która zaczęła swój rynkowy żywot jako model gamingowy średniego segmentu, znajdziemy teraz nawet tak potężną kartę jak NVIDIA GeForce RTX 3070 Ti. Wzrok przyciaga także Predator Triton 500 SE, a więc nowa edycja gamingowego laptopa… który nie wygląda jak stereotypowy laptop do gier. Wewnątrz znajdziemy procesory Intel Core 12 generacji klasy H i kartę graficzną, jakiej żadna gra nie jest straszna – NVIDIA® GeForce RTX™ 3080 Ti Laptop.

Bardzo szeroką gamę nowości dla graczy pokazał także ASUS. Tajwańska firma podczas prezentacji w ramach CES 2022 zapowiedziała wiele nowych modeli laptopów ROG, korzystających zarówno z układów Intel Alder Lake, jak i AMD Ryzen 6000. I chociaż może to zabrzmieć niczym kiepskie hasło reklamowe z lat 90, to w tej ofercie każdy gracz pecetowy znajdzie coś dla siebie – tak szeroki zestaw nowości pokazał tajwański producent. Uwagę zwracają zarówno potężny ASUS ROG Strix SCAR z kartą NVIDIA GeForce RTX 3080 Ti pod maską, ale też odświeżony ASUS ROG Zephyrus G14. Ten niewielki, lekki laptop to wilk w owczej skórze. Niepozorne gabaryty masują bowiem silną specyfikację, z kartą graficzną AMD Radeon™ RX 6800S. ASUS przemodelował także swój dwuekranowy model ROG Zephyrus Duo 16. Teraz w tym niecodziennym laptopie dodatkowy ekran podnosi się powyżej klawiatury na nowych zawiasach, co nie tylko wygląda obłędnie, ale też stanowi poprawę wygody użytkowania.

A skoro o dwóch ekranach mowa, to warto zwrócić uwagę na nowość w ofercie Lenovo. Niesamowite wrażenie robi nowy ThinkBook Plus Gen 3, a więc duży laptop wyposażony w dodatkowy ekran, który z powodzeniem może robić za tablet graficzny. Główny ekran o proporcji 21:10 i przekątnej 17,3″ odświeżany jest z częstotliwością 120 Hz i ma rozdzielczość 3072 x 1440 pikseli. Uzupełnia go ekran pomocniczy, mniejszy (8 cali), dotykowy, o rozdzielczości 1280 x 800. Może on pełnić różnorakie funkcje, głównie te oparte o obsługę rysika.

Cieszy fakt, że Lenovo dość konsekwentnie rozwija swoje laptopy dla graczy w stylistyce zdecydowanie bardziej stonowanej niż w przypadku stereotypowych maszyn dla graczy. Lenovo Legion 5i Pro i Lenovo Legion 5 Pro – dwa bliźniacze modele skierowane do gamingowego odbiorcy premium, wyglądają świetnie, a jednocześnie nie epatują wszechobecnymi LEDami czy wściekłą czerwienią. Naszych czytelników z pewnością zainteresują szczególnie nowe modele z biznesowej rodziny ThinkPad. ThinkPad Z13 oraz ThinkPad Z16 to dwie lekkie (odpowiednio 1,25kg oraz 1,97kg), ale przy tym wydajne maszyny. W środku znalazły się układy AMD Ryzen nowej generacji, w tym specjalny układ AMD Ryzen PRO 6860Z.

Nieco węższą ofertę jeśli chodzi o laptopy, przedstawiło HP. Amerykański producent pokazał jednak kolejną edycję swojej laptopowej perełki: nowy HP Elite Dragonfly G3. Trzecia już edycja tej maszyny to 13,5-calowy model wyposażony w procesory Intel Core 12. generacji, wyposażony w najnowsze technologie sprzyjające pracy zdalnej (np. HP Dynamic Voice Leveling poprawiająca jakość komunikacji głosowej, w tym w sytuacji gdy rozmówca nosi maseczkę) lub bezpieczeństwu (HP Wolf Security for Business). Odświeżono też serię HP EliteBook 8X5. Teraz jest to już generacja 9, a wewnątrz nowych maszyn zawierać ma procesory AMD Ryzen PRO 6000. Pod względem formy HP EliteBook 835 G9, HP EliteBook 845 G9 i HP EliteBook 865 G9 są bardzo zbliżone do poprzedników. Na uwagę zasługują jednak nowe kamery internetowe, znacznie wykraczjące możliwościami poza standardowe webcamy. Podobną aktualizację otrzymały modele z serii HP EliteBook 8XX, teraz także oznaczone jako G9.

W ofercie MSI zagościły także nowe, interesujące konstrukcje. Na uwagę zasługuje MSI Stealth GS77, napędzany układami Intel Alder Lake-H i wyposażony w karty GeForce RTX 3000. Jak na 17,3-calowego laptopa o silnej konfiguracji masa GS77 (około 2,8 kg) jest stosunkowo niewielka. Z racji cienkiej konstrukcji, karty w tym modelu mają nieco obniżone TGP. Dla tych bardziej wymagających pod względem wydajności MSI przewidziało nowy model GE76 Raider, w którym także znajdziemy układy Intel Core 12. generacji i karty graficzne NVIDIA GeForce RTX serii 3000. Tu już nie uświadczymy obniżonego TGP oczywiście: w przypadku RTX 3080 Ti będzie to 175 W i 150 W w przypadku RTX 3070 Ti. Przedstawiono także odmiany tych laptopów skierowane do twórców treści cyfrowych.

Chłodniej… z ciekłym metalem

Producenci dwoją się i troją, aby w przypadku laptopów, zwłaszcza tych dla graczy, zachować rozsądne temperatury pracy. W tym celu zaprojektowano zestaw, w gruncie rzeczy zbliżonych technologii chłodzenia, opartych o ciekły metal. W przypadku MSI jest to technologia Phase-Change Liquid Metal Pad. To skrzyżowanie tradycyjnej pasty termicznej z ciekłym metalem. MSI podaje, że ciekły metal stwarza zbyt wiele problemów — jest trudny do nałożenia, może powodować zwarcie elementów i wymaga wymiany znacznie częściej niż tradycyjna pasta termiczna. Podkładka Phase-Change Liquid Metal Pad to tworzywo będące zapewne pastą o wysokiej zawartości metalu: konkretnie cyny, indu i bizmutu. W gamingowych modelach ASUSa znajdziemy podobne rozwiązanie: Liquid Metal Conductonaut Extreme od Thermal Grizzly.

Monitory, akcesoria i zabawa formą

Nie samymi laptopami jednak żyją targi takie jak CES. Wśród wielu urządzeń prezentowanych w Las Vegas, pojawiło się nieco interesujących konstrukcji. Część producentów skorzystało z okazji, by pokazać zarówno „normalne” aktualizacje portfolio, ale też niecodzienne konstrukcje mające wywołać efekt „WOW”.

Taki efekt z pewnością wywołuje Samsung Odyssey Ark, który zdecydowanie wyróżnia się na tle innych monitorów. Jest to 55-calowy zakrzywiony monitor 4K – jest przy tym największym zakrzywionym monitorem na świecie. To duży panel o proporcjach 16:9 i, co ciekawe, mimo dużych rozmiarów Samsung zapewnił bogate możliwości regulowania ekranu w tym, w tak dużej konstrukcji to niecodzienna rzecz, pivot.

Ten sam producent pokazał ostatni model ze swojej flagowej serii smartfonów. Samsung Galaxy S21 Fan Edition (lub inaczej, Samsung S21 FE 5G) to bardziej przystępna cenowo wersja Galaxy S21. Ten sam SoC, to samo szybkie ładowanie, za to inne wykończenie i nieco słabsze aparaty: teleobiektyw S21 FE ma sensor 8 MP zamiast 64 MP w S21. S21 FE  ma jednak większą baterię i, oczywiście, niższą cenę.

Na targach CES 2022 Sony pokazało zbudowany dla PlayStation 5, nowy zestaw  PlayStation VR2 i kontroler Sense. Nowy zestaw jest pełen zaawansowanych funkcji, takich jak wyświetlacz 4K OLED HDR i eyetracking dla większego realizmu. Tymczasem nowe kontrolery Sony Sense VR oferują większą wierność śledzenia bez konieczności używania kamery skierowanej na graczy, podobnie jak kontrolery znajdujące się w zestawie Oculus Quest 2 VR, chociaż rozwiązanie Sony ma nie wymagać okablowania.

Swoją siłę na CES 2022 pokazał też technologiczny trend ubiegłego roku. NFT. Non-fungible token, czyli token niewymienialny, to rodzaj tokena kryptograficznego, który działa w oparciu o blockchain, co czyni każdy token NFT unikatowym i możliwym do weryfikacji. Mimo rosnącej popularności w 2021 roku, trudno było o praktyczne zastosowanie NFT w obszarze innym niż unikatowe treści cyfrowe np. obrazy podpisane przez twórców za pomocą NFT lub specjalne wersje cyfrowych „przedmiotów” w grach. Integrację obsługi NFT wprowadził do swoich telewizorów z linii Micro LED, Neo QLED i The Frame wprowadził Samsung. Aplikacja do obsługi NFT umożliwia użytkownikom odkrywanie, kupowanie i wymianę cyfrowych dzieł sztuki za pośrednictwem aplikacji w telewizorze.

Silnym punktem tegorocznego CES był także obszar rozwiązań smart home. Od inteligentnych dzwonków, przez systemu domowego monitoringu, inteligentne oświetlenie czy domowych asystentów głosowych – nowości dla domu zaprezentowano wiele, ale trudno mówić o rewolucji, raczej o ewolucji… przynajmniej w warstwie samych urządzeń. W obszarze smart home wkrótce pojawi się bowiem zapowiedziany (po raz kolejny) nowy standard: Matter. Jego twórcą jest organizacja Connectivity Standards Alliance, w skład której wchodzą m.in. Amazon, IKEA, Google, Comcast, Lutron, Silicon Labs, Texas Instruments i Schneider Electric. Celem jest wzajemna kompatybilność różnych urządzeń inteligentnego domu – tak aby ograniczyć konieczność stosowania rozwiązań jednego producenta.

CES – jak wszystkie targi, traci na znaczeniu

Pomimo wielu nowości, da się jednak zauważyć jedno – CES, podobnie jak MWC, IFA, czy Computex, tracą na znaczeniu. To efekt kilku zmian, które zaszły w ostatnich latach.

Przede wszystkim, jeszcze przed pandemią dało się zauważyć pewien trend: producenci swoje wydarzenia premierowe coraz częściej organizowali poza targami. Budżety wielkich firm pozwalają na budowanie znakomicie zrealizowanych wydarzeń online – co pozwala dotrzeć do szerszej widowni niż jakiekolwiek targi. Po co więc inwestować w fizyczną obecność na halach targowych w Las Vegas, Barcelonie czy Berlinie?

Druga sprawa to dostępność. Nie przepadam za, modnym ostatnio, stosowaniem słowa „demokratyzacja” w odniesieniu do upowszechnienia dostępu. Jednakże trudno jest nie zauważyć tego, że dziś, przy dostępie online do wydarzeń, premier i prezentacji, nie tylko medialni giganci mogą dostarczyć swoim czytelnikom szybkie informacje o nowościach. Wcześniej CES czy Computex, z racji geograficznego oddalenia, dla niewielkiego medium z Polski, pozostawało niedostępnym wydarzeniem, podczas gdy przedstawiciele dużych grup medialnych mogli polecieć do USA czy na Tajwan, by wydarzenie zrelacjonować. Z doświadczenia wiem, że będąc na miejscu zobaczy się jednocześnie więcej (np. produktów pochodzących od mniejszych firm), jak i mniej (bo nieraz na prezentacji online widać więcej, np. infografik, tabel etc.). Teraz wysyłanie dziennikarzy na drugi koniec świata wydaje się nie tylko karkołomne, ale i pozbawione opłacalności (bo tak, redakcje to, ostatecznie, przedsiębiorstwa, w których budżet musi się spinać). To mogłoby prowadzić do opinii, że wydarzenia przeniosą się wyłącznie do sieci. Nie sądzę jednak, aby tak się stało.

Aspekt ludzki jest ważny, a spotkań i życia „jak kiedyś” wszyscy potrzebujemy. Sam tęsknię za dużymi wydarzeniami targowymi, ze wszystkimi ich wadami i zaletami. Nie sądzę, by one miały ostatecznie zniknąć. Muszą natomiast ewoluować. Być może w mniejszej formie, za to bardziej otwartej, z lepszym dostępem do bardziej technicznej wiedzy? A może wręcz przeciwnie – w stronę rodzinnych wydarzeń z multipokoleniowym doświadczeniem technologicznym? Czas pokaże, w co zamienią się targi.