USA wolałoby, żeby fabryki TSMC spłonęły, niż żeby Chiny je przejęły
USA prędzej zobaczyłyby zniszczone fabryki TSMC, niż wpadłyby w chińskie ręce w przypadku inwazji Xi Jinpinga na Tajwan, zdaniem byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Donalda Trumpa.
„Stany Zjednoczone i ich sojusznicy nigdy nie pozwolą, aby te fabryki wpadły w chińskie ręce” – powiedział Robert O’Brien podczas Global Security Forum w Katarze w tym tygodniu. W mniemaniu O’Briena udana inwazja na Tajwan sprawiłaby, że Chiny niemal z dnia na dzień odzyskałyby pozycję lidera w produkcji półprzewodników. Albo jak to ujął, Chiny stałyby się „nowym OPEC chipów krzemowych”. O’Brien twierdzi, że USA zniszczy tajwańskie fabryki, aby uniemożliwić Chinom zdobycie przewagi technologicznej.
Oczywiście, zrobienie tego miałoby poważne konsekwencje dla światowej gospodarki. W zeszłym roku amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego oszacowała straty TSMC na ponad 1 bilion dolarów. Komentarze byłego doradcy tchnęły nowe życie w pogłoski o tym, że USA wprowadzą politykę „spalonej ziemi”, aby zapobiec wpadnięciu wrażliwych technologii półprzewodnikowych w chińskie ręce.
Choć obecny i były prezydent nie są zgodni w wielu kwestiach politycznych, obaj podczas swoich kadencji zajęli twarde stanowisko wobec chińskiego przemysłu półprzewodników. W rzeczywistości obecna administracja zajęła znacznie ostrzejsze stanowisko w stosunku do krajowego przemysłu półprzewodników Państwa Środka. W ciągu ostatniego roku Departament Handlu USA podjął kroki w celu kontroli przepływu amerykańskich chipów, własności intelektualnej i sprzętu produkcyjnego do Chin. Ostatnio administracja naciskała – z różnym skutkiem – na swoich sojuszników w Holandii i Japonii, aby poszli w ich ślady.
Xi Jinping nie próbował ukryć swoich ambicji zjednoczenia wyspiarskiego kraju z kontynentem. Choć Tajwan funkcjonuje jako autonomiczna demokracja, chińscy urzędnicy utrzymują, że wyspa i jej mieszkańcy są Chińczykami. Jednak poza ambicjami politycznymi Xi, Tajwan ma również ogromną wartość strategiczną. Kraj jest domem dla TSMC, który produkuje chipy dla takich firm jak AMD, Apple, Nvidia, Intel i Qualcomm.
Kilka chińskich firm zostało jednak odciętych od zakładów TSMC, ponieważ operator zakładów produkcyjnych został zmuszony do przestrzegania coraz surowszych zakazów eksportu amerykańskiej własności intelektualnej.
Oczywiście nie jest to pierwszy raz, gdy ktoś sugeruje wysadzenie fabryk TSMC. W dokumencie z 2021 roku US Army War College stwierdził, że Tajwan mógłby zapobiec inwazji, grożąc zniszczeniem własnego przemysłu półprzewodników. Argumentem było to, że potencjał wojny z USA o Tajwan nie stanowił wystarczającego czynnika odstraszającego dla Chin. Autorzy argumentowali więc, że rząd powinien uczynić wyspę tak niegościnną, jak to tylko możliwe – mianowicie poprzez zniszczenie fabryk TSMC.
Jednak tajwańscy urzędnicy twierdzą, że tak ekstremalne środki nie są uzasadnione. Jesienią ubiegłego roku Chen Ming-tong, dyrektor generalny tajwańskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, odpowiedział na te sugestie, argumentując, że gdyby fabryki TSMC wpadły w chińskie ręce, byłyby praktycznie bezwartościowe. TSMC jest bardzo zależne od stałych dostaw materiałów i sprzętu od takich firm jak holenderski producent sprzętu ASML. Fakt ten był kluczowy dla argumentu Chena, ponieważ odcięte od globalnych dostaw materiałów, własności intelektualnej, oprogramowania do projektowania elektronicznego i sprzętu produkcyjnego, fabryki szybko utknęłyby w martwym punkcie.