RECENZJA: OnePlus Nord 2 5G – co potrafi najnowszy OnePlus z procesorem MediaTek Dimensity 1200-AI.
OnePlus Nord 2. Nazwa: doskonale Północna. Technologia wewnątrz: wybitnie dalekowschodnia. Telefon ten jednak w żaden sposób nie przywodzi mi na myśl lodowatej Skandynawii, ani egzotycznego Hongkongu. Pomimo nazwy, to urządzenie kojarzy mi się zupełnie inaczej.
Czy to przez kolor, identyczny z tym, w który mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego często malują swoje urocze skutery Vespa, czy to przez iście sycylijskie temperatury goszczące ostatnio w Polsce, albo przez niespełnione w tym roku tęsknoty jawnego, choć dość nowego italofila – coś w designie OnePlus Nord 2 sprawia że kojarzy mi się on z ojczyzną pizzy i znakomitego espresso.
To oczywiście tylko skojarzenie, rzecz czysto subiektywna. Nawiązaniami do tego skojarzenia będę się jednak w tej recenzji posługiwał. Taki kaprys.
OnePlus Nord 2 5G zewnątrz
Wspomniałem już, że OnePlus Nord 2 budzi u mnie raczej południowe skojarzenia? Jeśli się nad tym chwilę zastanowić, to przecież Włochy są jedną ze stolic użytkowego designu i, prawdę mówiąc, nadal dziwię się, że na żadnym smartfonie czy laptopie nie widzieliśmy dotychczas logo Pinifarina, Bertone czy Italdesign. Mogę więc założyć, że owo “włoskie” skojarzenie to swoista wersja określenia “podoba mi się”.
Do testów przypadł mi w udziale egzemplarz w wersji, którą OnePlus nazywa “Blue Haze”. Mało odkrywcze. Preferowałbym raczej “Amalfi Azzurro”, ale co kto lubi. Właśnie przez ten kolor telefon wyróżnia się w tłumie… przynajmniej z daleka, bo z bliska widać pewne szczegóły, które od razu zdradzają, że to OnePlus: cienkie ramki, świetna jakość wykonania obudowy i charakterystyczny (w świecie Androida, bo użytkownicy iOS znają to doskonale) przełącznik wyciszenia. To ostatnie rozwiązanie to oczywiście banał, ale naprawdę ułatwiający życie w wielu codziennych sytuacjach.
Poza tym obudowa skrywa dość zwyczajny włącznik i regulację głośności. Żaden z przycisków nie ma tendencji do chybotania się na boki, czy nieładnego klekotania.
Od spodu znajdziemy port USB-C (USB 2.0), służący do transmisji przewodowej danych, ładowania baterii oraz podłączania słuchawek, jeśli ktoś preferuje modele przewodowe. Obok umiejscowiono slot na karty SIM i głośnik.
Z przodu nie znajdziemy stylistycznych udziwnień. Płaska tafla ekranu i znajdujący się w lewym górnym rogu obiektyw aparatu przedniego, dla którego wycięto niewielką dziurkę w panelu. Dolna ramka jest odrobinę szersza od pozostałych, ale nadal pozostaje cienką.
Z tyłu wyróżnia się dość duża wyspa aparatu. Ten jest potrójny, chociaż w praktyce będziemy korzystali głównie z dwóch obiektywów – i od razu widać których, bo różnica jest widoczna gołym okiem. Na środku pleców OnePlus Nord 2 znajduje się niewielkie logo producenta. Urządzenie pewnie leży w dłoni, ale jest odrobinę śliskie, ze względu na gładką powierzchnię pleców. Trudno mi wyrokować z czego wykonano plecy tego telefonu. Jest jednak solidnie, a naciśnięcie na obudowę nie skutkuje skrzypieniem czy odkształceniem.
Producent, zapewne by zredukować koszt urządzenia, nie zdecydował się na certyfikację potwierdzającą wodoszczelność. Żadnego “IP” tu więc w specyfikacji nie uświadczymy, dlatego też nie zamierzam sprawdzać czy nieoficjalnie wspomniana wodoszczelność to fakt.
Podsumowując – z zewnątrz OnePlus Nord 2 prezentuje się bardzo ładnie – z cienkimi ramkami, rozsądnie zaprojektowaną wyspą aparatu i świeżym kolorem obudowy. Do sprzedaży mają trafić też wersje: Geen Wood i Gray Sierra, co oczywiście stanowi ładne, marketingowe nazwy na kolory zielony i szary.
OnePlus Nord 2 wewnątrz
Na początku wspomniałem, że wnętrze telefonu jest mocno dalekowschodnie i tak jest w istocie. Otóż nie uświadczymy tu “amerykańskiego” (chociaż powstającego w Azji) Snapdragona, a układ wyprodukowany przez tajwański MediaTek. I zanim, drogi czytelniku, machniesz ręką, mamrocząc, że “chiński low end Cię nie interesuje” to zerknij na moment proszę do sekcji poświęconej wydajności, a potem wróć tutaj. Zaczekam.
Już? Super. Jak widzisz, MediaTek A.D. 2021 to nie ta sama firma co w 2018 roku. Dziś tajwański producent robi naprawdę udane SoC, czego Dimensity 1200-AI jest świetnym przykładem. Czym różni się ten SoC od Dimensity 1200?
W dostępnej specyfikacji nie widać różnic, poza jedną: deklaracją OnePlus, że zastosowany układ ma “usprawnione AI”, co może po prostu oznaczać lekko podkręcony NPU. W skrócie: zadania oparte o tzw. AI (to co widzimy we współczesnych telefonach to nie do końca AI, ale na potrzeby recenzji będę stosował ten termin) powinny działać nieco szybciej. Gdzie je znajdziemy? Przede wszystkim w mobilnej fotografii. Telefon obsługuje m.in. AI Photo Enhancement i AI Video Enhancement – funkcje badające scenę i dobierające optymalne ustawienia do panujących warunków oświetleniowych oraz obiektów, które chcemy fotografować.
Jeśli jednak chodzi o sam układ MediaTek Domensity 1200-AI, to w dużej mierze jest on kopią swojego “zwyczajnego” odpowiednika. Mamy więc trzy bloki – pierwszy zawiera ledwie jeden rdzeń, ale jest to Cortex-A78 taktowany do 3 GHz i zawierający podwojoną pojemność pamięci podręcznej drugiego poziomu. To właśnie ten blok odpowiada za wysoką wydajność w większości zadań. Towarzyszą mu dwa kolejne: składający się z trzech rdzeni (także Cortex-A78, ale taktowanych do 2,6 GHz) i energooszczędny, zawierający cztery rdzenie Cortex-A55 do 2,0 GHz. SoC wyposażono też w GPU Mali-G77 MC9 i 5-rdzeniowy ISP. Warto zauważyć, że CPU-Z nie rozpoznaje tego SoC poprawnie, widząc go jako jednostkę o 2 blokach rdzeni.
Nie bez znaczenia dla wydajności pozostaje też kwestia pamięci. W moje ręce trafiła wersja z 12 GB RAM LPDDR4X (laptop, na którym piszę ten tekst ma 8 GB), a za nośnik danych służy tu 256 GB moduł UFS 3.1. Dla niewtajemniczonych: to naprawdę szybki rodzaj smartfonowej pamięci. Na rynek trafią też wersje z 6 i 8 GB RAM, a także 128 GB UFS 3.1.
Komunikacja
Łączność to mocna strona SoC MediaTek Dimensity 1200-AI, a zatem też OnePlusa Nord 2. WiFi 6, jeśli posiadacie odpowiedni access point, to nie problem. Podobnie jak 5G, obsługiwane na obu kartach SIM. Mamy więc obsługę trybów NSA (n1/n3/n7/n8/n20/n28/n38/n41/n78), jak i SA (n1/n3/n7/n8/n20/n28/n78/n41). Wprawdzie “mój” OnePlus Nord 2 5G zidentyfikował lokalną sieć Play jako 5G, ale nie przywiązywałbym się do tego, co komunikuje pod tym względem Android. Sprawdzone szybkości połączenia i opóźnienia są naprawdę dobre – chociaż to nie jest poziom jakiego możemy oczekiwać po 5G. To jednak nie wina telefonu. Póki co, w naszym kraju wciąż nie rozpisano ponownie aukcji na częstotliwości 5G, więc na pełne możliwości komunikacyjne OnePlusa Nord 2 5G jeszcze sobie zaczekamy.
Całość uzupełnia Bluetooth 5.2, NFC i nawigacja z obsługą systemów GPS, Glonass, Galileo, Beidou i NavIC. Bluetooth bez problemu rozpoznaje i łaczy się z wieloma urządzeniami – ja sparowałem sobie OnePlus Nord 2 5G z moimi słuchawkami i smartwatchem – nie uświadczyłem przy tym ani jednego problemu w działaniu… co jest zastanawiające, biorąc pod uwagę, że słuchawki, których używam mają tendencję do rozłączania się od czasu do czasu.
Działanie GPS sprawdziłem zarówno na spacerach, jak i podczas przemieszczania się po mieście (Poznań) samochodem. Ani razu nie miałem nagłej utraty sygnału, poza oczywistymi miejscami tj. pod wiaduktem kolejowym. Jako nawigacja OnePlus Nord 2 sprawdza się więc naprawdę dobrze.
Bardziej jak Ferrari, czy jednak Vespa?
OnePlus posiada od samego początku opinie firmy tworzącej telefony nazywane “flagship killer”. Samo pojęcie może być jednak odrobinę mylące. Nie chodzi bowiem o wygrywanie z nowymi modelami flagowymi pod względem wydajności czy jakości zdjęć. Takie jak nowy OnePlus Nord 2 5G smartfony, powstają by zaoferować jak najwięcej możliwości kojarzonych z flagowcami, w zauważalnie niższej cenie. Zawsze są więc dziećmi pewnego kompromisu. Czasem jednak ten kompromis może być bardziej, lub mniej dostrzegalny.
W przypadku testowanego przeze mnie OnePlus Nord 2, kompromis z całą pewnością nie dotyczy wydajności. Serce tego modelu, układ MediaTek Dimensity 1200-AI to jednostka bardzo szybka. Ustępuje ona jedynie topowym SoC pokroju Snapdragona 888 i Samsung Exynos 2100. Różnica nie jest jednak wielka, i wystarczy rzucić okiem na wyniki wydajności aby dostrzec, że Nord 2 to bez wątpienia jeden z szybszych telefonów nie będących flagowcami.
Wrażenie to potęguje system operacyjny. Nakładka OxygenOS, autorskie dzieło OnePlus, to konsekwentnie najbardziej przyjazny użytkownikowi rodzaj Androida. Tutaj jest to wersja 11.3, co, jak łatwo się domyślić, jest modyfikacją Androida 11. Działa niezwykle sprawnie, bardzo responsywnie, do czego OnePlus zdołał już nas dobrze przyzwyczaić. Tradycyjnie, mamy wygodną obsługę gestami, ale możemy też wybrać klasyczne androidowe przyciski.
Reasumując; użytkowanie tego telefonu jest bardzo przyjemne. System błyskawicznie reaguje na polecenia, scrollując, zoomując czy otwierając aplikacje tak, jak tego chcemy. Oczywiście, to świeży system, używany przeze mnie ledwie kilka dni (chociaż dość intensywnie). W dalszym użytkowaniu nastąpi, jak zawsze, pewne spowolnienie. Mając jednak na uwadze to, jak OxygenOS znosi długotrwałe działanie, zakładam, że i tak pozostanie on bardzo sprawnym, responsywnym systemem nawet po długich miesiącach użytkowania.
Ekran
6,43” ekran w OnePlus Nord 2 5G ma rozdzielczość 2400 x 1080 pikseli. Skutkuje to dość dużym upakowaniem (410 ppi), ale dalekim od tego, co widać w najbardziej zaawansowanych pod tym względem konstrukcjach. Pomimo iż cena Nord 2 5G nie jest wysoka, zainstalowany tu panel to AMOLED, do tego o częstotliwości 90 Hz.
Jakość wyświetlanego obrazu jest naprawdę dobra, chociaż, co nie powinno nikogo dziwić, w standardowym trybie mamy do czynienia z przesterowanymi kolorami. Dzięki temu wydają się być bardzo żywe i… trochę nienaturalne. Gdy zrobicie zdjęcie tym telefonem, to nie sugerujcie się podglądem na ekranie, zwłaszcza, że zdjęcia wykonywane za pomocą OnePlus Nord 2 też mają tendencję do malowania trawy na zielono.
Ekran odświeżany jest z częstotliwością 90 Hz. Dziś nie jest to już nic zaskakującego, ale potęguje wrażenie płynności, i tak wysokie ze względu na system operacyjny dostosowany przez OnePlus.
Jasność ekranu jest dostatecznie wysoka, aby korzystać z telefonu w słoneczny lipcowy dzień. Smartfon radzi więc sobie bardzo dobrze w wyjątkowo nasłoniecznionych warunkach.
Bateria i ładowanie
Mocną stroną OnePlus (czy raczej: wszystkich marek należących do BBK Electronics, wliczając w to Oppo, Vivo i Realme) jest szybkie ładowanie. Nie inaczej jest w modelu OnePlus Nord 2 5G. W zestawie znajdziemy ładowarkę zgodną z systemem Warp Charge 65W. Wraz z nią dostajemy też, charakterystyczny dla OnePlus, czerwony kabel USB-C.
Mając dość niewiele czasu, nie miałem okazji wiarygodnie zbadać właściwości baterii. Wolałem skupić się na innych cechach użytkowych, dlatego uzupełnię tę sekcję gdy będę miał pełniejsze dane.
Bateria zastosowana w OnePlus Nord 2 5G ma pojemność 4500 mAh. Póki co, mogę powiedzieć, że ładowanie jest rzeczywiście diabelnie szybkie – producent twierdzi, że od 0 do 100% baterię naładujemy w ledwie 35 min. Sprawdzę czy to wartość zgodna z prawdą (póki co, ładowałem jedynie od kilkunastu % baterii w górę i, rzeczywiście, od 15% do 100% bateria naładowała się w ledwie 31 min).
Jakie zdjęcia robi OnePlus Nord 2 5G?
OnePlus kiedyś nieco odstawał od światowej czołówki jeśli chodzi o fotografię. Od czasu modelu OnePlus 8 to jednak przeszłość i dziś smartfony OnePlusa nie mają się czego wstydzić. Segment flagowców należy jednak traktować inaczej, bowiem tam wykształciły się specyficzne podziały, tj. na modele “zwykłe” (czyt. “zależy mi na dość dobrych zdjęciach”) i “Pro” (czyt. “musi robić świetne zdjęcia”) oraz “Ultra” (czyt. “do tego chcę mieć teleobiektyw i, nie, nie liczę się z kosztami”). W przypadku segmentu średniego, a choćby z racji ceny OnePlus Nord 2 5G do niego należy, możliwości telefonów są bardziej zróżnicowane, a i konfiguracje aparatów spotkamy bardzo różnorodne.
Brawa należą się OnePlus, że nie próbuje nas w tym modelu przekonać o zasadności istnienia obiektywu “makro” 2 MP. Takie sensory służą nagminnie do podbijania liczby soczewek w aparatach, tak by w folderze reklamowym można było napisać, że jest np. aż poczwórny aparat. A “wiadomo”, że “poczwórny, to lepiej niż potrójny”. Tak, to była ironia. Zwykle lepsze zdjęcia makro da się wykonać po prostu głównym sensorem aparatu. Wolałbym, by producenci instalowali mniej, ale lepszej jakości sensory. OnePlus Nord 2 ma wprawdzie trzy obiektywy na tylnej wyspie, ale trzeci służy jedynie łapaniu ostrości i wspomaganiu efektu bokeh. Tylko tyle. Wolę to, niż „makro 2 MP”. Dwa pozostałe, to już inna opowieść.
Główny sensor to Sony IMX 766 o rozdzielczości 50 MP. Tak, to ten sam sensor co w OnePlus 9 Pro, w którym pełni rolę aparatu ultraszerokokątnego. W OnePlus Nord 2 5G sensor ten pełni jednak rolę główną. Został wyposażony w optyczną stabilizację obrazu, a dość duża rozdzielczość pozwala na korzystanie z zoomu cyfrowego bez obaw o pikselozę. Aparat korzysta z technologii łączenia pikseli 4w1, więc zdjęcia nie mają ostatecznie 50 MP, a 12 MP. To jednak pozwala zachować ich rozsądny rozmiar. Istnieje też możliwość wykonywania zdjęć RAW (w trybie Ekspert).
Wspomaga go ultraszerokokątny aparat 8 MP o jasności f/2.25 i polu widzenia niemal 120 stopni. Chociaż brakuje mu optycznej stabilizacji obrazu, producent zastosował elektroniczną, co oczywiście każe spodziewać się mniejszej skuteczności. Niemniej lepsza elektroniczna stabilizacja niż żadna.
Kilka przykładowych zdjęć przy wykorzystaniu AI telefonu. Ostrość fotografii i szczegóły, także na dalszym planie, są całkiem niezłe. Kolory jednakże są wyraźnie podbite (zwłaszcza zieleń). Jeżeli ta delikatna sztuczność nie przeszkadza Ci w fotografii, to ze zdjęć robionych nowym OnePlus Nord 2 5G będziesz zadowolony/a. Nord 2 5G należy pochwalić za wysoką szczegółowość zdjęć. HDR dobrze radzi sobie z prześwietleniami zdjęcia, co nadal nie jest regułą.
Jak już wspominałem, OnePlus Nord 2 5G zyskał kilka dodatkowych cech opierających swoje działanie o tzw. AI. Jedną z nich jest AI Photo Enhancement. Dzięki niej, telefon rozpoznaje scenę i obiekty dostosowując ustawienia do warunków. Takich scenariuszy jest łącznie 22, co wydaje się niemałą liczbą. Niestety, nie zauważyłem specjalnego scenariusza do fotografowania psa. Poważne niedopatrzenie ;)
[Aktualizacja] Prawdopodobnie w aktualizacji OTA wydanej na chwilę przed premierą dokonano zmiany w aplikacji aparatu, która skutkuje naprawieniem wspomnianej wyżej wady.
Zdjęcia z uruchomionym AI Photo Enhancement mają piękne, żywe kolory… zbyt żywe jak na mój gust. Ja wiem, że lubimy takie intensywne barwy, a rzeczywistością fotograficzną niepodzielnie rządzi “rzeczywistość” Instagrama. Jeśli oczekujecie rzeczywistego oddania barw, to możecie się nieco zawieść. Wszystko będzie nieco bardziej kolorowe i “ładniejsze”. Czy to źle? Kwestia gustu.
Pomijając przesterowaną kolorystykę, zdjęcia robione z użyciem głównego sensora telefonu OnePlus Nord 2 prezentują się naprawdę dobrze. Wyłączmy więc na moment AI i zobaczmy jak będą prezentowały się zdjęcia. Poniżej zestawiam je z fotografiami wykonanymi w tym samym czasie moim prywatnym Huawei P30 Pro. I tak, mam świadomość, że to już kilkuletni smartfon, ale pamiętajmy, że to flagowiec, długo uchodzący za creme de la creme mobilnej fotografii.
Obiektyw szerokokątny (OnePlus Nord 2 po lewej, Huawei P30 Pro po prawej)
Obiektyw główny (x1)
Zoom x 2
Zoom X5
Nord 2 5G lepiej rozpoznał naświetlenie sceny, lepiej poradził też sobie HDR. Szczegółowość zdjęć na dalszych planach jest jednak nieco uboższa. Oczywiście, przy zoomie x5 Huawei P30 Pro nie daje szans nowemu OnePlus Nord 2 5G. Nord korzysta tu bowiem z zoomu cyfrowego, natomiast Huawei z peryskopowego teleobiektywu.
Producent chwali się dobrej jakości zdjęciami przy niesprzyjających warunkach świetlnych. Kiedy robi się ciemno, wiele smartfonowych aparatów stara się zachować szczegółowość zdjęcia podnosząc ISO do wysokich wartości, co niestety skutkuje paskudnym ziarnem. W przypadku Nord 2 5G jest całkiem nieźle. Owszem, to nie nocna fotografia rodem z topowych ultraflagowców, ale jest dość blisko. Póki co tylko jedna fotografia – o dodatkowe uzupełnię wkrótce. Podobnie zresztą jak rozdział na temat nagrywania filmów.
Cena i dostępność
OnePlus Nord 2 5G będzie dostępny na stronie OnePlus (oneplus.com/Poland), na stronie Amazon oraz w sklepie x-kom.pl, od 28 lipca 2021 r. Za ile? Cena to bez wątpienia zaleta tego modelu. Model z 8 GB RAM i 128 GB pamięci na dane będzie kosztował 1899 zł, a wersja o konfiguracji 12 GB RAM i 256 GB pamięci na dane oznaczać będzie wydatek 2349 zł.
Podsumowanie
OnePlus Nord 2 jest świetnym telefonem segmentu średniego. Ma bardzo szybki SoC, dużo pamięci RAM, szybki nośnik danych, dobry ekran i przyzwoitej jakości aparat, do tego ładuje się błyskawicznie. Poza tym jest ładnie wykonany i pracuje na świetnym OxygenOS. Czy nie ma wad?
Dla wielu osób brak gniazda mini-jack oraz oficjalnie potwierdzonej wodoodporności będzie czynnikiem wykuczającym. Rozumiem. Kwestia priorytetów. Dla części użytkowników wykluczeniem będzie brak teleobiektywu (bo za marnymi makro nikt raczej nie będzie tęsknił).
Pozostaje tylko pytanie – czy pogodzenie wszystkich tych cech, i zachowanie rozsądnej ceny, jest możliwe? Sam chciałbym, by, niczym 8-10 lat temu, flagowce kosztowały 2000 zł. Dziś w tym segmencie trafiają się perełki, ale, mimo narracji producentów, nie należy traktować ich jako alternatywy dla flagowych smartfonów, a raczej pewnego rodzaju kompromis.
Tak więc, gdyby ktoś zapytał mnie czy OnePlus Nord 2 5G jest lepszy niż OnePlus 9 Pro, Xiaomi Mi 11 Ultra czy Samsung Galaxy S21 Ultra – oczywiście, odpowiedziałbym, że nie. Jednakże wszystko sprowadza się do budżetu. Nie każdy chce wydać równowartość przyzwoitego laptopa na smartfon. Oszczędność nie musi jednak oznaczać bolesnych kompromisów. OnePlus Nord 2 jest takim właśnie, bezbolesnym kompromisem. Mamy niemal wszystko to, czego oczekujemy od flagowych smartfonów, ale kosztuje połowę tego co one.