Shape the future w Microsoft Windows w Also! Sprawdź wszystkie możliwości systemu Windows 11!
Tablica i kreda? Owszem, nadal znajdziemy je w polskich szkołach, ale są, w coraz większym stopniu, jedynie narzędziem pomocniczym wobec stałego procesu cyfryzacji sektora edukacyjnego. Cyfryzacja to proces, który trwa od lat, a jego charakterystycznym elementem jest to, że nie ma w nim jednego, wyraźnie zarysowanego końca. W przypadku transformacji sektora edukacyjnego w Polsce, stałym punktem jest także zaangażowanie Microsoftu. Amerykański gigant od samego początku uczestniczy w modernizacji polskich szkół, rozwoju kompetencji cyfrowych i produktów, które wspomagają proces edukacji.
Programów, które przyczyniły się do zmian w polskich szkołach było wiele. Uczniowie z późnych lat 90-tych, dziś dobiegający 40-tki, zapewne pamiętają otwieranie pierwszych pracowni komputerowych w szkołach podstawowych. Ci bardziej współcześnie mający kontakt z edukacją szkolną zapewne zauważyli obecność w klasach szkolnych namacalnych efektów programu Aktywna Tablica. W ramach Laboratoriów Przyszłości, w szkołach pojawiły się np. drukarki 3D i inne urządzenia skłaniające do nauki kierunków STEAM (nauka, technologia, inżynieria, sztuka oraz matematyka). Wszystkie dotychczasowe programy dla edukacji miały jednak, mimo rozmachu, jedną wspólną cechę, która nieco ograniczała ich wpływ na rozwój kompetencji cyfrowych uczniów. Dotyczyła rozwiązań znajdujących się na stałe w szkole.
Laptop dla 4klasisty to natomiast program, który ma wystartować jeszcze w tym roku. Założenie jest proste: każdy uczeń 4 klasy szkoły podstawowej otrzymać ma własny laptop. Słowo “własny” nie jest tu użyte przypadkowo – komputery te mają stać się własnością użytkujących je uczniów. Łącznie aż 365 tysięcy maszyn. Co ważne, jeszcze większa pula ma trafić do nauczycieli – ma to być aż 465 tysięcy urządzeń. Rząd zapowiada kontynuację programu w następnym roku szkolnym – wówczas zakupione ma być kolejne 370 tys. sztuk.
Projekt może wydawać się kosztownym i budzącym wątpliwości odnośnie intencji władzy. Niemniej jednak, jeśli rzeczywiście zostanie wdrożony i, co ważne, kontynuowany, będzie nadzwyczaj śmiałym podejściem do cyfryzacji sektora edukacyjnego. Pierwszy raz uczniowie (ale i nauczyciele) będą mogli skorzystać z efektów publicznego wsparcia dla rozwoju kompetencji cyfrowych skorzystać nie tylko w murach placówki edukacyjnej – a mówiąc prościej, zabrać laptop do domu.
Jaki będzie laptop dla 4klasisty?
Przede wszystkim, rozsądnie wyceniony. Zalecana w projekcie konfiguracja sugeruje raczej niedrogą, ale też pozbawioną przesadnych oszczędności sprzętowych maszynę. Podstawowym założeniem są: matowa matryca o przekątnej przynajmniej 13 cali, o rozdzielczości 1080p, 8 GB pamięci RAM z możliwością rozbudowy do 16 GB oraz nośnik SSD o pojemności przynajmniej 256 GB. Chociaż projekt nie narzuca konkretnej konfiguracji CPU, pojawia się w nim wartość 1000 punktów w CrossMark. To całkiem sporo jak na niedrogą maszynę do prostych zadań. Bardziej zastanawia mnie masa komputera, której górną granicę wyznaczono na 2,5 kg (bez zasilacza). To, biorąc pod uwagę fakt, że polska szkoła za nic nie zrezygnuje z papierowych podręczników, zeszytów ćwiczeń itd. oznacza, że szkolny plecak jedynie zyska kilogramów. Dlatego trochę dziwię się, że projekt nie narzuca niższego górnego limitu masy urządzenia.
Dużą zaletą jest także wymuszenie określonej metody ładowania baterii. Zapewne by uniknąć problemów związanych z różnymi wtyczkami i napięciami wyjściowymi, zasady programu przedstawione w specyfikacji przetargowej podają, że ładowanie musi odbywać się przez USB-C. Komputer musi także posiadać taką kombinację portów, by móc korzystać z ładowania w czasie, gdy jest podłączony np. do sieci LAN. Wyklucza to pewne obejście zasad za pomocą adapterów na USB-C.
Na pochwałę zasługuje natomiast to, że w wymaganiach znalazło się miejsce dla obsługi gwarancyjnej. Komputery mają być objęte dłuższą niż standardowa, bo aż trzyletnią gwarancją. Ponadto, naprawy mają być świadczone na miejscu, a czas reakcji na zgłoszenie usterki ma wynosić jeden dzień roboczy. Jeżeli naprawa nie będzie mogła być przeprowadzona, w ciągu 5 dni musi zostać wydany laptop zastępczy, o parametrach nie gorszych niż te z oryginalnego urządzenia. Przyjęcie takich zasad dotyczących obsługi gwarancyjnej to wyraźny ukłon w stronę użytkownika, ale i płacącego za sprzęt podmiotu.
Osobny punkt w dokumencie specyfikacyjnym poświęcono oprogramowaniu. Warto zatrzymać się tu na chwilę. W specyfikacji nie można było podać wprost nazwy konkretnego produktu, stąd cały szereg wymogów, mających nas naprowadzić na jedyną opcję spełniającą je wszystkie założenia przetargu – platformę Microsoft Windows. I zanim się ktokolwiek oburzy: to nie jest zły wybór! Dlaczego? Już wyjaśniam.
Przede wszystkim już drugi punkt rozdziału poświęconego specyfikacji wyjaśnia kluczową kwestię: “System operacyjny ma pozwalać na uruchomienie i pracę z aplikacjami użytkowanymi przez Zamawiającego. Nie jest dopuszczalne uruchamianie aplikacji poprzez mechanizm wirtualizacji”. Trudno przeoczyć fakt, że szkoły posiadają już teraz, przed uruchomieniem programu, niemało licencji na oprogramowanie – głównie tego pochodzącego od Microsoftu. Wybór komputerów korzystających z Windows jest więc naturalną konsekwencją, bowiem nie ogranicza się jedynie do konkretnego sprzętu i systemu operacyjnego, a de facto jest postawieniem na konkretny ekosystem rozwiązań.
Tenże ekosystem jest dobrze znany – tak nauczycielom, jak i wielu spośród uczniów. Microsoft i jego Windows 11 Pro dla Edukacji to w polskich realiach prawdopodobnie najlepszy wybór dla systemu edukacji właśnie z powodów ekosystemowych. Jest to specjalna licencja dla sektora edukacyjnego, podczas gdy sam system nie różni się zbytnio od “zwykłego” Windows 11 Pro. Usunięto z niego np. domyślną obsługę Cortany, co jest dość zrozumiałe (wystarczy wyobrazić sobie chaos powstający w sali lekcyjnej podczas gdy 25-osobowa klasa zaczyna korzystać z asystenta głosowego). Ten system dobrze integruje się np. z obecnymi w szkolnych salach tablicami interaktywnymi, jest zgodny z posiadanym przez szkoły oprogramowaniem. Ma też wbudowany cały szereg narzędzi przydatnych w edukacji. Najbardziej oryginalnym z nich jest… gra Minecraft Education Edition. To nie jedynie rozrywka z “etykietą edukacji” – tytuł ten wykorzystywany jest na masową skalę np. w Szwecji.
Laptopy z Windows 11 Pro dla Edukacji
To także zapewnienie gotowości na to, na co nie byliśmy gotowi w początkach 2020 roku. Wówczas prowadzenie zajęć zdalnych stanowiło wyzwanie tak z przyczyn braków sprzętowych, jak i niedostatków i zróżnicowania w wykorzystywanym oprogramowaniu.
Zastosowanie maszyn w masowej skali, z użytkownikiem nieraz bardzo początkującym, budzi wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa. Microsoft przygotował swój system w taki sposób, aby był on nie tylko przyjazny użytkownikowi, ale także możliwie bezpieczny. Częścią Windows 11 Pro dla Edukacji jest chociażby Windows Defender, chroniący przed cyberatakami, oraz ograniczający ryzyko zostania ofiarą ataków typu ransomware Device Guard. Możliwości systemu na tym zresztą się nie kończą. Ponieważ ta wersja popularnych “okien” jest tylko nieznaczną modyfikacją Windows 11 Pro, posiada możliwość zaawansowanego zarządzania flotą maszyn. Organizacyjnie, ten aspekt może pozostać niewykorzystany. Z drugiej strony, nietrudno wyobrazić sobie, że szkoła, w której np. nauczyciel informatyki będzie dysponował odpowiednią wiedzą, od czasu do czasu przeprowadzi stosowne aktualizacje – i to w sposób bezpieczny i w pełni zdalny – chociażby na komputerach, które otrzymają nauczyciele.
Czy ten program załatwi wszystkie problemy polskiej szkoły?
Oczywiście, że nie. Może jednak przyczynić się do redukcji cyfrowego wykluczenia. O ile z perspektywy dużego miasta może się to wydawać zjawiskiem marginalnym, o tyle na terenach wiejskich dostęp do komputerów zwykle jest dzielony na wielu domowników. Laptop dla 4klasisty może przynajmniej częściowo to zmienić.