Wciąż przybywa robotów przemysłowych, liczba maszyn jest już równa populacji Berlina i wynosi blisko 3,5 mln egzemplarzy.
16,5 miliarda dolarów – tyle w ubiegłym roku wydały firmy na zakup nowych robotów przemysłowych. Według danych Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) sprzedaż robotów przemysłowych wzrosła o 6%. Jak podaje IFR, na każde 10 tys. pracowników przypada 99 jednostek. W poprzednim zestawieniu ten współczynnik wyniósł 85 egzemplarzy. Co stoi za postępująca automatyzacją? Oczywiście idea Industry 4.0.
Przybywa robotów przemysłowych. Gdy spojrzymy na dane Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), okaże się, że liczba maszyn jest równa populacji Berlina i wynosi prawie 3,5 mln egzemplarzy. Tylko w ubiegłym roku, na całym świecie sprzedano 422 tys. sztuk robotów przemysłowych.
— Pierwszy raz w historii przekroczyliśmy magiczną liczbę ponad 400 tys. jednostek sprzedanych w jednym roku! To dobitnie pokazuje, że przyszłością przemysłu są automatyzacja i robotyzacja. — mówi Adam Stańczyk, Product Owner obszaru Produkcja z BPSC. — Firmy widzą, że dolary, euro, czy jeny wydane na automaty poprawiają produktywność. Możemy się spodziewać, że nasycenie robotami przemysłowymi będzie tylko rosło. — kończy ekspert z katowickiej firmy IT.
Czy stanie się tak, jak uważa Adam Stańczyk? W ubiegłym roku sprzedaż wzrosła o 6%. W tym roku IFR nie przewiduje poprawy. Według branżowej organizacji w 2019 sprzedaż nie wzrośnie, utrzyma się na poziomie z roku 2018. W firmach produkcyjnych pojawi się 421 tys. nowych jednostek. Junji Tsuda, prezes IFR Międzynarodowej Federacji Robotyki tłumaczy to swego rodzaju niepewnością w światowej gospodarce.
— Klienci odkładają decyzję o inwestycjach. Jednak w kolejnych latach możemy spodziewać się dwucyfrowych wzrostów. — podsumowuje Junji Tsuda, prezes IFR Międzynarodowej Federacji Robotyki.
Według kierowanej przez Tsudę organizacji w 2020 sprzedaż urośnie o 10%, żeby w kolejnym przyspieszyć do 12%. Takie tempo utrzyma się co najmniej do 2022 roku. Jeżeli te prognozy okażą się trafne, to za 3 lata w fabrykach pracować będzie 5,5 mln jednostek.
5 państw odpowiada za ¾ nowych instalacji
Chiny, Japonia, USA oraz Korea Południowa i Niemcy — to kraje, które kupują najwięcej robotów przemysłowych. Mało tego, wymieniona piątka odpowiada za 74% wszystkich nowych instalacji na całym globie. Najwięcej inwestuje Państwo Środka. Chińczycy kupują na potęgę, a do firm za Wielkim Murem trafia więcej maszyn niż do Europy i obu Ameryki razem wziętych. Mimo że w 2018 roku pojawiło się o 1% mniej urządzeń niż w 2017, to liczba 154 tys. jednostek robi wrażenie. To aż 36% wszystkich nowych wdrożeń na świecie.
— Warto zauważyć, że Chiny wspierają rodzimych producentów. Lokalni dostawcy robotów zwiększyli swój udział w ogólnej liczbie instalacji na tamtejszym rynku o 5 punktów procentowych (2018: 27% vs. 2017: 22%), zaś import maszyn spadł o 7%. — dodaje Stanisław Drosio z BPSC.
W drugiej w zestawieniu Japonii pojawiło się o 55 tys. więcej egzemplarzy, to wynik o 21% lepszy niż przed rokiem. Średnia roczna stopa wzrostu w Kraju Kwitnącej Wiśni od 2013 wynosi 17%. Japonia jest numerem jeden w produkcji robotów na świecie i odpowiadała za 52% światowej podaży w 2018 r. W trzecich Stanach Zjednoczonych liczba instalacji wzrosła po raz ósmy z rzędu. W ubiegłym roku przybyło 40 tys. nowych jednostek w amerykańskich fabrykach. W porównaniu do 2017 to 22% wzrost.
— Od 9 lat w USA widoczny jest trend do wzmacniania tamtejszego przemysłu dzięki automatyzacji i robotyzacji zakładów. Amerykanie liczą, że w ten sposób staną się bardziej konkurencyjni. — zauważa Stanisław Drosio z BPSC.
Czwarta Korea Południowa jest jedynym krajem w zestawieniu, w którym liczba nowych instalacji spadła. W 2018 roku zainstalowano 38 tys. egzemplarzy, to o 5% mniej niż w 2017. Jednak wydaje się to tylko chwilowe spowolnienie, ponieważ na przestrzeni ostatnich 6 lat robotów przemysłowych w południowej części Półwyspu Koreańskiego przybywało średnio 12% rok do roku. Na piątym miejscu znalazły się Niemcy. Największa europejska gospodarka w ubiegłym roku wzbogaciła się o 27 tys. sztuk robotów przemysłowych. To o ponad ¼ (26%) więcej niż w 2017. Motorem napędowym u naszych zachodnich sąsiadów jest – nomen omen – sektor motoryzacyjny.
Europa najbardziej nasycona robotami
Mimo że w czołowej piątce krajów kupujących najwięcej robotów przemysłowych są aż 3 państwa azjatyckie to na całym kontynencie średnie nasycenie maszynami jest dużo niższe niż w Europie, czy obu Amerykach. Na Starym Kontynencie na każde 10 tys. pracowników przypada 114 robotów, po drugiej stronie Atlantyku wskaźnik ten wynosi 99 egzemplarzy. W Azji, jak podaje IFR, to zaledwie 91 robotów na 10 tys. Zatrudnionych.
— Tylko kilka państw z regionu Azji i Pacyfiku inwestuje znaczne środki w maszyny. W naszym regionie jest kilka wiodących, które narzucają tempo, ale w wyścigu uczestniczą wszyscy, nikt nie odpuszcza. — komentuje ekspert rynku IT i dodaje — Europa nadal wyznacza trendy w robotyzacji i trudno by nagle się to zmieniło. To w naszej części świata idea Industry 4.0 jest najbardziej zaawansowana. — podsumowuje Adam Stańczyk z BPSC.
Nienasycony przemysł samochodowy
Najwięcej robotów przemysłowych trafia do fabryk produkujących samochody i komponenty do nich. Prawie co trzeci robot (30%) w ubiegłym roku zainstalowany był w firmie z branży motoryzacyjnej. Po skokowym wzroście w 2017, który wyniósł aż 21%, w 2018 tempo spadło do skromnych 2%. Międzynarodowa Federacja Robotyki prognozowała, że przemysł motoryzacyjny zwolni, zapowiadając również zmianę na pozycji lidera, którą miała zająć branża elektryczna i elektroniczna. Jednak spadek popytu na urządzenia i komponenty elektroniczne skutecznie to uniemożliwił. Firmy ze wspomnianej branży kupiły 105 tys. sztuk robotów, to o 14% mniej maszyn niż rok wcześniej.
Na trzecim miejscu znalazł się przemysł maszynowy, który wzbogacił się o 43,5 tys. nowych urządzeń. To skromy, bo 1% wzrost względem 2017. Co ciekawe, nowe instalacje w przedsiębiorstwach z tego segmentu stanowiły dziesiątą część (10%) całkowitego popytu w roku 2018.
Słowacja i Czechy do góry, a Polska?
W zestawieniu IFR na 15. pozycji zlazła się Republika Czeska. Firmy za naszą południową granicą w 2018 roku kupiły łącznie 2,7 tys. jednostek. To wpłynęło na wzrost nasycenia maszynami w fabrykach nad Wełtawą. Obecnie w Czechach na każde 10 tys. pracowników przypada aż 135 jednostek, to o 7 sztuk więcej niż w 2017. Jeszcze lepiej wygląda sytuacja na Słowacji, która może pochwalić się wynikiem 165 sztuk, rok wcześniej było to 135 egzemplarzy.
Wynik Polski nie był na tyle dobry, by nasz kraj znalazł się w zestawieniu krajów kupujących najwięcej robotów. Na początku 2018 roku IFR szacowała, że całkowita liczba maszyn zainstalowanych w polskich fabrykach wynosi około 11,5 tys. sztuk. Według analityków organizacji Polska była rynkiem wschodzącym, a wzrost nowych instalacji miał się wahać między 15-20% w latach 2018-2021. Wydaje się jednak, że były to zbyt optymistyczne zapowiedzi ekspertów.
– Nie ma co ukrywać, mamy sporo do poprawy. Oczywiście są firmy, które inwestują w robotyzację. Świetnym przykładem jest małopolski Protech, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Musimy szybciej nadrabiać zaległości. Czy to możliwe? Oczywiście! Doskonałym przykładem jest rynek ERP-ów. W dwa lata udało nam się znacząco poprawić pozycję Polski na tle innych państw Europy. — kończy Adam Stańczyk z BPSC.
Czy Polak potrafi? Na pewno, musi tylko chcieć!