Spotify straciło aż 5 procent na nowojorskiej giełdzie. Wyjaśniamy co stało się z akcjami firmy, która zrewolucjonizowała strumieniowe słuchanie muzyki.
Wystarczy śledzić wyniki na nowojorskiej giełdzie, by zauważyć, że coś dziwnego dzieje się ze Spotify. Podczas gdy wszystkie większe firmy technologiczne w poniedziałek notowały wzrosty, szwedzki gigant muzyki w sieci spadł, i to boleśnie – dlaczego?
Poniedziałek (18.11) był ogólnie dobrym dniem na giełdzie dla większości firm technologicznych (tj. innych niż Spotify). AMD osiągnęło rekordowy poziom od prawie 20 lat i obecnie jest tylko 10% poniżej od swojego rekordowego poziomu 44 dolarów za akcję. Apple kontynuowało wzrost do poziomu 267 dolarów za akcję. NVIDIA osiągnęła natomiast najwyższy poziom w 2019 roku – 213 dolarów za akcję. Ah, no i Spotify. Szwedzka firma straciła niemal 5 procent (4,92% dokładniej).
Dzieje się tak po tygodniach stałych wzrostów. Spadek cen akcji szwedzkiej firmy jest podyktowany nie własnymi błędami, ale ruchem konkurencji. I to nie byle jakiej. Chodzi o Amazon. Spotify ma zarówno podstawową, czyli bezpłatną wersję swoich usług, jak i opcję premium. Podobnie zresztą jak Amazon. Mało znany u nas Amazon Music Unlimited to usługa bardzo do Spotify podobna. W darmowej wersji, podobnie jak Spotify, ma ograniczoną funkcjonalność, użytkownicy nie mogą odtwarzać określonych utworów i są ograniczeni do odtwarzania kanałów opartych na wykonawcach lub gatunkach.
Najważniejszą rzeczą do zrozumienia w Amazon Music Unlimited (AMU) jest to, że do dziś była ograniczona do środowiska samego Amazonu. AMU został wprowadzony w kwietniu ubiegłego roku na urządzenia takie jak tablety Fire i asystenci domowi Echo. Alexa musiała być wykorzystana do odtwarzania stacji w serwisie. Innymi słowy, nie było to duże zagrożenie dla, uniwersalnego przecież Spotify.
Wszystko to zmieniło się w poniedziałek, wraz z zapowiedzią znacznie rozszerzonej wersji UAM. Amerykański gigant udostępni usługę na wszystkie główne platformy – urządzenia iOS, Android, a teraz nawet Fire TV. Oznacza to znacznie zwiększoną konkurencję dla Spotify. Firma ze Szwecji swój sukces zawdzięcza swojej bezpłatnej usłudze, a jej model biznesowy obraca się wokół reklam i zachęcania użytkowników do wypróbowania jej w ramach bezpłatnej usługi, a następnie do skorzystania z usługi premium, już bez reklam. Tym samym, jeśli użytkownicy po prostu zdecydują się na AMU na swoich telefonach, to jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek zarejestrują się za płatną subskrypcję Spotify.
Tyle teoria. W praktyce, w Polsce najwidoczniej nadal nie da się skorzystać z bezpłatnego odtwarzacza Amazonu. Być może to kwestia stosownej aktualizacji, być może regionalizacji, w ramach której zwykle nasz kraj ląduje poza kręgiem zainteresowań internetowych gigantów.