Traktat ONZ o cyberprzestępczości może stać się „globalnym paktem nadzoru” ostrzegają obrońcy praw człowieka
Międzynarodowa umowa dotycząca zwalczania cyberprzestępczości stoi w obliczu ryzyka stania się „globalnym paktem nadzoru”, który zetrze prywatność danych i prawa człowieka – ostrzegli aktywiści delegatów ONZ, którzy w tym tygodniu spotkali się w Nowym Jorku, aby doprecyzować zaktualizowany projekt.
Projekt traktatu ONZ w sprawie cyberprzestępczości, który jest negocjowany od ponad dwóch lat, ma na celu zdefiniowanie, czym właściwie jest przestępczość internetowa i w jaki sposób państwa członkowskie mogą lepiej współpracować, aby ograniczyć rosnący globalny problem.
Wiele rządów i obrońców praw obywatelskich obawia się jednakże, że traktat – pierwotnie zaproponowany przez Rosję, przy wsparciu takich krajów jak Chiny, Korea Północna, Iran, Wenezuela i Nikaragua – utoruje drogę reżimom do legalizacji inwigilacji ponad granicami i kryminalizacji wypowiedzi online, pozornie przy wsparciu społeczności międzynarodowej.
Szósta sesja negocjacyjna traktatu rozpoczęła się w poniedziałek w siedzibie ONZ na Manhattanie, delegaci będą analizować projekt do 1 września.
Podczas środowej konferencji prasowej obrońcy praw człowieka i prywatności cyfrowej ostrzegli, że o ile brzmienie projektu nie ulegnie znaczącym zmianom, propozycja da rządom zielone światło do prześladowania aktywistów, dziennikarzy i grup marginalizowanych – innymi słowy, zwykłych ofiar, jeśli chodzi o próby kryminalizacji mowy i prywatności przez autorytarne reżimy.
„Takie mamy obecnie warunki” – powiedziała Katitza Rodriguez, dyrektor ds. polityki prywatności na świecie w Electronic Frontier Foundation. „Projekt umowy stanowi podstawę prawną, aby rządy udostępniały obcym rządom wyjątkowo inwazyjne mechanizmy nadzoru, takie jak przechwytywanie treści i śledzenie metadanych w czasie rzeczywistym, 'w najszerszym możliwym zakresie’ do prowadzenia prawie każdego rodzaju dochodzenia w sprawie poważnego przestępstwa, przy minimalnych zabezpieczeniach”.
Konkretnie: projekt upoważniałby policję do pomocy obcym rządom w prowadzeniu dochodzeń w sprawach, które niekoniecznie stanowiłyby przestępstwo karalne w obu krajach.
„Zasada dualności karalności chroni prawa człowieka, ale jest traktowana jako opcjonalna” – powiedziała Rodriguez. „Aby zachować globalne prawa człowieka, proponowana umowa musi nakazywać zastosowanie zasady dualności karalności.”
EFF domaga się, aby umowa zawierała zapisy wymagające uprzedniej zgody sądu przed przeprowadzeniem nadzoru oraz ustanawiała minimalne standardy ochrony danych, takie jak określenie celu zbierania danych i ograniczenie ilości danych, które można legalnie zbierać.
Deborah Brown, starsza badaczka i obrończyni praw człowieka w zakresie technologii i praw człowieka w Human Rights Watch, stwierdziła, że niejasne sformułowanie artykułu 17 umowy budzi szczególne zaniepokojenie, ponieważ może umożliwić rządom karanie pewnych wypowiedzi, definiując je jako przestępstwo z powodu ich publikacji online.
„Projekt umowy nie precyzyjnie określa, co stanowi lub nie stanowi cyberprzestępczości” – powiedziała Brown. „Ta niejasność skłania rządy do zajmowania się własną listą priorytetów przy ustawodawstwie w zakresie cyberprzestępczości. W przypadku wielu rządów oznacza to rozprawienie się z internetowym sprzeciwem lub rozszerzanie cyfrowego nadzoru.”
Według Careya Shenkmana, prawnika zajmującego się prawami człowieka i przedstawiciela Article 19 w negocjacjach traktatowych, niejasne sformułowania projektu ułatwiają również państwom kryminalizację osób LGBTQ+ – a zwłaszcza dzieci transpłciowych – i wykorzystywanie do tego przepisów dotyczących cyberprzestępczości.
„Organy ścigania w Egipcie publikowały posty na Grindr” – powiedział Shenkman, odnosząc się do tamtejszych policjantów używających fałszywych kont do łapania ludzi. „Jordańskie prawo dotyczące cyberprzestępczości jest wymierzone w społeczności LGBT. Uganda kryminalizuje bycie queer i karze za cyber-obsceniczność. Liban zakazał nawet filmu Barbie za promowanie „homoseksualizmu i transformacji seksualnej””.
Ponadto projekt obejmuje przepisy dotyczące treści, które kryminalizują „materiały piśmiennicze”, mające zapobiegać pewnym rodzajom materiałów związanych z wykorzystywaniem seksualnym dzieci, które krążą w Internecie. To oczywiście nie nowy argument, a organy ścigania od dawna używają tego apelu o ochronę dzieci jako pretekstu do uzasadnienia nadzoru i ograniczenia szyfrowanych komunikacji.
Jak zauważyła wcześniej organizacja zajmująca się wolnością słowa, Article 19: już 176 państw członkowskich podpisało Protokół Fakultatywny do Konwencji o Prawach Dziecka. Zatem można podważyć, czy jest potrzebna umowa w sprawie cyberprzestępczości do ochrony dzieci.
Według Shenkmana bardziej prawdopodobne jest to, że rządy wykorzystają traktat do zakazania książek i wypowiedzi politycznych, a także innych treści online uznanych za obraźliwe.
„Nie możemy wystarczająco podkreślić znaczenia ochrony osób bezbronnych” – powiedział Shenkman. „Ale istotne jest umocnienie i ochrona praw, zachowując przy tym standardy praw człowieka.”