Zapewniamy partnerom możliwie wysoką dostępność. Maciej Kamiński, dyrektor Samsung Memory, o kryzysie chipowym i innowacjach z obszaru pamięci.

Niedawno, do już obecnych na rynku nośników SSD technologii SLC, MLC, TLC dołączyła QLC (cztery bity w jednej komórce pamięci), a mówi się już o PLC (pięć bitów w jednej komórce). Nie jest tajemnicą, że Samsung pracuje nad swoim PLC. QLC miało wprowadzić na rynku ruch ze względu na cenę i dał się taki zaobserwować. Wzbudza to jednak też wątpliwości dotyczące wytrzymałości nośników.

Każda z tych technologii, gdy się pojawiała, wzbudzała dotyczącą wytrzymałości dyskusję wśród ekspertów. Problemem dziś jest nie tyle trwałość dysków, ile szybko zwiększająca się liczba danych. To, co oferują nowe technologie, to multiplikacja pamięci przy zachowaniu rozsądnej ceny. Dzięki temu można zaspokajać potrzeby rynku. Jeszcze całkiem niedawno w laptopach, ale i desktopach SSD często miały po 128 lub 256 GB. To były inne technologie niż dziś. Teraz nikogo nie dziwi ani 1, ani nawet 2 TB SSD.

 

Dysk nie zdąży się zestarzeć, zanim przegonią go rosnące potrzeby?

Dokładnie. Skupianie się na sposobie zapisu, technologii, jest poniekąd w opozycji do tego, czym jest innowacja. Ta, w moim rozumieniu oznacza, że dajemy najlepsze, możliwie popularne rozwiązanie przy zachowaniu dostępności i racjonalnej ceny. To zresztą zawsze przyświecało Samsungowi. Jeżeli chodzi o nowe technologie w zapisie, to tak, sadzę, że liczba zapisanych informacji w jednej komórce będzie rosła, a dzięki temu bardziej pojemne nośniki będą dostępne w coraz niższych cenach. Jeśli chodzi o awaryjność, to na tym etapie nie widzimy żadnych odchyleń od aktualnych, bardzo niskich, wskaźników awaryjności w przypadku naszych dysków SSD. To są naprawdę niskie wskazania. Chciałbym się nimi pochwalić, ale to dane poufne. Psujący się dysk Samusnga, czy to SSD SATA, czy NVMe, to rzadkość. Jeśli nawet się to przytrafia, to mamy świetne procedury serwisowe. Na szczęście, niemal nie trzeba ich sprawdzać.

Pewien ostrożny dystans do nowych technologii ze strony mediów, bloggerów, recenzentów to zrozumiała sprawa. Najpierw są słowa krytyki, potem weryfikuje to rynek i serie testów. Chcemy, by użytkownicy mieli możliwość zapoznania się z szeroką bazą testów i recenzji. Dzięki temu, mogą wybrać właściwy produkt.

 

Rozmawiamy w czasach tzw. kryzysu chipowego, który dotyka nie tylko branży IT, ale niemal każdej, we współczesnej gospodarce. Naruszone łańcuchy dostaw, problemy produkcyjne, to, jak się zdaje, nie zachwiało dostępnością produktów Samsunga, przynajmniej ze strony widzianej przez konsumenta.

Zarówno w ubiegłym, jak i tym roku, dostępność mieliśmy bardzo dobrą dostępność. Było kilka sytuacji, które wpływały na niedobory, a mimo to udało się tak działać, by zapewnić odpowiednią podaż. Z punktu widzenia filozofii biznesowej Samsunga, kontrola nad procesem, rozmieszczenie fabryk, bo przecież większość naszych fabryk chipowych znajduje się w Korei. To kraj, który dobrze poradził sobie na początku z pandemią.

Na początku roku mieliśmy zetknięcie z katastrofą naturalną w USA, gdy tornado odcięło prąd na kilka godzin, co zaburzyło łańcuch produkcji, co wpłynęło na dostępność produktów NVMe. Zbiegło się to z debiutem kryptowaluty Chia (red. korzystającej przede wszystkim z wydajnych i pojemnych nośników danych), która na krótki czas dosłownie wybuchła, głównie na Dalekim Wschodzie i wygenerowała wielkie zapotrzebowanie. Dobrze poradziliśmy sobie z tymi wyzwaniami, właściwie prognozując i dzieląc towar na konkretne rynki decyzjami centrali firmy.

Skupialiśmy się na czołowych, najbardziej potrzebnych produktach, najbardziej masowych, zapewniając ich możliwie wysoką dostępność. Oczywiście, u naszych partnerów mogły się czasami pojawiać niedosyty, chcieliby więcej sprzedawać naszych produktów, ale klient końcowy ostatecznie zawsze ma możliwość zakupu tego produktu. Widzę natomiast trend, w ramach którego większa liczba partnerów opiera swoją ofertę na naszych produktach. I chociaż się z tego cieszymy, to może oznaczać, że w ostatnim kwartale tego roku zapotrzebowanie z ich strony może nie zostać w 100% zaspokojone.

 

Czy globalne problemy w łańcuchach dostaw, chociaż udało się Samsungowi uniknąć dużej części ich negatywnych skutków, wpłyną na ceny waszych produktów?

Dobre pytanie. Tego, póki co, nie wiem. W tym roku, z przyczyn strategicznych, dokonaliśmy pewnego ruchu cen na rynku dysków SSD SATA. Każde duże zapotrzebowanie, zwłaszcza na pamięć, może skutkować tym, że producenci będą podnosić ceny. Pamięć jest dość wrażliwa na takie wahania. Każde urządzenie elektroniczne właściwie, posiada jakąś formę pamięci lub chipu. Nowoczesna gospodarka konsumuje dużo chipów i pamięci, a będzie konsumować coraz więcej. Kryzys, który dziś obserwujemy, związany jest z problemami w łańcuchach dostaw w kierunkach azjatyckich. W pewnym stopniu wpływa na to także geopolityczna rywalizacja o gospodarcze przywództwo pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Chinami. To wszystko się kumuluje. Jest ogólnie mniej dostępnych produktów, a to oznacza, że w szerokim ujęciu trzeba dokonywać regulacji za pomocą ceny.

Innym rozwiązaniem jest stworzenie nowych mocy produkcyjnych, ale to wcale nie gwarantuje szybkiego efektu. Fabryka chipów lub pamięci to wyjątkowo kosztowna, ale i długo powstająca inwestycja – czas potrzebny by uruchomić produkcję to nawet kilka lat.

Planiści działają zazwyczaj w taki sposób, że przewidują zapotrzebowanie na rynkach. Do tego dostosowuje się, w długoterminowych prognozach, produkcję i rozwój mocy produkcyjnych. Rzecz w tym, że nikt nie przewidział pandemii ani jej wpływu. Wzrosło zapotrzebowanie, z powodów, o których już mówiliśmy. Teraz dodatkowo mamy zaburzone łańcuchy dostaw, bowiem tzw. krótkie magazyny sprzyjały temu, aby dostawy były realizowane w modelu just-in-time. Dzisiaj to już nie jest model efektywny, bo nie mając dostawy, wytwórcy produkują “na plac”. Nie wiedzą kiedy zdołają sprzedać produkt finalny. Widać to znakomicie w branży automotive.

 

Na koniec pytanie, na które każdy odpowiada “nie wiem”: kiedy, pana zdaniem, zakończy się kryzys chipowy.

Tego, rzeczywiście, nie wiemy. Zmiennych jest tu zbyt wiele, dużo też niewiadomych. Sądze, że będzie przychodziła poprawa, ale stopniowo, falami. Będą powstawały nowe fabryki, ale to długotrwały proces. Każda nowa fabryka to krok naprzód, czy nasza, czy konkurencji. Istotne jest jak krzywa wzrostu innowacji skaluje zapotrzebowanie na chipy. Firmy pracują, prowadzą badania, chcą dostarczać innowacje. Ich działania będą wzmacniały popyt. Niewiadomą jest, czy świat zdoła oszacować jak dużo i czego, trzeba produkować za rok, dwa lub trzy. Chociażby wzrost znaczenia i popularności pojazdów i dronów autonomicznych, będzie napędzał bardzo szybki wzrost zapotrzebowania. Jak szybki? Tego nikt nie wie.

 

Czego potrzebuje dziś reseller? Ingram Micro odpowiada w najlepszy możliwy sposób, robiąc krok dalej!