USA kontra Google – we wtorek rusza proces antymonopolowy „o duszę internetu”
Stany Zjednoczone będą argumentować w procesie postrzeganym jako bitwa o duszę Internetu, że Google nie przestrzegał zasad, próbując zdominować wyszukiwanie online.
Oczekuje się, że Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych szczegółowo opowie, w jaki sposób Google płacił miliardy dolarów rocznie producentom urządzeń, takim jak Apple Inc., firmom z branży bezprzewodowej, takim jak AT&T i producentom przeglądarek, takim jak Mozilla, aby utrzymać wyszukiwarkę Google na szczycie tabeli liderów – podaje Reuters.
Najsilniejszymi argumentami rządu są te przeciwko umowom Google’a o podziale przychodów z twórcami Androida, które wymagają, aby Google było jedyną wyszukiwarką na smartfonie w zamian za procent przychodów z reklam w wyszukiwarkach, powiedział Daniel McCuaig, partner w Cohen Milstein, który wcześniej pracował w Wydziale Antymonopolowym Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych.
DuckDuckGo, które od dawna skarżyło się, że taktyka Google zbyt utrudnia nakłonienie użytkowników do korzystania z wyszukiwarki na telefonie komórkowym, będzie jednym z wielu rywali giganta wyszukiwarek internetowych, który przygląda się organizowanemu raz na pokolenie procesowi antymonopolowemu rozpocząć się we wtorek.
DuckDuckGo skarżyło się również na przykład, że usunięcie Google jako domyślnej wyszukiwarki na urządzeniu i zastąpienie jej DuckDuckGo wymaga zbyt wielu kroków, co pomaga utrzymać marny udział w rynku na poziomie 2,3%. DuckDuckGo, Microsoft i Yahoo znajdują się na długiej liście konkurentów Google’a, którzy będą uważnie obserwować proces.
„Google nadmiernie utrudnia domyślne korzystanie z DuckDuckGo. Cieszymy się, że ta sprawa w końcu znajdzie swój finał w sądzie” – powiedział rzecznik DuckDuckGo Kamyl Bazbaz, który dodał, że Google „dusiło główne punkty dystrybucji przez ponad dekadę”.
Google zaprzecza, jakoby dopuścił się nadużyć i jest gotowy się bronić.
Walka prawna ma ogromne implikacje dla Big Techu, który jest oskarżany o kupowanie lub duszenie małych konkurentów, ale izoluje się od wielu oskarżeń o łamanie prawa antymonopolowego, ponieważ usługi, które firmy świadczą użytkownikom, są bezpłatne, jak w przypadku Google należącego do Alphabetu i Facebooka, czy też niską cenę, jak w przypadku Amazon.com.
Wcześniejsze procesy antymonopolowe o podobnej wadze obejmują sprawę Microsoft wszczętą w 1998 r. i AT&T wszczętą w 1974 r. Rozpad AT&T w 1982 r. przypisuje się utorowaniu drogi nowoczesnemu przemysłowi telefonii komórkowej, podczas gdy walka z Microsoftem otworzyła przestrzeń dla Google’a i innych w internecie.
W zeszłym roku Kongres próbował powstrzymać Big Tech, ale w dużej mierze mu się to nie udało. Rozważał projekty ustaw sprawdzających siłę rynkową przedsiębiorstw, takie jak ustawodawstwo zabraniające im preferowania własnych produktów, ale nie przyjął najbardziej rewolucyjnego z nich.
Rywale Big Tech pokładają teraz nadzieje w sędzim Amicie Mehcie, nominowanym przez byłego prezydenta Baracka Obamę do Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Dystryktu Kolumbii.
Pozew, który trafi do sądu, został złożony przez Departament Sprawiedliwości byłego prezydenta Donalda Trumpa. W ramach rzadkiego przejawu dwustronnego porozumienia Departament Sprawiedliwości prezydenta Joe Bidena kontynuował pozew i w styczniu złożył drugi pozew przeciwko Google’owi, skupiający się na technologii reklamowej.
Sędzia Mehta zadecyduje, czy Google złamało prawo antymonopolowe podczas pierwszego procesu, a jeśli tak, to co należy zrobić. Rząd zwrócił się do sędziego, aby nakazał Google’owi zaprzestanie wszelkiej nielegalnej działalności, ale wezwał także do „zmian strukturalnych, jeśli będzie to potrzebne”, co zwiększa ryzyko nakazu podziału technologicznego giganta.