Regulacje i praktyki wizji Europy 4.0 – Cyfryzacja to między innymi modele biznesowe i właśnie w tym zakresie Europa może stać się poważnym graczem w skali światowej.
Czy Unia Europejska, nie nadążając w światowym wyścigu technologicznym za Stanami Zjednoczonymi i krajami azjatyckimi, stara się być supermocarstwem w dziedzinie regulacji? Czy w ten sposób chcemy zwiększyć konkurencyjność firm europejskich?, pytał Ireneusz Piecuch, współzałożyciel, Senior Partner w Kancelarii Prawnej DGTL Kibil Piecuch i Wspólnicy SKA, rozpoczynając dyskusję panelową na temat regulacji i praktyki w realizacji cyfrowej wizji Europy 4.0.
– Mamy w Polsce bardzo świeży przykład – odpowiedział Maciej Witucki, prezes Konfederacji Lewiatan. – Chodzi mi o wrzutkę w postaci idei stworzenia narodowego operatora telekomunikacyjnego w projekcie ustawy o systemie cyberbezpieczeństwa. To może zachwiać zaufaniem prywatnych przedsiębiorców do stabilności regulacji. Czy w takiej sytuacji możemy liczyć na poważne inwestycje? Miejmy nadzieję, że uda nam się powstrzymać takie działania.
Z drugiej strony, generalnie infrastruktura telekomunikacyjna w Europie rozwija się nienajgorzej. Sieć światłowodowa jest zupełnie przyzwoita. Dziś standard to 300, a nawet 600 megabitów na sekundę. Covid pokazał, jakie znaczenie ma łączność. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych 100 Mb/sek. to oferta rewolucyjna.
– Na szczęście w Europie nie brakuje pieniędzy na rozwój zaawansowanych technologii – wyjaśnił Krzysztof Szubert, pełnomocnik prezesa Rady Ministrów ds. Europejskiej Polityki Cyfrowej. – Mamy teraz dostępne prawie 150 miliardów euro z Funduszu Odbudowy i Rozwoju. Są też dodatkowe środki, na przykład z funduszu Digital Europe – ponad 7,5 miliarda euro. Można również liczyć na wielkie inwestycje prywatne.
Istotą jest tempo wdrażania nowoczesnych technologii. Powszechnie mówi się dziś o 5G. I takie sieci się buduje. Wspomniane Stany Zjednoczone, Azja Południowo-Wschodnia – świat pędzi naprzód. Jeżeli nie chcemy zostać w tyle, powinniśmy zacząć robić to także w Polsce. Niestety, od kilkunastu miesięcy dzieje się niewiele. To ogromny błąd.
– Czy Europa bierze jeszcze udział w wyścigu o cyfrową supremację, czy jest już skazana na kibicowanie? – zastanawiał się Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. – Nie ulega wątpliwości, że ma ogromny potencjał. Zaś kluczem do sukcesu będzie nie tyle szukanie innowacji, co raczej stworzenie mechanizmu analizy danych. Niestety, występuje pewien problem. Te dane są analizowane przez poszczególne państwa członkowskie.
Nie uzyskujemy zatem efektu skali, odmiennie niż USA czy Chiny. A przecież w gospodarce cyfrowej, w której nie istnieją analogowe granice, powinny działać firmy paneuropejskie. Tu leży przyszłość potencjalnej konkurencyjności Europy. I jeśli Stary Kontynent chce być suwerenny technologicznie, musi wypracować własne modele, również innowacyjności. Trzeba przy tym pamiętać nie tylko o konkurencyjności, ale też o współpracy z przedsiębiorstwami amerykańskimi i azjatyckimi. Taki jest dzisiejszy świat. Należy brać od partnerów tyle, ile można, próbując jednocześnie wyznaczać własne standardy. I dzięki temu, w miarę możliwości, stawać się wzorem dla reszty świata.
Europa próbuje to robić na przykład w sferze ochrony klimatu. Ma spore osiągnięcia w dziedzinie odnawialnych źródeł energii. Z pewnością jest w stanie dokonać czegoś w gospodarce cyfrowej. Wymaga to jednak wielkiego wspólnego wysiłku. Na szczęście nie musi to być produkcja sprzętu. Cyfryzacja to również między innymi modele biznesowe. I właśnie w tym zakresie Europa może stać się poważnym graczem w skali światowej.
Suwerenność technologiczna jest obecnie przedmiotem troski wielu przywódców unijnych. Ale nie chodzi wyłącznie o technologie teleinformatyczne. Ogromne znaczenie ma również wspomniana energetyka, bez której nie może przecież funkcjonować cała gospodarka.
– Europa jest poważnym graczem światowym, ale nie potrafi w pełni wykorzystywać swoich atutów – stwierdził Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. – Państwa członkowskie ciągle słabo z sobą współpracują. I to na różnych poziomach. Tymczasem powinny stanowić obszar coraz bardziej wspólnych interesów. Mówiliśmy o infrastrukturze. W tym przypadku nie jest jeszcze najgorzej. Te systemy są kompatybilne, a więc ich suma daje pozytywne efekty. Natomiast wiele jest do zrobienia choćby w sferze prawnej. Nie ma jednolitego prawa europejskiego. Ten brak niesłychanie utrudnia nam konkurowanie na świecie.
A jaka jest szansa na uzgodnienie koncepcji jednolitego podatku cyfrowego w ramach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD)? I co on będzie oznaczał dla przedsiębiorstw? Na razie różne kraje przygotowują własne regulacje. Czego można się spodziewać w najbliższym czasie?, pytał Ireneusz Piecuch.
– Niedawno ktoś powiedział, że Chiny mają dane, Ameryka – technologie, zaś Europa ma regulacje – zwrócił uwagę Krzysztof Szubert. – I rzeczywiście, coś w tym jest. Warto by sprawić, żeby te regulacje nie były same dla siebie, ale dawały jak najwięcej korzyści biznesowi. Od wielu lat toczą się też dyskusje na temat jednolitego europejskiego rynku cyfrowego. Do tej pory absolutnie nie możemy o nim mówić.
– Na razie Unia Europejska nie odgrywa poważnej roli – potwierdził Maciej Witucki. – Dopóki nie będzie federalnych regulacji gospodarczych, nie będziemy mieli nic do gadania. Żadne z dwudziestu siedmiu państw członkowskich nie stanowi zagrożenia dla dwóch wielkich światowych konkurentów. Dlatego jesteśmy kontynentem zamożnych konsumentów używających urządzeń wyprodukowanych w Chinach i wyposażonych w oprogramowanie stworzone w Stanach Zjednoczonych. I pewnie nieprędko to się zmieni. Choć oczywiście następuje pewna integracja. Tyle że dzieje się ona zbyt wolno. Ten proces trzeba bezwzględnie przyspieszyć.
– W pełni podzielam ten pogląd – przyznał Andrzej Malinowski. – Przy czym muszą to być decyzje opierające się wyłącznie na podstawach technicznych, a nie politycznych. Jeżeli chodzi na przykład o podatek cyfrowy, moim zdaniem sprawa jest ewidentna. Ponieważ ma on dotyczyć korporacji działających w skali globalnej, musi to być inicjatywa poważnej organizacji międzynarodowej. Bo na razie te korporacje sprytnie wykorzystują mocno zróżnicowane krajowe regulacje prawne. Z przyczyn oczywistych rozmowy te będą więc bardzo trudne.
– Podatek cyfrowy trzeba załatwić na poziomie OECD – zgodził się Krzysztof Szubert. – Ale niesłychanie ważne jest też przechowywanie i przetwarzanie danych, w tym między innymi High Performance Computing. Cały region Europy Środkowo-Wschodniej jest zapóźniony pod tym względem. Nie można również zapominać o technologiach kwantowych. To jest przyszłość, ale już bardzo bliska. Nie możemy pozwolić, by świat nam uciekł. I to się dzieje. W 2020 roku w Polsce na rynku venture capital zainwestowano ponad 2 miliardy złotych. Dwa lata wcześniej było to około 300 milionów złotych. Ostatnio pojawiło się kilka firm, które mają szanse stać się europejskimi czempionami. Z drugiej strony musimy starać się, by wpływać na kształt regulacji europejskich.
– Regulacje prawne Unii Europejskiej powinny mieć jeden cel: wzmacniać jej potencjał – dodał Andrzej Arendarski. – Ogólnie chodzi więc o to, by pozwalały jej skutecznie konkurować z dwiema światowymi potęgami. Natomiast jestem przeciwny podatkowi cyfrowemu. Moim zdaniem globalne korporacje potrafią znaleźć sposoby, by przerzucić go na swoich partnerów i klientów. Ale tym bardziej oponuję przeciwko wprowadzaniu indywidualnych rozwiązań przez poszczególne kraje UE.
Mieczysław T. Starkowski
https://itreseller.pl/it-reseller-nr-338-2021/