Polska w czołówce niechlubnej statystyki wykluczenia cyfrowego wśród krajów UE. Federacja Konsumentów publikuje raport o wykluczeniu cyfrowym i apeluje o rezygnację z wprowadzenia tzw. podatku od smartfonów.

Interesujące dane płyną z raportu opublikowanego przez Federację Konsumentów. Wynika z niego, że Polska znajduje się w czołówce niechlubnej statystyki wykluczenia cyfrowego wśród krajów UE. Autorzy raportu podkreślają, że plany wprowadzenia tzw. podatku od smartfonów (czyli wysokiej, 6-procentowej opłaty reprograficznej na rzecz ZAiKSu, pobieranej od ceny każdego sprzedawanego w Polsce urządzenia zdolnego odtwarzać multimedia) tylko pogłębi problem. 

 

Jeśli nawet jeszcze rok temu ktoś uważał, że dostęp do sieci, posiadanie sprzętu umożliwiającego połączenie z internetem, czy wreszcie sama umiejętność korzystania z dobrodziejstw świata cyfrowego nie są aż tak ważnymi sprawami, to rok 2020 wiele w tej kwestii zmienił. Skostniałe instytucje, w których przez sieć nie dało się załatwić właściwie nic, nagle nauczyły się jako-tako z Internetu korzystać i za jego pośrednictwem obsługiwać liczne sprawy z jakimi zgłaszają się do nich ludzie. Dostęp do lekarza, urzędu czy innej instytucji nagle stał się możliwy za pośrednictwem sieci i, co ważne, często przestał być możliwy tradycyjnymi metodami. Nie można też zapomnieć o nauczaniu zdalnym, które zaskoczyło nieprzygotowane, polskie szkolnictwo. Jak się okazuje, do epoki pełnej cyfryzacji byliśmy gorzej przygotowani niż większość krajów UE, a niektóre decyzje polityczne mogą ten problem pogłębić.

 

Raport wskazuje bowiem, że 4,51 mln Polaków (15%) nigdy nie korzystało z internetu (wg. danych GUS za rok 2019) – to niestety wyjątkowo wysoki wynik. Wśród krajów Unii Europejskiej to jeden z najwyższych wyników – 6 miejsce w UE. Gorzej wypadają jedynie Portugalia, Grecja, Rumunia, Chorwacja, Bułgaria i Włochy. Średnia dla państw UE wynosi 9 proc.

 

Przyczyny, dla których tak się dzieje nie zawsze są związane z kosztami, bo wiodącym powodem ma być brak potrzeby korzystania z sieci (67,7%). Rzecz w tym, że to dane z 2019 roku – w 2020 roku bez wątpienia owa potrzeba pojawiła się u znacznej części wykluczonych cyfrowo „na własne życzenie”. Skąd ten cudzysłów? Ponieważ pozostałe wskazywane powody i inne dane z raportu ukazują nieco inny obraz – czynnik ekonomiczny jest tak naprawdę wiodącym. Jako kolejne powody wskazano: brak odpowiednich umiejętności (52%), zbyt wysokie koszty sprzętu (21,6%) oraz zbyt wysokie koszty dostępu do sieci (14,7%). Jako najbardziej narażone na wykluczenie cyfrowe wskazano gospodarstwa o najniższym progu dochodów, głównie z małych miast i wsi. Zestawienie tego ze sobą powoduje, że nietrudno wyobrazić sobie, że wielu ankietowanych odpowiedziało „A po co mnie używać tego internetu? Nie wiem jak, mnie to niepotrzebne” – tym samym przykrywając bardziej smutną prawdę o przyczynach ekonomicznych.

 

 

Kto nie korzysta z sieci? 80% (3,63%) spośród grupy, która nigdy z internetu nie korzystała to osoby już zdecydowanie niemłode – w wieku od 55 do 74 lat (gdyby badaniem objęto grupę jeszcze starszą, współczynnik pewnie byłby jeszcze wyższy). O ile w normalnych warunkach, sprzed 2020 roku, korzystanie z sieci dla wielu seniorów mogło być rzeczywiście zbędne (chociaż warto zauważyć, że dolna granica tej grupy to osoby, które ciężko nazwać seniorami) to w wyniku przemian wywołanych pandemią, mogło się to zmienić. Dla wielu z tych osób nagle zamknął się dostęp np. do urzędów, utrudniony był też kontakt z lekarzem.

 

Czy problem wykluczenia cyfrowego dotyczy wyłącznie osób starszych? Nie. Okazuje się, że od 50 do 70 tysięcy uczniów w Polsce nie ma w domu żadnego komputera lub tabletu. Nie wchodzą oni jednak w statystykę osób niekorzystających z sieci, bowiem większość posiada smartfony. Smartfon niestety nie zastąpi komputera podczas nauki zdalnej – jego ekran jest zbyt mały, nie jest on też zdatny do wygodnej pracy na kilku aplikacjach na raz. Ten problem dotyczy 1-1,5% uczniów. Niewiele. Ale już 25%, czyli 1 mln z nich musi współdzielić komputer/laptop/tablet z rodzeństwem, też uczącym się w trybie zdalnym.

 

W przypadku uczniów z małych miejscowości i wsi jest jeszcze jeden aspekt wykluczający – dostęp do sieci. Według oficjalnych danych niemal wszędzie w Polsce dostęp do Internetu jest. I owszem, jest, ale raz, że znaczna część tego zasięgu to łączność operatorów telefonii komórkowej – z limitami transferu danych, co w przypadku wideokonferencji, na których działa dziś szkoła, sprawia, że albo uczeń musi korzystać z wysokiego pakietu… albo cała gra jest niewarta świeczki. Rzecz nie musi wcale dotyczyć oddalonych, małych osad – często bowiem nawet w niewielkich miastach istnieje sytuacja, w której do wielu budynków nigdy nie dociągnięto kabli telekomunikacyjnych, nie wspominając o światłowodach, a żaden z lokalnych providerów nie zapewnia szybkiej łączności radiowej. Zresztą ta zwykle bywa kosztowna i cechuje się koszmarnymi opóźnieniami. Ale w oficjalnych statystykach – to nadal dostęp do internetu.

 

Wśród osób wykluczonych cyfrowo, nigdy nie korzystających z komputera, są także osoby niepełnosprawne. Aż 36% z nich, 945 tysięcy osób, nie miało tej możliwości. Naturalnie, to głębszy temat dotyczący przyczyn, warto jednak zaznaczyć, że ta grupa także istnieje i w jakiejś części przyczyny jej wykluczenia cyfrowego mogą być zbieżne z ogólnymi.

 

Autorzy raportu i Web Alliance opracowali także zestaw rekomendacji, które mogłyby nieco poprawić tę sytuację. Wśród zalecanych działań są przede wszystkim te, które usuwają finansowe bariery, zarówno w dostępie do sprzętu, jak i łączności. Web Alliance wskazuje nawet na potrzebę usunięcia podatku VAT na urządzenia umożliwiające dostęp do Internetu. Federacja Konsumentów natomiast, obok rekomendacji dla finansowego wsparcia wyposażenia szkół w ramach programów Zdalna Szkoła i Zdalna Szkoła+, czytamy także:

 

Należy zrezygnować z rozszerzania opłaty reprograficznej, ponieważ spowoduje ona zwiększenie bariery dostępu do sprzętu elektronicznego, pogłębi wykluczenie cyfrowe oraz utrudni walkę z nim. Jeśli urządzenia takie jak smartfony, tablety czy laptopy zostaną objęte 3-6 proc. opłatą reprograficzną, ich ceny wzrosną – nawet o 300 zł. Zwiększenie cen ograniczy popyt – Polacy będą tych narzędzi kupowali mniej. Nawet mimo tego,że w trakcie trwania pandemii okazało się, że są niezbędne m.in. do zdalnej nauki czy pracy. (…) Co więcej także wsparcie państwa w walce z wykluczeniem cyfrowym po wprowadzeniu opłaty reprograficznej będzie mniej efektywne. W przypadku wspomnianych 180 mln zł z programu Zdalna Szkoła+ w rzeczywistości na sprzęt dla wykluczonych zostałoby przeznaczone nawet o 11 mln zł mniej. Fundusze te zostałaby przekazane artystom, czyli grupie, która wykluczona cyfrowo nie jest. Dodatkowo opłata reprograficzna byłaby zwiększaniem fiskalizmu na produktach, które później trzeba dotować. Co więcej byłoby to ukryte finansowanie przez państwo. Tymczasem wsparcie zarówno dla artystów jak i dla wszystkich innych grup zawodowych powinno być transparentne.

 

Nie do końca można się zgodzić, że przekazywanie opłaty reprograficznej sprawiłoby, że pieniądze te trafią do artystów. Trafią do ZAiKS, a dopiero to stowarzyszenie, bo przypominam iż nie jest to instytucja państwa, a jedynie przez państwo z niewiadomych powodów traktowana szczególnie, rozdzieli je wśród zrzeszonych w stowarzyszeniu artystów. A przynajmniej ich część, bo oczywiście obsługa kosztuje.

 

Opłata ta była krytycznie opiniowana m.in. przez Prezydenta RP, Andrzeja Dudę. Napisał on na Twitterze, że „obciążenie wszystkich smartfonów opłatą (podatkiem) na rzecz ZAiKS (…) byłoby moim zdaniem niesprawiedliwe i konstytucyjnie wadliwe. To, że masz smartfona jeszcze nie oznacza, że korzystasz z utworów”. Powinno być jeszcze dodane „nielegalnie”, bowiem legalne metody odtwarzania są i tak objęte stosownymi opłatami. Tymczasem obserwujemy od lat spadek piractwa – co jest silnym argumentem przeciwko wprowadzaniu tego parapodatku.

 

To oczywiście tylko drobna część informacji, które znajdują się w raporcie. Serdecznie polecam zapoznanie się z nim z kilku przyczyn – po pierwsze pozwala wyjrzeć nieco poza poziom wielkomiejskiego samozadowolenia (co nie jest szczególnie oczywiste), po drugie wskazuje na rozwiązania, nie tylko na problemy. Po trzecie wreszcie, drogi czytelniku, jeśli dotrwałeś lub dotrwałaś do tego miejsca, to zapewne są to dla Ciebie sprawy ważne. Nie namawiam na podpisywanie internetowych petycji, bo służą one głównie uspokojeniu sumienia. Polecam jednak kontakt z lokalnymi biurami poselskimi – na kogoś w końcu głosowaliśmy. Ten problem nie ma barw politycznych. Warto zasygnalizować jego istnienie, podlinkować raport komuś, kto jest w jakimś stopniu elementem systemu decyzyjnego. Może uda się w ten sposób wzbudzić dyskusję o sprzęcie dla szkół, szkoleniach umiejętności komputerowych dla seniorów spoza wielkich miast, czy też zablokować wprowadzenie opłaty reprograficznych.

 

https://itreseller.pl/itrnewandrzeja-przybylo-ostro-o-planowanej-aktualizacji-oplaty-reprograficznej/