Amazon, Facebook, Apple i inni są niesprawiedliwie atakowani przez Francję, uważa przedstawiciel USA. Czy czeka nas amerykańsko-francuska wojna handlowa?

W ubiegłym tygodniu Biuro Przedstawiciela Handlowego Stanów Zjednoczonych ogłosiło, że bada sprawę decyzji Francji o nałożeniu podatku na amerykańskie firmy działające w tym kraju. Francuzi na początku tego roku uchwalili ustawę, która wymaga od firm świadczących cyfrowe usługi reklamowe wobec obywateli francuskich, aby płaciły 3% podatku od swoich dochodów. Prawo ma zastosowanie wobec podmiotów zarabiających ponad 750 milionów euro na świecie i przynajmniej 25 milionów euro we Francji. W pewnym uproszczeniu przyjęło się je nazywać podatkiem GAFA (od Google, Amazon, Facebook, Apple).

 

Dziś ambasador USA w Paryżu, Robert Lighthizer potwierdził, że francuskie prawo podatkowe, zwane podatkiem od usług cyfrowych, jest niesprawiedliwe wobec gigantów technologicznych, takich jak Google, Apple, Facebook, Microsoft i Amazon. We Francji jednakże głos amerykańskiego ambasadora nie stanowi tak wyraźnego drogowskazu dla władz jak np. w Polsce. Sprawa jest jednak dość złożona.

 

Wyniki dochodzenia pokazują, że Urząd Przedstawiciela ds. Handlu uważa, że podatek od usług cyfrowych nałożony przez Francję na amerykańskie firmy świadczące internetowe usługi reklamowe ma charakter dyskryminujący i jest niezgodny z obowiązującymi zasadami podatkowymi. Jako podstawę takiej opinii Amerykanie mają jednak dość wątpliwy argument. Biuro handlowe podkreśla, że podatek od usług jest kierowany w segmentach głównie zdominowanych przez firmy amerykańskie. Jednym z takich sektorów jest reklama cyfrowa, w której firmy takie jak Google czy Facebook odnoszą większe sukcesy niż ich francuscy odpowiednicy. Raport twierdzi, że skoro Francja nie nałożyła podobnego podatku na firmy oferujące „tradycyjne reklamy”, kraj dyskryminuje Amerykę.

 

Francuzi osiągają tę dyskryminację, gwarantując, że tylko międzynarodowe korporacje świadczące usługi reklamy cyfrowej we Francji zostaną objęte nową siecią podatkową. Tak więc, chociaż francuska firma zajmująca się reklamą cyfrową może zarobić w tym kraju ponad 25 milionów euro, jeśli nie przekroczy podanego wyżej pułapu globalnego 750 milionów euro, nie będzie musiała płacić dodatkowych 3% podatku.

 

Jak twierdzą Amerykanie, dzięki nowemu podatkowi władze francuskie będą mogły także zarabiać z dochodów nietargetowanych na podmioty zlokalizowane we Francji. Na przykład reklama, która zarabia na firmie działającej poza Francją, ale jest kierowana do użytkownika znajdującego się we Francji, podlega przepisom podatkowym nałożonym przez francuskie władze. Jest to sprzeczne z międzynarodowymi zasadami podatkowymi, jak podają Amerykanie. Po dzisiejszym raporcie Przedstawiciel Handlowy Stanów Zjednoczonych zaleca cła nawet do 100% na niektóre towary z Francji. Lista tych produktów obejmuje artykuły takie jak mydło, ser, wino, torebki, porcelana i meble.

 

Być może, częściowo, amerykańskie władze mają rację – podając, że podatek ten jest niezgodny z międzynarodowymi zasadami rozliczeń. Rzecz w tym, że zasady te powstawały w czasach, w których nie istniały firmy o takiej charakterystyce jak Google czy Facebook. Ówczesne wielkie korporacje sprzedawały produkt fizyczny np. auta, a tym samym ich opodatkowanie było łatwiejsze. Dziś cyfrowi giganci skutecznie unikają opodatkowania poza USA. Podobny podatek zaakceptowały ostatnio Czechy.

 

https://itreseller.pl/itrnewczechy-przyjma-podatek-gafa-czyli-opodatkowanie-tzw-gigantow-cyfrowych-jak-duzy-bedzie-to-wplyw-do-budzetu-naszych-poludniowych-sasiadow/