TSMC zmaga się z poważnym problemem braku kadr do swojej nowej fabryki w USA
TSMC, tajwański gigant branży półprzewodników, napotyka poważne trudności w rekrutacji najlepszych specjalistów do swojej nowej fabryki w Arizonie. Mimo że inwestycja ta jest kluczowa dla strategicznych planów firmy w USA, fabryka boryka się z opóźnieniami, a jej pełne uruchomienie przesunięto na pierwszą połowę 2025 roku.
Problemy TSMC są związane głównie z różnicami kulturowymi między amerykańskim, a tajwańskim stylem pracy oraz niewystarczającymi wynagrodzeniami oferowanymi w USA. Amerykańscy pracownicy narzekają na trudne warunki pracy oraz na oczekiwania dotyczące realizacji zadań wykraczających poza ich obowiązki, co tylko pogłębia frustrację i przyczynia się do dalszych opóźnień w realizacji projektu.
Warto zauważyć, że w Arizonie, gdzie TSMC buduje swoją fabrykę, działa również Intel, który dzięki rozbudowanej sieci dostaw i silnym powiązaniom z lokalnymi uniwersytetami, z powodzeniem przyciąga młode talenty. TSMC z kolei zmaga się z brakiem odpowiednich zasobów kadrowych, co jest dodatkowo pogłębiane przez lokalne problemy, takie jak niedobór wody. Fabrykę Intela w Arizonie, w Chandler, na przedmieściach Phoenix, miałem okazję odwiedzić w zeszłym roku. Aktualnie trwa jej rozbudowa, głównie z myślą o zamówieniach kontraktowych.
TSMC najwyraźniej nie odrobiło lekcji nt. kultury pracy w miejscu inwestycji. Podobne problemy nie są niczym nowym dla dużych korporacji. Wystarczy przypomnieć inwestycję Tesli pod Berlinem i zmaganiom firmy Elona Muska ze związkami zawodowymi. Na dłuższą metę, w przypadku TSMC, nie będzie wystarczyło jedynie podnieść stawek. Konieczne będzie przyjęcie lokalnej kultury pracy i uwzględnienie jej w efektywności pracy zakładu.