Specjalny podatek od samochodów elektrycznych?

W związku z rosnącą popularnością samochodów elektrycznych, pojawia się jeden problem: co z utratą wpływu do budżetu wynikającego z akcyz paliwowych? Jak się okazuje, rozwiązaniem mają być specjalne podatki, które będą obciążały właścicieli pojazdów elektrycznych… za każdy przejechany kilometr. 

Tam gdzie energia pozyskiwana jest w sposób ekologiczny, pojazdy elektryczne stanowią rzeczywiście „zieloną” alternatywę dla tradycyjnych, spalinowych aut. Mogą być także tańsze w eksploatacji. Nie należy jednak spodziewać się, że państwa nie położą ręki na potencjalnych zyskach, które może generować ta działka transportu.

Aktualnie, większość samochodów to nadal pojazdy o silnikach spalinowych, a więc korzystające z paliw kopalnych. Te natomiast są obciążone specjalnymi (i to wysokimi) akcyzami. W miarę przechodzenia na samochody elektryczne, wpływy budżetowe z akcyz będą spadały. Islandia ma już na to rozwiązanie. Ten niewielki kraj aktualnie wprowadza innowacyjną formę opodatkowania pojazdów elektrycznych, opierając się na opłacie za każdy pokonany kilometr. Jest to o tyle uzasadnione, że pojazdy elektryczne stanowią około 50% tamtejszego rynku samochodowego, a przy pominięciu wypożyczalni samochodów, aż 90%.

Jak będą wyglądały podatki od aut elektrycznych? Nowa opłata jest uzależniona od rodzaju pojazdu. Dla hybryd typu plug-in, opłata wynosi 2 ISK (około 6 groszy) za każdy pokonany kilometr. Dla w pełni elektrycznych, ale i dla wodorowych samochodów, stawka ta jest wyższa i wynosi 6 ISK (około 18 groszy). Łącznie daje to wcale niemałą kwotę. Jak wyliczają specjaliści branży motoryzacyjnej, średni roczny przebieg auta na Islandii wynosi 14 000 km. To natomiast oznacza, że dla auta elektrycznego obciążenie wyniesie 84 tys ISK, czyli nieco ponad 2400 zł.