Czy stać nas na nieścisłości w unijnej dyrektywie środowiskowej? Branża producentów przygląda się obowiązującym od 20 lat przepisom
Potrzebne jest pilne doprecyzowanie prawa w zakresie zarządzania elektrośmieciami – uważają przedstawiciele producentów sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Obecne zapisy unijnej dyrektywy zdążyły się bowiem w znacznym stopniu zdezaktualizować. A to wpływa zarówno na koszt utylizacji sprzętu, jak i na wydajność przepisów pod względem ekologicznym.
To zadanie tym pilniejsze, że Unia Europejska stanowi jeden z najszybciej rozwijających się rynków elektroniki na świecie.
– W 2012 roku w krajach Unii Europejskiej wprowadzono na rynek 7,6 mln ton sprzętu elektrotechnicznego i elektronicznego. Osiem lat później było to już 12,4 mln ton, co oznacza wzrost konsumpcji o niemal dwie trzecie. Na całym świecie jest to jeden z najszybciej rosnących strumieni odpadów. I jeden z najbardziej istotnych, bo zużyte sprzęty elektryczne i elektroniczne nierzadko zawierają cenne i krytyczne surowce, których odzysk ma kluczowe znaczenie dla gospodarki – podkreśla Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska.
Obecnie najważniejsze przepisy prawne w tym zakresie skupia w sobie dyrektywa Unii Europejskiej w sprawie zużytego sprzętu elektrotechnicznego i elektronicznego, zwana w skrócie dyrektywą WEEE. To jednak dokument o dwudziestoletniej historii. Jak przekonują eksperci, choć ogólny kierunek stanowionego przez nią prawa jest słuszny, to przez dwie dekady wiele kwestii zdążyło się znacznie zdezaktualizować. Dlatego polska branża producentów elektrosprzętu zebrała się na wspólnym spotkaniu pod auspicjami Związku Cyfrowa Polska, aby ponownie przejrzeć dyrektywę WEEE i zgłosić swoje uwagi do jej bieżącej wersji. Spotkanie odbyło się w ramach zaproponowanych przez Komisję Europejską konsultacji, które potrwają do 22 września.
– Musimy przyjrzeć się zapisom dyrektywy WEEE i ocenić, biorąc pod uwagę obecne potrzeby, czy cele dyrektywy nadal mają zastosowanie. Równie istotna jest także próba przewidzenia najbliższej przyszłości, bo od obowiązujących dziś przepisów zależy czy, i jakim kosztem, będziemy w stanie ochronić nasze środowisko za kilka czy kilkanaście lat – wyjaśnia Michał Kanownik.
Konieczne doprecyzowanie przepisów
Tę perspektywę potwierdza też Andrzej Saja, wiceprezes zarządu ElektroEko SA, największej organizacji odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce:
– W ciągu ostatnich lat w Polsce zainwestowano bardzo duże pieniądze w system zbiórki i przetwarzania elektroodpadów. Wiele zakładów zainwestowało w nowe linie do przetwarzania chociażby lodówek albo baterii. Można powiedzieć, że sytuacja jest ogólnie rzecz biorąc dobra. Ale musimy patrzeć na te problemy w odpowiedniej perspektywie – ocenia Andrzej Saja, wiceprezes zarządu ElektroEko S.A. I podaje przykład: – Jednym z najbardziej newralgicznych rodzajów sprzętu są panele fotowoltaiczne, pompy ciepła i inne długo żyjące urządzenia. To sprzęt, który, dziś wprowadzony, będzie zbierany z rynku dopiero za kilkanaście i więcej lat. Według obecnych zapisów dyrektywy WEEE koszt zbiórki wprowadzanych dziś paneli należy ponieść dopiero po 2035 roku. Jeśli firmy obecnych dystrybutorów nie będą już wtedy istniały, kto za to zapłaci? Koszty mogą być rozłożone bardzo nierównomiernie – ostrzega wiceprezes ElektroEko.
Podobne kontrowersje podczas spotkania producentów wzbudziło również kilka innych grup sprzętu, jak m.in. oświetlenie czy zużyte kartridże. Te ostatnie zostały zakwalifikowane jako odpad niebezpieczny, ale tylko w sytuacji, gdy zawierają w sobie element elektroniczny. Tymczasem w rzeczywistości to nie elektronika stanowi potencjalne zagrożenie dla środowiska, a znajdujące się w kartridżu pozostałości tuszu.
Pomysły branży na zaktualizowanie bieżącego prawa to m.in. oddzielna regulacja dla urządzeń o długim cyklu życia albo włączenie firm, które dziś wprowadzają na rynek taki sprzęt, w dofinansowanie zbiórki mającej nastąpić w przyszłości.
Podczas spotkania wybrzmiały także głosy przestrzegające przed narzuceniem na producentów zbyt dużej odpowiedzialności. Coraz więcej obowiązków i opłat może spowodować, że polska gospodarka straci swoją konkurencyjność względem innych krajów – argumentowano. Według ekspertów Cyfrowej Polski, taki scenariusz mógłby potencjalnie skończyć się tak, że większość sprzętu elektronicznego docierałaby do nas z Dalekiego Wschodu. Co zdecydowanie nie miałoby dobrego wpływu na środowisko, nie tylko ze względu na konieczność transportu, ale i z powodu dużo niższych standardów środowiskowych w niektórych krajach azjatyckich.