Wymiana sprzętu telekomunikacyjnego Huawei i ZTE. Ile ten motywowany polityką ruch będzie kosztował Amerykanów?
Amerykańsko-chińskie starcia polityczne odbywają się już od kilku lat w obszarze gospodarczym, a szczególnie (chociaż nie tylko) na rynku nowych technologii oraz telekomunikacji. Wojna handlowa trwa, a, jako że nie ma wojny bez dużych wydatków, warto sprawdzić ile może kosztować ta między Waszyngtonem i Pekinem.
Dziś mocarstwa wyrównują rachunki na wielu polach, w tym w biznesie. Oczywiście, taka rywalizacja, chociaż bywa brutalna, jest zdecydowanie lepszym wyjściem niż „gorący” konflikt. Nie znaczy to jednak, że w takim starciu nie ma ofiar. Tymi jednak nie są jednostki, a firmy. Cierpi też portfel podatnika.
Amerykański program wymiany sprzętu telekomunikacyjnego na „bezpieczny” (czyt. każdy, tylko nie chiński) to karkołomne przedsięwzięcie, zwłaszcza, że na amerykańskiej prowincji nietrudno znaleźć urządzenia Huawei i ZTE, które oferowały mniejszym providerom świetną relację cena/jakość. Koszt pozbycia się, w imię geopolitycznych decyzji, całego tego sprzętu, będzie naprawdę potężny.
Przewodnicząca amerykańskiej Federalnej Komisji Łączności (FCC), Jessica Rosenworcel, powiedziała Kongresowi na piątkowym przesłuchaniu, że dostawcy usług telekomunikacyjnych złożyli wnioski o zwrot 5,6 miliarda dolarów za operację wymiany – zgodnie z wytycznymi rządowymi, zakładającymi rekompensatę dla firm, które się tego podejmą. We wrześniu 2020 roku FCC oszacowała, że operacja ta będzie kosztowała około 1,8 miliarda dolarów. W grudniu tego samego roku uznano, że koszt może wynieść jednak nieco więcej; 1,9 miliarda dolarów. Do zwrotów miało pierwotnie kwalifikować się nieco ponad 1,6 mld dolarów.
Jak podaje sama szefowa FCC, komisja otrzymała „ponad 181 wniosków od operatorów, którzy opracowali plany usunięcia i wymiany sprzętu, który stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, w swoich sieciach”.
We’ve received over 181 applications from carriers who have developed plans to remove and replace equipment in their networks that pose a national security threat. https://t.co/BTIgP6yCT7
— Jessica Rosenworcel (@JRosenworcelFCC) February 4, 2022
Program zwrotu poniesionych kosztów został powołany jeszcze przed wybuchem kryzysu chipowego, więc początkowe szacunki nie miały prawa pokryć się z rzeczywistością. Jednakże chyba nikt nie spodziewał się niemal trzykrotnie większego kosztu, niż planowano. Ostateczny rachunek niekoniecznie musi wynieść 5,6 miliarda dolarów. Kongres nie ma zabezpieczonych środków w tej wysokości na ten cel, a sama Jessica Rosenworcel napisała na Twitterze, że zgłoszenia operatorów są teraz sprawdzane. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że część z nich się nie zakwalifikuje i dofinansowania nie otrzyma.
Pozostaje tylko pytanie: co z tymi, którzy wpakowali już olbrzymie środki w wymianę, która, z technicznego punktu widzenia, jest pozbawiona sensu, a z różnych przyczyn nie zakwalifikują się do otrzymania zwrotu? Naturalnie, koszt zostanie przeniesiony na ostatecznego klienta. Zresztą, tenże klient, jako podatnik, i tak finansuje całą operację.
5,6 miliarda dolarów to oczywiście wydatek w skali USA. W Polsce, jeśli zdecydujemy się na podobny ruch, a wiele (kształt projektu zmiany ustawy o KSC) wskazuje, że tak się stanie, kwota będzie niższa, ale nadal ogromna. Ostatecznie zapłaci za to podatnik-użytkownik.