Włochy mają problem – sektor publiczny korzysta tam z oprogramowania antywirusowego z Rosji.

Władze włoskie są gotowe ograniczyć korzystanie z rosyjskiego oprogramowania antywirusowego w sektorze publicznym. Przyczyna jest jasna. Szkoda, że dopiero teraz. 

Włochy od lat mają pewne sympatie prorosyjskie. To nic nowego. Dla Włochów Rosja jest na swój sposób egzotyczna, dziwna, tajemnicza, a przez to pociągająca swoim ogromem. Niestety, czasami prowadziło to, i prowadzi nadal, do bliskich kontaktów. Nie mam tu na myśli koszulek z Putinem noszonych przez Salviniego. Chodzi o to, jaki system antywirusowy wybrała kiedyś duża część włoskiego sektora publicznego. Oczywiście, chodzi o oprogramowanie firmy Kaspersky Lab.

Znaczna część włoskiej administracji – od dużych metropolii po urzędy w małych miasteczkach, korzysta z oprogramowania antywirusowego rosyjskiej firmy. 

Franco Gabrielli, podsekretarz stanu ds. bezpieczeństwa, powiedział, że rząd w Rzymie pracuje nad przepisami, które pozwolą organom państwowym na odejście od oprogramowania Kaspersky Lab. Jak podają źródła bliskie sprawie, wedle projektu, administracja publiczna ma całe oprogramowanie uznawane za niebezpieczne wymienić bez płacenia kar umownych. Rozporządzenie może zostać zatwierdzone w ciągu tygodnia.

Biuro firmy Kaspersky we Włoszech poinformowało, że monitoruje sytuację z „wielkim zaniepokojeniem” i szczególnie martwi się o swoich pracowników, ostrzegając, że ryzykują oni podjęciem decyzji opartych na geopolityce, a nie kwestiach technicznych. Kaspersky, jak zawsze, dodaje, że jest firmą niezwiązaną z rosyjskim rządem.

Włoska państwowa agencja ds. cyberbezpieczeństwa poinformowała, że rosyjskie produkty cyfrowe wymagają ponownej oceny w obliczu narastającego konfliktu, a oprogramowanie antywirusowe jest szczególnie wrażliwe ze względu na „wysoki poziom inwazyjności” systemów, które obsługują. Wcześniej podobne ostrzeżenie wydał niemiecki odpowiednik agencji.

 

Lenovo zaprasza na pierwszy webinar z cyklu Lenovo Channel News.