Centra handlowe notują zdecydowanie mniej odwiedzających, ale z uwagi o bezpieczeństwo pracowników, jak i ciągłość działania usług spadła też liczba odwiedzających… Centra Danych!
Spadła liczba odwiedzających nie tylko centra handlowe. Operatorzy data center wprowadzili obostrzenia i ograniczyli liczbę zewnętrznych wizyt do minimum. Chodzi zarówno o bezpieczeństwo pracowników, jak i ciągłość działania usług.
Na jednej z branżowych konferencji szef działu zakupów w Digital Realty, firmie zarządzającej 280 centrami danych w 22 krajach, tak podsumował wyzwania, z jakimi przyszło się zmierzyć firmie podczas pandemii: Nigdy w całej mojej karierze nie zdarzyło się, by łańcuch dostaw produktów do czyszczenia był absolutnie krytyczny dla zachowania ciągłości naszych działań.
Centra danych na fali
Z jednej strony operatorzy mają powody do zadowolenia. Znaczenie centrów danych i ogólnie technologii w czasie pandemii istotnie wzrosło. Z badań przeprowadzonych przez Atmana, operatora centrum danych, wynika, że negatywny wpływ pandemii na działanie polskich firm byłby większy, gdyby nie chmura obliczeniowa. Ponad 33 proc. ankietowanych przedsiębiorstw uważa, że cloud computing pomógł im szybko przystosować się do funkcjonowania w warunkach lockdownu.
Przeniesienie wielu aktywności do online – zakupów, interakcji społecznych, edukacji i pracy – spowodowało, że ciągłość działania wielu biznesów jeszcze bardziej została uzależniona od nieprzerwanego dostępu do cyfrowych informacji, a także dostępu do kompetencji IT. Najlepiej świadczą o tym wyniki platformy Zoom, która podczas pandemii (w II kwartale br.) zwiększyła przychody o 355%, a liczbę klientów o 458%. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie chmura i centra danych.
Te potrzeby napędziły inwestycje. Według danych CBRE w drugim kwartale br. dostępna moc kolokacyjna neutralnych telekomunikacyjnie centrów danych na rynku FLAP wzrosła do 1,735 MW, co stanowi wzrost o 19% w porównaniu do tego samego kwartału ubiegłego roku. Również w Polsce operatorzy centrów danych zaczęli planować rozbudowę swoich ośrodków lub rozpoczęli inwestycje zgodnie z wcześniejszymi decyzjami. Atman wbił łopatę pod nowy budynek kolokacyjny o powierzchni 3027 mkw. brutto (1440 mkw. netto). Powstaje on na terenie kampusu neutralnego telekomunikacyjnie Centrum Danych Atman Warszawa-1 na warszawskiej Pradze. Ambitne plany przedstawili także giganci, tacy jak Google czy Microsoft.
Działać mimo kryzysu
Ale jest też druga strona medalu. Rosnący popyt na usługi outsourcingu IT w dobie COVID-19 – chmurę obliczeniową, kolokację, usługi doradcze sprawił, że centra danych stanęły przed koniecznością wprowadzenia istotnych zmian organizacyjnych. Wszystko po to, by nadal móc gwarantować ciągłość działania i bezpieczeństwo danych klientów, których biznes jest uzależniony od nieprzerwanego ich przetwarzania – nie tylko banków czy e-sklepów, ale także np. szkół.
– Centra danych i zespoły IT zazwyczaj bardzo dobrze wypadają w planowaniu. Planuje się zarówno działania bieżące, jak i te, które należy podjąć w przyszłości, planuje się też działania na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowych. Niewiele osób było jednak przygotowanych na wyzwania, z którymi trzeba było się zmierzyć podczas pandemii – przyznaje Fred Dickerman, starszy wiceprezes odpowiedzialny za zarządzanie usługami w Uptime Institute, firmie konsultingowej doradzającej centrom danych.
W sytuacji konieczności wprowadzenia ograniczeń co do liczby osób pracujących stacjonarnie w centrach danych, zasadne jest pytanie o niezakłóconą pracę tych ośrodków. Operatorzy jednak uspokajają.
– Pandemia, z którą mamy do czynienia, to typowa sytuacja kryzysowa. Byliśmy na nią przygotowani, bo obok klęsk żywiołowych: pożaru, powodzi czy awarii zasilania jeden ze scenariuszy, które ćwiczyliśmy, przewidywał zagrożenie epidemiologiczne. Niemniej pandemia potrwa nie tygodnie czy miesiące, ale być może lata, co wprowadza więcej niewiadomych. Trzeba było wprowadzić szereg zmian organizacyjnych po to, aby zagwarantować bezpieczeństwo działania infrastruktury i tym samym należących do klientów danych przechowywanych w data center. W obiektach codziennie odbywają się wizyty klientów, ale prosimy, aby były to wyłącznie niezbędne wizyty, których nie można zastąpić usługą tzw. zdalnych rąk. Konieczne jest też zapewnienie opieki technicznej, co wprowadzenie lockdownu mocno przecież skomplikowało – mówi Adam Dzielnicki z Atmana.
Mimo obostrzeń, jak wynika z analiz PMR Market Research, żadne z 40 największych komercyjnych centrów danych w kraju nie zostało zamknięte dla klientów. W przypadku części dostawców działających globalnie restrykcje zostały wprowadzone w niektórych krajach. Na przykład Equinix ograniczył wstęp klientów do obiektów we Francji, Hiszpanii, Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii.
– Centrum danych ze względu na strategiczne znaczenie takiego obiektu dla gospodarki nie można zamknąć całkowicie, tak jak np. centra handlowe. Obiekt musi funkcjonować 24 godziny na dobę. Jednocześnie niedobór kadry inżynierskiej np. z powodu zakażenia byłby bardzo groźny dla zapewnienia ciągłości działania. Dlatego konieczne stało się opracowanie nowych zasad funkcjonowania – zwraca uwagę Adam Dzielnicki z Atmana. – Wprowadziliśmy np. restrykcyjny reżim sanitarny: obowiązkowa stała się dezynfekcja rąk, noszenie maseczek, przyłbic, rękawiczek zarówno przez pracowników, jak i klientów. Dodatkowo wprowadziliśmy separację zespołów operatorskich – dodaje Adam Dzielnicki.
Zapasy paliwa, radiotelefony i „zdalne ręce”
W niektórych centrach danych wprowadzono – podobnie jak w zakładach produkcyjnych – kontrolę temperatury ciała pracowników, a także konieczność wypełniania ankiet, których celem jest dokładna weryfikacja zarówno symptomów choroby, jak i historii przemieszczania się. Inne centra danych poszły o krok dalej, uzupełniając zapasy paliwa, wody i jedzenia na wypadek dłuższego lockdownu czy tworząc oddzielne pomieszczenia dla pracowników na wypadek, gdyby musieli oni zostać odizolowani od pozostałych członków załogi w przypadku podejrzenia zakażenia COVID-19. W obiektach wprowadzono także częstą dezynfekcję pomieszczeń ze względu na możliwość długiego utrzymywania się koronawirusa na powierzchniach. Niektórzy operatorzy zainwestowali w oświetlenie ultrafioletowe czy rozwiązania biometryczne, w tym skanery siatkówki oka, które wyeliminowały konieczność autoryzacji za pośrednictwem odcisku palca.
COVID-19 postawił też przed centrami danych liczne wyzwania związane z koniecznością zachowania społecznego dystansu i przeniesieniem części zespołów na pracę zdalną. Liczbę pracowników z konieczności ograniczono do minimum. W Atmanie wprowadzono np. obowiązek pracy zdalnej dla wszystkich osób poza członkami zespołów utrzymaniowych. Niektórzy operatorzy wprowadzili daleko idące zmiany w komunikacji pracowników. W przypadku jednego z operatorów inżynierowie komunikowali się za pomocą przenośnych radiotelefonów po to, by zachować zasady dystansu społecznego i bezpieczną odległość między pracownikami.
Ograniczono także liczbę wizyt zewnętrznych w obiektach kolokacyjnych.
– Administratorzy różnie podchodzili do tych restrykcji, niemniej były one konieczne. Klientom udostępniliśmy bezpłatnie usługę remote hands, czyli zdalnych rąk. Nasi pracownicy wyręczają klientów, wykonując pewne prace bez konieczności odbywania wizyty w serwerowni. To np. restart serwera, sprawdzenie stanu działania i inne drobne prace – zwraca uwagę Adam Dzielnicki z Atmana.
Różne scenariusze
Wiele wskazuje na to, że pandemia nie skończy się szybko. Choć globalnego lockdownu raczej unikniemy, to centra danych muszą rozważać różne scenariusze, by zagwarantować ciągłość działania.
Uptime Institute zaleca wręcz opracowanie trzy- do pięciopoziomowego planu awaryjnego, który obejmowałby różne warianty rozwoju wypadków, począwszy od podjęcia rozsądnych środków ostrożności, a skończywszy na najgorszych scenariuszach, takich jak konieczność wyłączenia oświetlenia lub nawet całkowitego wyłączenia obiektu.
– Plan powinien jasno określać działania, które należy podjąć na każdym poziomie oraz okoliczności, które spowodowałyby wdrożenie kolejnego poziomu – zwraca uwagę Adam Dzielnicki.
W odniesieniu do dostępności pracowników Uptime Institute radzi, by przedsiębiorstwa opracowały matrycę zagrożeń kadrowych dla różnych poziomu absencji pracowników: poniżej 25% lub w przedziale 25-50%. Każdy poziom powinien zawierać podsumowanie, w jaki sposób sytuacja wpłynie na działalność centrów danych i poziom usług.
Uptime Institute zwraca też uwagę na zakłócenia w łańcuchu dostaw i możliwe problemy związane z dostępem do okablowania czy szaf serwerowych wytwarzanych np. w Chinach, uzupełnianiem zbiorników paliwa i odkładaniem mniej istotnych czynności konserwacyjnych, gdy jest to możliwe.
– Przetestujcie też swoje VPN-y pod kątem nagłych sytuacji – zwraca uwagę Dickerman. – Nie tylko pod kątem pracy zdalnej. Jeśli sprawdzi się najgorszy scenariusz, w którym nie będziesz w stanie obsłużyć centrum danych osobiście, musisz mieć dostęp do systemu zarządzania budynkiem i innych systemów operacyjnych zdalnie, bezpiecznie i pewnie, a to w większości przypadków oznacza posiadanie dobrego VPN.
https://itreseller.pl/itrnewdwie-wielkie-imprezy-technologiczne-mwc-2021-i-ise-2021-odbeda-sie-w-czerwcu-przyszlego-roku-w-barcelonie-oczywiscie-jesli-sytuacja-pozwoli/