Teleinformatyka jest jak powietrze – podkreśla Andrzej Dulka, Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji

Teleinformatyka jest jak powietrze – podkreśla Andrzej Dulka, Prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji w rozmowie z Mieczysławem T. Starkowskim.

 

Panie prezesie, niedawno został Pan ponownie wybrany szefem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Gratuluję w imieniu redakcji i całego środowiska. Natomiast Izba obchodzi w tym roku 30-lecie istnienia. Czym zajmuje się Pana organizacja?

Serdecznie dziękuję za życzenia. To dla mnie ogromny zaszczyt móc kierować pracami Izby przez następną kadencję. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji to izba gospodarcza zrzeszająca 130 najważniejszych podmiotów działających na rynku teleinformatycznym.

W tym roku obchodzimy 30-lecie naszej działalności. Jesteśmy w specyficznym i ważnym momencie dla całej branży w Polsce. Doceniając dotychczasowy dorobek, patrzymy w przyszłość. Przed nami czas wyzwań, ale i szans. Najważniejszym zadaniem na nadchodzące lata będzie budowanie nowoczesnej, stabilnej i bezpiecznej cyfrowej gospodarki.

 

Pana zdaniem, jakie są najważniejsze dokonania tego 30-lecia?

Branża teleinformatyczna w ciągu ostatnich trzydziestu lat zmieniła się diametralnie. Był to czas realizacji imponujących projektów, które bezpośrednio przekładały się na wzrost całej gospodarki. Był to także czas wdrażania i rozwoju najnowszych technologii, kolejnych generacji telefonii mobilnej, dostępu do internetu czy serwisów społecznościowych.

 

Technologie teleinformatyczne rozwijają się dziś w niewiarygodnym tempie. Faktycznie, Polska gospodarka wykonała w nowej rzeczywistości ogromny skok. A jednak świat pędzi jeszcze szybciej.

My ten świat zdecydowanie gonimy. Branża teleinformatyczna w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie. Przed nami kolejna rewolucja, która zmieni nasz kraj.

W tym właśnie dostrzegam istotną rolę Izby, żeby świadomie i odpowiedzialnie budować przyszłość. Musimy być przygotowani na zmiany, ale także i na koszty, które jako społeczeństwo będziemy musieli ponieść w związku z dalszym rozwojem.

 

Prawdziwy kłopot mamy z technologią 5G. Konkretnie chodzi o to, że do tej pory nie wprowadziliśmy jej w życie. Pana zdaniem, na czym polega problem?

Przyznam się, że nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Wiele państw Unii Europejskiej jest bardzo zaawansowanych we wdrażaniu tej technologii. Dwa lata temu byliśmy świadkami próby rozdysponowania częstotliwości dla telefonii 5G, która zakończyła się dymisją prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Od tej pory czekamy na decyzje administracji.

W tym roku aukcja została znowu ogłoszona i czekamy na rozstrzygnięcie. Operatorzy chcą świadczyć najnowsze usługi, podobnie jak się to dzieje w wielu krajach świata. Całe środowisko teleinformatyczne jest gotowe, w tym dostawcy oprogramowania i sprzętu, a także klienci. Niestety, na razie mamy mniej więcej cztery lata opóźnienia. Tymczasem świat przyspiesza. Jak wynika z raportu PIIT wydanego z okazji naszego 30-lecia, który przygotowaliśmy we współpracy z IDC i który jest bezpłatnie dostępny na stronie internetowej PIIT, świat rozwija się szybciej niż my go gonimy. To jest bardzo zła wiadomość.

 

A jakie są propozycje Izby, żeby ten proces przyspieszyć?

Potrzebne jest ostateczne rozstrzygnięcie aukcji 5G, które mam nadzieję już niedługo nastąpi.

 

Cały świat mówi o cyfrowej transformacji. Czy Pana zdaniem polskie przedsiębiorstwa nadążają za tymi zmianami?

Rozwój zaawansowanych technologii takich jak robotyka, rozszerzona i wirtualna rzeczywistość, internet rzeczy, druk 3D czy drony pojawiły się już jakiś czas temu w działalności wielu polskich firm z branży ICT. Nie mamy w tym względzie czego się wstydzić. Nie zmienia to jednak faktu, że transformacja cyfrowa to proces niezwykle dynamiczny, który w ostatnich latach stał się kluczowym wyzwaniem dla wielu organizacji. Sukcesy dzięki wykorzystaniu najnowszych technologii najczęściej dotyczą większych, prężnie rozwijających się przedsiębiorstw, podczas gdy transformacja cyfrowa wciąż jest wyzwaniem dla tych mniejszych firm.

Czeka nas istotna zmiana, dlatego tak ważne są działania podejmowane przez Izbę, na przykład w zakresie regulacji prawnych, które pozwoliłyby firmom odpowiedzialnie i bezpiecznie wdrażać najnowsze rozwiązania technologiczne.

 

Wszyscy debatują teraz o perspektywach rozwoju sztucznej inteligencji. Czy nasz kraj ma duże szanse w tym wyścigu?

Rozwój sztucznej inteligencji to zdecydowanie jeden z najważniejszych trendów na najbliższe lata. Temat SI szerzej opisujemy w naszym najnowszym raporcie. Tam też wskazujemy możliwe kierunki rozwoju, szanse, ale również wyzwania, właśnie między innymi w kontekście sztucznej inteligencji.

Systemy oparte na sztucznej inteligencji zrewolucjonizują różne aspekty działalności biznesowej i podejmowania decyzji, zapoczątkowując nową erę innowacji i konkurencyjności. Nie ulega wątpliwości, że SI wpływa na działania przedsiębiorstw niemal we wszystkich branżach.

Coraz więcej przedsiębiorstw wykorzystuje je do swojej codziennej pracy. Już teraz firmy wykorzystują tę technologię m.in. w lepszym budowaniu i wdrażaniu nowych modeli biznesowych, automatyzacji procesów, eliminowaniu powtarzalnych, wykonywanych przez człowieka zadań, ale też do rozwoju kapitału ludzkiego w kontekście poprawy kompetencji zawodowych. W ten sposób zwiększy się potencjał naszych firm i ich konkurencyjność na arenie międzynarodowej.

 

 

Cyfrowa transformacja wymaga nowej wiedzy i umiejętności pracowników. Tymczasem przedsiębiorstwa traktują często szkolenia jako obciążenie, a nie inwestycję.

Sytuacja, o której Pan mówi, mocno się zmienia. Coraz więcej przedsiębiorców traktuje szkolenia jako inwestycje, które w przyszłości przyniosą konkretne korzyści. Inwestowanie w rozwój kompetencji kadry pracowniczej zwiększa potencjał i konkurencyjność firm.

Postępująca transformacja cyfrowa znacząco wpływa na rynek pracy, pojawiły się nowe technologie, które przełożyły się na nowe zapotrzebowanie kompetencyjne. Jest to właśnie ten moment, w którym polskie przedsiębiorstwa powinny inwestować w rozwój kompetencji swoich pracowników.

 

Mówi się wręcz o konieczności ograniczania luki pracowniczej w branży. W jaki sposób Izba wspiera środowisko ICT?

Na tę lukę patrzymy w dwóch wymiarach. Po pierwsze, chodzi o liczbę pracowników. Po drugie – rozwój ich kompetencji. To są sprawy ważne dla całej branży. PIIT jest współorganizatorem (razem w Polskim Towarzystwem Informatycznym) Rady Sektorowej do Spraw Kompetencji Informatyka, a także RSSK Telekomunikacja i Cyberbezpieczeństwo. W obu tych radach pracujemy nad zdefiniowaniem przyszłych potrzeb i kompetencji. To jest platforma współpraca biznesu i szeroko rozumianej edukacji oraz nauki (szkolnictwo średnie i wyższe). Wiemy już dzisiaj, że większość kompetencji trzeba będzie zdobywać na nowo, a następnie dynamicznie je rozwijać. Przekazujemy efekty naszej pracy Ministerstwu Rozwoju i Technologii. Współpracujemy z uczelniami, określając przyszłe zapotrzebowanie branży na pracowników w rozmaitych zawodach.

 

Jak Pan ocenia współpracę polskiego biznesu ze środowiskiem akademickim? Pod tym względem jest ciągle wiele do zrobienia.

W moim odczuciu komunikacja między biznesem a środowiskiem akademickim układa się naprawdę dobrze. Ważną kwestią jest wypracowanie propozycji zmian w programach kształcenia, które będą uwzględniać potrzeby dynamicznie zmieniającego się rynku pracy.

Kluczowa jest też wymiana doświadczeń i transfer najlepszych praktyk pomiędzy sektorem edukacji formalnej i pozaformalnej czy przedsiębiorcami i instytucjami.

 

Coraz powszechniejsze stają się ataki hakerskie i naruszenia prywatności. Niestety, proces uchwalania ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa obrósł już legendą.

To jest kolejna sprawa, której nie jestem w stanie logicznie wytłumaczyć. Oczekuję, że będzie to jedna z pierwszych ustaw, którą zajmie się nowo powołany Sejm, bez względu na jego skład. Te regulacje są bowiem niezbędne do funkcjonowania współczesnego państwa. Chodzi zarówno o zobowiązania unijne do wprowadzenia NIS (Network and Information Systems Directive), jak i potrzeby biznesu i całego społeczeństwa. Wszyscy musimy wiedzieć, jakie zasady będą obowiązywały w przyszłości, a więc jaką infrastrukturę trzeba będzie zbudować, by cały system był bezpieczny. Szczególnie teraz, wiedząc o wojnie, która toczy się za naszą wschodnią granicą i zdając sobie sprawę z tego, że są państwa zainteresowane powstrzymywaniem naszego optymalnego rozwoju.

Musimy stworzyć taki system, byśmy byli w stanie bronić się przed wszelkimi atakami. Potrzeby są ogromne. Dlaczego mamy takie opóźnienia? Nie znam logicznej odpowiedzi. Postulat naszej Izby, zgłaszany w imieniu całej polskiej branży ICT, jest taki: trzeba jak najszybciej uchwalić to prawo!

 

Abstrahując od legislacji, niestety, wiele firm – szczególnie małych – nie zwraca wystarczającej uwagi na zagrożenia związane z cyberbezpieczeństwem. Co zrobić, że zmienić sytuację w tej dziedzinie? Jak wiadomo, podstawą jest znów edukacja.

Wszyscy musimy pamiętać o higienie cyfrowej. Wiedzieć, jak bezpiecznie korzystać z internetu i usług internetowych. Oczywiście te zasady muszą też obowiązywać w przedsiębiorstwach i instytucjach. Potrzebna jest świadomość i konsekwencja. W okresie wprowadzania 5G, czy potem 6G, infrastruktura teleinformatyczna będzie spinać miliony, czy raczej miliardy urządzeń. Wszyscy muszą mieć zaufanie do tej sieci i dbać o jej bezpieczeństwo. Środowisko teleinformatyczne jest do tego przygotowane, między innymi są już szkolenia dla małych firm, a wszystko musi być oparte na sprawnym i skutecznym systemie osadzonym w ramach prawnych.

 

Sporo jest nieporozumień dotyczących implementacji dyrektywy w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym, czyli tak zwanej dyrektywy Digital Single Market (DSM). Jakie działania podejmuje Izba w tej sprawie?

PIIT, wraz z innym organizacjami branżowymi brała aktywny udział w konsultacjach i opiniowaniu projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w ramach transpozycji dyrektywy DSM. Jako szczególnie problematyczne wskazywaliśmy m.in. zaproponowane na potrzeby uregulowania tzw. wprowadzania bezpośredniego nowe definicje nadawania i reemisji, które są niezgodne z kierunkiem wskazanym przez ustawodawcę unijnego i skutkować będą chaosem prawnym oraz dotkliwymi obciążeniami biznesowymi.

Zwracaliśmy uwagę na proponowane przepisy wychodzące poza zakres dyrektywy, w tym wprowadzenie dodatkowego uprawnienia dla twórców i wykonawców w zakresie publicznego udostępniania utworu audiowizualnego na żądanie oraz wprowadzenie do polskich przepisów niezbywalnego prawa do wynagrodzenia dla wykonawców utworów muzycznych i słowno-muzycznych. Proponowane zmiany wymagają dialogu z rynkiem, analizy skutków regulacji i dłuższego vacatio legis.

 

 

Cała gospodarka czeka na pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Ale nawet bez nich branża ICT ma do dyspozycji ogromne kwoty. Czy Pana zdaniem dobrze je wykorzystuje?

Co do zasady, biznes podejmuje racjonalne decyzje biznesowe. Oczywiście każdą inwestycję (między innymi realizowaną ze środków publicznych) można poprowadzić lepiej. Ale moim zdaniem  polskie przedsiębiorstwa radzą sobie dobrze. Mamy unikatowe doświadczenia, na przykład z budową rynku hurtowej sprzedaży dostępu światłowodowego. Pod tym względem byliśmy pionierami w Europie. A gdyby poprawić prawo budowlane (żeby bardziej sprzyjało powstawaniu infrastruktury światłowodowej czy mobilnej), byłoby jeszcze lepiej. Cała branża szybko się uczy. Rozmawiamy z administracją i nasze uwagi są brane pod uwagę. Można pokusić się o stwierdzenie, że nasze cele są zbieżne w tym procesie.

Gdy porównuję naszą sytuację z innymi krajami, okazuje się, że można się od nas uczyć. Mam na myśli wykorzystanie środków na budowę wspomnianej infrastruktury światłowodowej. Niektórzy z naszych sąsiadów patrzą na Polskę i pytają, w jaki sposób udało się nam zabsorbować takie środki. Co oczywiście nie oznacza, że nie mogłoby być jeszcze lepiej. Jestem optymistą, polska branża teleinformatyczna potrafi rozsądnie i skutecznie inwestować, a więc poradzi sobie z kolejną transzą środków na inwestycje.

 

Mówiliśmy już o tym, że w związku z szybkim rozwojem ciągle brakuje nam wykwalifikowanych kadr. Jednym z rozwiązań ma być Polskie IT dla Ukrainy. Ten projekt ma pomóc obu krajom. Jak go Pan ocenia?

Nasza branża nie była obojętna na los sąsiadów od początku rosyjskiej agresji. Operatorzy udostępnili Ukraińcom karty SIM, uruchomili ważne usługi. Dostawcy przekazali dużą liczbę sprzętu. Zorganizowano programy szkoleniowe IT dla Ukrainek, także w kontekście luk kadrowych w Polsce.

Jako branża mamy duże doświadczenie w budowie infrastruktury. Chcemy więc służyć pomocą po zakończeniu wojny, co będzie korzystne dla obu krajów. Oczywiście trzeba to będzie uzgodnić i szczegółowo zaplanować, aby skorzystały na tym obie strony.

 

Panie prezesie, podsumujmy. Jak zmieniło się postrzeganie teleinformatyki w naszym kraju w ostatnim 30-leciu? Jakie obecnie ma ona znaczenie dla społeczeństwa?

Dziś mówi się często, że dane to ropa naftowa XXI wieku. Przyznam się, iż nie lubię takich porównań. Ropa źle się kojarzy. Spalanie ropy oznacza zanieczyszczanie środowiska. Ja bym powiedział raczej, że rozwiązania teleinformatyczne są jak powietrze. My ich już nie zauważamy. Ale nie da się bez nich żyć. Są wszechobecne.

Nawet jeśli nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, korzystamy z technologii chmurowych, sztucznej inteligencji, zaawansowanych rozwiązań telefonii komórkowej (nawet jeżeli nie jest to jeszcze 5G). Ta infrastruktura powstała już w całym kraju, również na wsi. Jest z nią związanych coraz więcej aplikacji. Dlatego musimy dbać o to powietrze. Ono powinno być czyste. Nauczmy się je jak najlepiej wykorzystywać i szanować.

 

Jak to się zaczęło?

W grudniu 1992 r. Andrzej Florczyk, Andrzej Jabłoński oraz Wiesław Osowiecki wpadli na pomysł utworzenia izby firm informatycznych i telekomunikacyjnych. Przy wsparciu Stowarzyszenia Rozwoju Systemów Otwartych rozpoczęto prace nad opracowaniem statutu oraz zbieraniem deklaracji firm o przystąpieniu do Izby.

Pierwsze Walne Zgromadzenie Członków Założycieli Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji obradowało 28 stycznia 1993 r. w Sali Warszawskiej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, podczas Targów Komputer Expo 93. Zgromadzenie uchwaliło statut oraz wybrało pierwsze władze Izby. 18 maja 1993 r. Izba uzyskała wpis do rejestru w XVI oddziale Sądu Miasta Warszawy.

 

Pierwsza kadencja 1993-1994

Działalność Izby rozpoczęła się od czynnego uczestnictwa w pracach Komisji ds. Rozdziału Kontyngentów przy Ministerstwie Gospodarki, co usprawniło uzyskanie przez firmy kwot kontyngentów na bezcłowy import sprzętu komputerowego. Dzięki działaniu PIIT kolejne rozporządzenia w sprawie kontyngentów nabrały już pewnej logiki, chociaż Izba stale podkreślała, że kontyngenty trzeba zlikwidować.

Zaproponowane przez PIIT modyfikacje w interpretacji taryf celnych dla części, podzespołów i gotowych produktów teleinformatycznych zostały wykorzystane przez resort przy ich nowelizacji. Izba pomagała firmom w wyjaśnianiu z urzędami skarbowymi i celnymi różnic w naliczaniu cła, podatku granicznego i podatku VAT na oprogramowanie. PIIT doprowadziła do zawieszenia decyzji Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji (PCBG) o konieczności dodatkowego certyfikowania komputerów wobec braku odpowiedniej liczby uprawnionych do tego celu jednostek laboratoryjnych.

Przedstawiciele PIIT brali udział w pracach nad strategią rozwoju informatyki przygotowywaną przez Pełnomocnika Premiera ds. Informatyki oraz Biuro Informatyki w URM. PIIT działała aktywnie w opracowaniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w części dotyczącej ochrony programów komputerowych. Dzięki mediacji Izby udało się rozstrzygnąć spór dotyczący abolicji na „stare” oprogramowanie, co przyspieszyło uchwalenie ustawy.

 

IT RESELLER nr 354/2023 „W dobie AI edukacja zyska jeszcze więcej” – podkreśla w wywiadzie okładkowym Jordan Chrysafidis, General Manager, WW Education Device Sales, Microsoft